- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Nowy wzór misji i misjonarza
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Popkultura
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Niska kultura i jej medialne tuby
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Kluczem jest świadomy wybór
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Podążanie za grupą
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Dynamiczna wierność
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Głos wołającego na puszczy
- MEDIOKRACJA. Słowo wymaga wysiłku
- MEDIOKRACJA. Subiektywny przewodnik po mediach
- MEDIOKRACJA. Nie da się żyć bez prawdy
- MEDIOKRACJA. O co chodzi Z mediami
- POKÓJ PEDAGOGA. Moda czy poważne zagrożenie?
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Occultus znaczy nieznany
- POŻEGNANIE. Odszedł przyjaciel błogosławionych
- BIOETYKA. Naukowy czy mądry?
- DUCHOWOŚĆ. Słowo
- MISJE. Bosconia oaza na pustyni
- MISJE. Animacje misyjne na pielgrzymkach
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Bóg Panem historii
- PRAWYM OKIEM. Zmiana płci już dla ośmiolatków?
MEDIOKRACJA. Subiektywny przewodnik po mediach
Tomasz P. Terlikowski
strona: 16
Polskie media są wyraźnie wychylone w lewo, a większość z nich nigdy nie naruszy interesów rządzących Polską elit. Pojęcia „mainstreamowe” czy „salonowe” dobrze opisują ten element tożsamości zdecydowanej większości polskich mediów.
Pluralizm, różnorodność, otwartość na odmienne opinie nie są najmocniejszą stroną mediów w Polsce. Tu, gdy już jedna wersja wydarzeń czy opinii zostanie ustalona, głównym zadaniem dziennikarzy staje się jej uzasadnienie i utrwalenie. Stawianie pytań, poszukiwanie faktów czy choćby prezentowanie interesujących opinii nie są wartością w świecie, w którym istotne pozostaje, by się nie wychylać i by przypadkiem nie narazić się aktualnie rządzącym opinią publiczną. Przesada? Niestety nie. Wystarczy przypomnieć, że inaczej niż na całym świecie w Polsce media nie zajmowały się kwestionowaniem ustaleń rosyjskiej komisji, ale jej potwierdzaniem. W naszym kraju też media, zanim jeszcze ktokolwiek zobaczy ciało, wiedzą już, że kolejny generał czy polityk popełnił samobójstwo. A każdy, kto ma odwagę kwestionować takie pewniki staje się błyskawicznie oszołomem lub „prawicowcem”.
Ten obraz byłby jednak nieprawdziwy, gdyby nie dostrzec, że między mainstreamowymi mediami istnieją pewne, może nie zasadnicze, ale jednak realne różnice, a także, że poza nimi istnieją także, często przemilczane media niesalonowe, określane niekiedy niezależnymi czy najczęściej prawicowymi. Tekst ten jest próbą naszkicowania wstępnej mapy mediów w Polsce, próbą określenia, jakie idee stoją za poszczególnymi medialnymi bonzami i czego możemy się po nich spodziewać.
Telewizje
Mapy takiej nie można (na razie, ale to szybko się zmieni) nie zacząć od telewizji. To one, choć Internet walczy już z nimi o palmę pierwszeństwa, najmocniej wpływają na opinię publiczną i są najważniejszymi przekaźnikami informacji. Ich nastawienie jest zatem najważniejszym czynnikiem kształtującym medialno-polityczne środowisko Polaków. Określenie telewizja jest jednak na tyle szerokie, a stacji jest na tyle dużo, że nie sposób nie ograniczyć wyboru tylko do tych programów, które same siebie określają jako informacyjne czy publicystyczne.
TVN 24
Produkt firmy ITI jest obecnie najważniejszym elementem rzeczywistości medialnej. Już nie „Gazeta Wyborcza”, ale właśnie TVN24 dyktuje dziennikarzom o czym, a często nawet jak mają myśleć. On kreuje polityków i publicystów, którzy mają „coś do powiedzenia”, i on określa, co jest poważnym, a co jedynie zastępczym problemem. Siłą tej stacji nie jest jednak, o czym warto pamiętać, sama oglądalność, a raczej fakt, że TVN24 jest odbierany na okrągło przez inne media i to one, przejmując „żółte” czy „czerwone” paski sprawiają, że tvn-owska hierarcha ważności newsów staje się powszechna.
Jest to zresztą hierarchia powszechnie podzielana przez większość mediów, a określić ją można jako umiarkowaną partię postępowców. TVN24 nie będzie się oczywiście wychylał w sprawach światopoglądowych (dobitnym tego dowodem był niemal całkowity brak debaty na temat „Agaty” na antenie tej stacji), ale gdy jakaś opinia stanie się już w medialnym mainstreamie dominująca, to niewątpliwie będzie ona taka i w tym programie. Tak było z lobby gejowskim. Tak długo, jak jego postulaty były uznawane za przesadzone, tak długo ITI ich nie prezentował, gdy jednak medialna szala przechyliła się na ich stronę natychmiast okazało się, że także w TVN24 są one prezentowane z pełnym szacunkiem.
O wiele mocniejsze przekonania ma telewizja z Wiertniczej w sprawach politycznych. Tu nie ma najmniejszych wątpliwości, że jest ona prorządowa do bólu. Politycy PO są honorowani tortami, w programach informacyjnych fetuje się ich najdrobniejsze sukcesy, a głównym wrogiem pozostaje nieodmiennie PiS. Inni politycy jednak są w niej także obecni. To jak często zależy zaś zazwyczaj (o czym też warto pamiętać) od wskaźnika oglądalności, jaki generują.
Polsat News
Polsat News, jako zdecydowanie młodszy i słabszy konkurent powinien próbować zawalczyć o przestrzeń odbiorców z prawej strony. Tak się jednak nie stało. W kwestiach politycznych PN jest tylko nieco bardziej umiarkowany niż TVN24. Partia rządząca także jest w nim traktowana na kolanach (co można uznać za pewną różnicę, bo wydawcy ITI zazwyczaj przed premierem leżą plackiem), a sam premier niemal jak guru. W kwestiach światopoglądowych też próżno szukać jakiejś zasadniczej różnicy, choć – co trzeba przyznać – w dyskusjach na temat aborcji czy homoseksualizmu próbuje się zachowywać równowagę sił (to znaczy unika się sytuacji dwóch czy trzech na jednego).
TVP Info
Czerwono-zielona – tak najkrócej podsumować można sympatie TVP Info. Ten produkt telewizji publicznej od jakiegoś czasu pozostaje łupem PSL-u i jako taki jest dokładnie taki, jak partia, która go przejęła. Bezideowy, zaangażowany w promowanie swoich i wspieranie rządu. Komponent czerwony jest zaś skutkiem przeszłości, w której – jeszcze za czasów rządów Prawa i Sprawiedliwości w TVP – przekazano publiczną stację informacyjną w ręce SLD, które skutecznie sprawiło, że wielu sprawdzonych w boju towarzyszy znalazło tam bezpieczną przystań.
Superstacja
Najmniejsza i najgorsza (pod każdym względem) telewizja informacyjna w Polsce. Zacząć się miała jako kanał rozrywkowy, w którym informacje czytane być miały przez rozebrane prezenterki. Ostatecznie do tego nie doszło, a zamiast negliżu reporterek zaczęto prezentować skrajnie lewicowy (postokomunistyczno-palikociarski) program, w którym głównym wrogiem był już nawet nie PiS, ale Kościół i ludzie wierzący. Anegdotycznie można powiedzieć, że jest to jeden z tych programów telewizyjnych, do których nie chodzi większość nawet udzielających się w pozostałych mainstreamowych mediach publicystów o konserwatywnych poglądach.
Telewizja Trwam
Całkowicie odmienny charakter ma Telewizja Trwam. Jest to jedyny, w tym momencie, alternatywny głos w domach Polaków. To tu obejrzeć można niedostępnych w innych mediach ekspertów, tu obejrzeć można transmisje z najważniejszych polskich wydarzeń religijnych, a także pielgrzymek papieskich. Można nie podzielać wszystkich poglądów TV Trwam, ale trudno jej odmówić odmiennego spojrzenia od pozostałych mediów, a także katolickiego, informacyjnego zaangażowania. I to właśnie ono pozostaje główną siłą tego medium.
Dzienniki
Drugim, co do ważności, ale wyraźnie tracącym na znaczeniu, źródłem kształtowania opinii publicznej pozostają dzienniki. Spadek ich czytelnictwa, a także powolna utrata pluralizmu wśród nich sprawiają, że coraz mniej ludzi je kupuje. Ich siłą pozostaje jednak to, że nadal zawarte w nich materiały stają się jednym z głównych źródeł informacji i opinii dla pozostałych mediów.
Gazeta Wyborcza
Przez lata gazeta Adama Michnika była potęgą na rynku wydawniczym i światopoglądowym. Jej autorzy byli wyrocznią dla niemal wszystkich dziennikarzy. „Gazetą Wyborczą” się myślało, ona nadawała ton debacie publicznej, a jej autorzy kreowali trendy intelektualne. Dziś dziennik ten jest już tylko cieniem własnej potęgi. Na pozycji medium kreującego opinię publiczną i trendy w innych miejscach zastąpiło ją TVN24, a dotykający wszystkie dzienniki nieustający spadek czytelnictwa doprowadził do ogromnych zwolnień i sytuacji, w której nawet frontmani medium z Czerskiej musieli odejść w poszukiwaniu pracy gdzie indziej.
Aspiracje „GW” pozostały jednak niezmienne. Dziennikarze tej gazety nadal chcą kreować rzeczywistość polityczną, a nawet szerzej – chcą tworzyć nowego Polaka, który porzuciłby przestarzałe formy patriotyzmu, zaangażował się w budowanie nowego, lepszego, lewicowego świata, zrezygnował z obrony rodziny. Nie mniej istotne także dla redaktorów tego dziennika jest także stworzenie nowego Kościoła i nowego typu katolicyzmu, w który tak przestarzałe pojęcia jak grzech, sumienie, honor zostaną zastąpione nowymi, a nauczanie moralne zostanie tak przykrojone, by wypełniać je można było, nie rezygnując z niczego. Jednym słowem „GW” prezentuje wyrazistą ideową linię, którą określić można lewicową. Część z jej redaktorów nie ukrywa także rodzinnych koneksji z przedwojenną, komunistyczną lewicą. I choć dzieci nie odpowiadają za grzechy rodziców – to trudno nie dostrzec, że w tym przypadku przejęły one niemałą część przedwojennych fobii i obaw ówczesnej komunistycznej lewicy. I fobie te do tej pory napędzają dziennikarzy i redaktorów „GW”.
Rzeczpospolita
„Rzeczpospolita” to obecnie dziennik na zakręcie. Przejęcie go przez Grzegorza Hajdarowicza i obdarzenie funkcją naczelnego Tomasza Wróblewskiego zmieniło usytuowanie dziennika na rynku. Do niedawna można było z powodzeniem określić „Rz” mianem umiarkowanie konserwatywnego i opozycyjnego wobec mainstreamu, teraz jednak przesuwa się ona wyraźnie w kierunku centrum i salonu. Pewne tematy spadają, na inne nie ma miejsca. Nadal jednak w kwestiach światopoglądowych pismo zachowuje linię bardziej konserwatywną niż „Gazeta Wyborcza”, opowiadając się przeciwko związkom partnerskim osób tej samej płci czy propagandzie gejowskiej. Nie jest jednak jasne, czy ten element pozostanie stałym komponentem tożsamości ideowej dziennika, czy też zmieni się w najbliższym czasie.
Polska
Jedyny w Polsce dziennik, który ukazuje się dwa razy w tygodniu. Stworzyli go ludzie kojarzeni z prawicą, ale dość szybko pożeglowali w kierunku liberalnego mainstreamu i Platformy Obywatelskiej. Słowem dużo gorsza „Gazeta Wyborcza”, której już niemal nikt nie chce czytać.
Nasz Dziennik
O „Naszym Dzienniku” można napisać dokładnie to samo, co o Telewizji Trwam. Z jednym, niezwykle istotnym dodatkiem: ta gazeta jest jedną z najlepiej poinformowanych w sprawie Smoleńska, dzięki niej dowiedzieliśmy się naprawdę sporo o tym, co mogło się stać nad rosyjskim lotniskiem oraz jak Rosjanie niszczyli wszelkie dowody w sprawie.
Gazeta Polska Codziennie
Najmłodsze dziecko koncernu Tomasza Sakiewicza. Miało być tabloidem, ale zostało ostatecznie popularnym pismem o profilu niepodległościowo-konserwatywnym. Politycznie można je uznać za bliskie PiS-owi, ale najważniejszą jego cechą jest nieustanne dążenie do wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.
Fakt
Brukowiec wzorowany na niemieckim „Bildzie”. Niegdyś mocno opozycyjny wobec władzy, obecnie bliski rządowi. Jego dziennikarze mówią wprost, że będzie on blisko władzy, bo to daje profity. Silna opozycyjność, szczególnie na takim rynku jak nasz, nie popłaca.
Super Ekspress
„SE” zachował linię opozycyjną wobec władzy. Można o nim powiedzieć, że jest bliższy PiS niż PO, ale też bez przesady. Chętnie podejmuje jednak problemy, których w innych mediach, szczególnie głównonurtowych się nie uświadczy. Stąd wart czytania, choć niestety często epatuje seksem i golizną.
Tygodniki opinii
Przez lata najsilniejsza konkurencja, także ideowa, dotyczyła rynku tygodników. Tu można było mówić o różnorodności. „Newsweek” był liberalny (ale nie stronił od konserwatyzmu), „Wprost” stało się konserwatywno-liberalne, a „Polityka” była jednoznacznie lewicowa. Ten czas jednak bezpowrotnie minął. I teraz mamy wśród tygodników dominację lewicy. Trzeba jednak dostrzec, że powoli kształtują się mocne, prawicowe tygodniki, które jako jedyne odnotowują przyrost czytelnictwa.
Polityka
Silnie lewicowy tygodnik, co zresztą wynika z jego historii. Podobnie jak „Gazeta Wyborcza” angażuje się w budowanie nowego, lewicowego porządku społecznego. To tu pisano o lesmamach, promowano rozwiązania przyznające związkom jednopłciowym uprawnienia małżeństw czy wychwalano Palikota. Politycznie jednak dziennikarzom tego tygodnika najbliżej do Platformy Obywatelskiej, czego najdobitniejszym przykładem była okładka „Tusku, musisz”, która była wielkim wyznaniem wiary w to, że lider PO wygra wybory.
Newsweek i Wprost
Tygodniki te można spokojnie wymienić razem, bowiem są do siebie – w swojej lewicowości i miłości do PO – tak podobne, że w zasadzie mogłyby się wymienić naczelnymi i zespołami, i niemal nikt nie zauważyłby różnicy. Powód jest zaś niezmiernie prosty. Obie redakcje są niemal identyczne, w obu wszyscy myślą tak samo, i w obu najważniejszy jest postęp. Różnica, jaką widać na pierwszy rzut oka jest taka, że obecny naczelny „Newsweeka” (czyli dawny naczelny „Wprost”) jest mniej nudny niż obecny naczelny „Wprost” (czyli wcześniejszy naczelny „Newsweeka”). Innych widocznych różnic brak.
Uważam Rze
Dowód na to, że konserwatyści potrafią nie tylko pisać, ale i budować od zera redakcje. I to od razu świetne. Tygodnik autorów niepokornych to tygodnikowa emanacja starej „Rzeczpospolitej”, czyli umiarkowanie konserwatywna linia światopoglądowa i delikatnie propisowska (a może lepiej powiedzieć antyrządowa) linia polityczna. Niestety zmiany właściciela mogą doprowadzić do porażki tego ambitnego projektu. Jeden tygodnik, który wprawdzie świetnie się sprzedaje, może bowiem nie udźwignąć upadającego dziennika (czyli „Rzeczpospolitej”) i upadłego już drugiego tygodnika (chodzi o „Przekrój”). Szybko może się zatem okazać, że... ten znakomity tygodnik zagościł na rynku tylko na moment.
Gazeta Polska
Mocno niepodległościowe, silnie skupione na wyjaśnieniu katastrofy smoleńskiej i nieco bardziej konserwatywne niż „Uważam Rze” pismo wiatru w żagle nabrało po katastrofie smoleńskiej. To wtedy stało się jasne, że jest to jeden z tych tygodników, który nie odpuszcza śladów, nie przejmuje się Rosjanami, ale zwyczajnie wykonuje dziennikarską robotę. W „GaPolu” jest też chyba największa grupa konserwatywnych publicystów (od Wojciecha Wencla przez Roberta Tekielego aż do Marcina Wolskiego). Słowem dobre pismo, choć czasem przesadnie skupione na polityce.
Portale internetowe
Największa różnorodność panuje oczywiście wśród portali internetowych. Tu w zasadzie każdy może znaleźć coś dla siebie. I nie chodzi o wielkich potężnych nadawców, którzy skutecznie próbują utrzymywać się w głównym nurcie (np. Wirtualna Polska czy Onet), ale o mniejszych nadawców, którzy skutecznie budują swoją pozycję i pokazują, że nie samą telewizją i prasą żyje człowiek.
Fronda.pl
Po prawej stronie (a tym razem ze spokojem sumienia mogę zająć się tylko nią) wyróżniają się trzy potężne portale, z których każdy ma nieco inną specyfikę. Jako, że każda pliszka swój ogonek chwali zacznę od Frondy.pl. Ten portal to przede wszystkim miejsce, gdzie można dowiedzieć się sporo o walce światopoglądowej, która toczy się w Polsce i na świecie. Aborcja, eutanazja, in vitro, homoseksualizm – to główne przedmioty zainteresowań dziennikarzy portalu. Wiedzą oni wszystko lub prawie wszystko o sporach światopoglądowych, a w kwestiach religijnych prezentują konserwatywne stanowisko. Nie jest to jednak portal „kościółkowy”. Frondowcom zdarza się krytykować biskupów i księży, a także wchodzić w ostre polemiki z innymi środowiskami katolickimi.
Niezalezna.pl
Największym portalem po prawej stronie pozostaje jednak portal Niezalezna.pl, należący do grupy medialnej „Gazety Polskiej” i mający podobną specyfikę. Tu czytelnik znajdzie głównie mocną politykę, dużo informacji na temat katastrofy smoleńskiej, ale zdecydowanie mniej informacji dotyczących Kościoła i religii czy światopoglądu. Jednak dla kogoś, kto chce poznać inne widzenie świata niż mainstreamowe Niezalezna.pl jest lekturą obowiązkową.
wPolityce.pl
Dzieło braci Karnowskich (bo tak trzeba określić ten portal) to głównie strona polityczna, z ciekawymi, pisanymi z konserwatywnej strony, komentarzami i z coraz mocniejszym elementem światopoglądowo-religijnym. Jest w nim sporo tekstów pisanych z perspektywy Prawa i Sprawiedliwości, ale też innych partii z prawej strony. Cieszy oko także spora liczba różnorodnych blogerów.
•••
Krótko, subiektywny do bólu, przegląd naszych mediów nie pozostawia niestety wątpliwości, co do dominacji lewicy w mediach. Jeśli do tego dodać, że reklamy płyną niemal wyłącznie do pism, które zakwalifikowane zostały jako prorządowe i lewicowe lub liberalne – to obraz stanie się pełny. To zaś uświadamia, jak mocno upośledzony jest polski rynek medialny i jak istotne jest to, by nie pozwolić na zniszczenie nawet najmniejszych przyczółków wolnej prasy. To jest zadanie także dla nas, zwykłych katolików, od których zależy czy dobre pisma będą miały po co się ukazywać.