- Franciszek przeniknięty Bogiem
- Jak stworzyć wspólnotę szkolną
- Ukraina Nie patrzymy, czy ktoś jest katolikiem, czy nie
- Zambia. Nasi wolontariusze
- Argentyna. Płaczę, bo to jest nasz papież
- Człowiek nawrócony spojrzeniem Jezusa
- Msza święta w rodzinie
- Co zasiejemy, to z pewnością wyda owoce
- Droga światła przedłużeniem ewangelicznej radości Zmartwychwstania
- Kochajmy biskupa Rzymu
- Apostołowie miłosierdzia
- Mama, tata i miłość na całe życie
- Kultura egoistów
- Bo ja chcę…
- Pascual Chávez Villanueva przypomina nauczanie księdza Bosko
Co zasiejemy, to z pewnością wyda owoce
Ewa Rozkrut
strona: 15
Zwykle na pytanie: „Mamusiu, dlaczego idziesz do kościoła, przecież dzisiaj jest wtorek, a nie niedziela?” odpowiadałam: „Bo kocham Jezusa i chcę Go spotkać”.
Jestem przekonana, że Eucharystia musi być ważna dla rodziców, by stała się też ważna dla dzieci. Gdy nasze pociechy przychodziły na świat, zabieraliśmy je do kościoła. Mąż często spacerował z maluchem albo przed kościołem, albo w tylnej nawie. Nie zostawialiśmy ich w domu, by móc spokojnie pomodlić się podczas mszy. W ten sposób dzieci naturalnie wdrażały się w życie duchowe. Z czasem wiele rozmawialiśmy o tym, co się dzieje podczas Eucharystii, co oznaczają poszczególne jej części, jak trzeba się zachować i dlaczego. Nie ukrywam, że trzeba się było nieco doszkolić, by wyjaśnić im różne aspekty. Mimo że specjalne msze dla dzieci są dla nich łatwiejsze w odbiorze, choćby dlatego że kazania są dostosowane do poziomu słuchaczy i atmosfera wydaje się bardziej luźna, to nie zawsze na takie nabożeństwa uczęszczaliśmy. Chcieliśmy nauczyć dzieci, że to Pan Jezus jest ważny, a nie ich zachcianki, więc muszą się postarać. Nie jestem zwolenniczą przynoszenia do kościoła jedzenia albo mnóstwa zabawek. Raczej starałam się, by dziecko za bardzo nie przeszkadzało, a gdy naprawdę nie było w stanie wytrwać, wychodziliśmy przed kościół.
Gdy dzieci były jeszcze w wieku przedkomunijnym, nauczyliśmy je przyjmowania komunii świętej duchowej – nie jest to trudne. Wystarczało zdanie: „Kochanie, gdy ja idę do komunii św., ty w tym czasie zaproś Jezusa do swojego serca. Powiedz: Panie Jezu, czekam na Ciebie i czekam, przyjdź”. A kiedy mogły już przystępować do stołu Pańskiego, to starałam się mobilizować je do systematycznej spowiedzi. Wraz z dorastaniem różnie kształtuje się ich zaangażowanie w sprawy wiary czy uczęszczanie do kościoła, ale co zasiejemy, to z pewnością wyda owoce.