- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Nowy wzór misji i misjonarza
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Popkultura
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Niska kultura i jej medialne tuby
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Kluczem jest świadomy wybór
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Podążanie za grupą
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Dynamiczna wierność
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Głos wołającego na puszczy
- MEDIOKRACJA. Słowo wymaga wysiłku
- MEDIOKRACJA. Subiektywny przewodnik po mediach
- MEDIOKRACJA. Nie da się żyć bez prawdy
- MEDIOKRACJA. O co chodzi Z mediami
- POKÓJ PEDAGOGA. Moda czy poważne zagrożenie?
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Occultus znaczy nieznany
- POŻEGNANIE. Odszedł przyjaciel błogosławionych
- BIOETYKA. Naukowy czy mądry?
- DUCHOWOŚĆ. Słowo
- MISJE. Bosconia oaza na pustyni
- MISJE. Animacje misyjne na pielgrzymkach
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Bóg Panem historii
- PRAWYM OKIEM. Zmiana płci już dla ośmiolatków?
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Dynamiczna wierność
ks. Marek T. Chmielewski SDB
strona: 9
Ksiądz Bosko w konfrontacji z wyzwaniami czasów przyjął postawę dynamicznej, kreatywnej wierności.
Wychowałem się na Kaszubach. Tam do ludzi pracujących w polu, nawet nieznajomych, mówiło się „Boże pomagaj!”, a oni odpowiadali „Bóg zapłać!”. Tam, idąc do szkoły zdejmowało się czapkę przed krzyżem stojącym przy głównej ulicy i publicznie wykonywało się znak krzyża. Z tego naturalnie religijnego świata w 1980 r., jeszcze za PRL-u, poszedłem do seminarium. Odbyłem osiem lat formacji duchowej, duszpasterskiej i studiów. Początek mego seminarium zbiegł się z festiwalem „Solidarności”. Zgasił go w nas stan wojenny i śmierć ks. Jerzego. Iskierki nadziei rozbudził papież. Na wakacyjnych szlakach, obok młodzieży, czekali na nas panowie z aparatu bezpieczeństwa. Przygotowanie mojego pokolenia do kapłaństwa było więc nastawione na przyszłą konfrontację z wrogą ideologią. Po roku od święceń (1988), w czerwcu 1989 r., Polska stała się innym krajem i weszła na drogę przemian, na które pozwalała wolność. I nagle okazało się, że trzeba być kapłanem w zupełnie nowym kontekście społecznym i kulturowym. To prawda, nikt mnie otwarcie nie prześladował, ale nie mogłem też odnaleźć klimatu mojego kaszubskiego dzieciństwa. Co więcej, stosunkowo szybko poczułem, że wielu środowiskom przeszkadza obecność wiary w życiu publicznym.
Podobne doświadczenie było udziałem księdza Bosko. Dzieciństwo i młodość upłynęły mu na wsi i w małym miasteczku, gdzie królowała naturalna, prosta religijność. Duch „restauracji”, który po kongresie wiedeńskim (1815) dominował w Europie, sprawiał, że także życie społeczne było silnie naznaczone duchem religijnym i regulowane według kryteriów moralności chrześcijańskiej. Jan Bosko został księdzem w 1841 r., u schyłku tej epoki. W 1848 r. wybuchła w Europie wiosna ludów. Stopniowo, w niektórych środowiskach to, co religijne zaczęło być marginalizowane, ograniczane, a z czasem nawet prześladowane. Do głosu doszły sekularyzacja i antyklerykalizm. Dodatkowo we Włoszech ten nieprzychylny Kościołowi nurt sprzymierzył się z ruchami zmierzającymi do uzyskania przez rozbite Włochy zjednoczenia i pełniej niepodległości. Kościół i religia ukazywane były jako zasadniczy wrogowie sprawy narodowej.
Reakcja księdza Bosko wobec tych zjawisk była zdecydowanie negatywna. W listach i przemowach prosił „Dobrego Boga, aby miał w opiece Piemont, który jeśli chodzi o wiarę przeżywa czasy katastrofalne”. „To co się u nas dzieje pomiędzy posłami, przyprawia o zawrót głowy. Jeśli chodzi o religię, mamy do czynienia z katastrofą”. „Religia i duchowni są u nas uciskani przez rządzących. Młodzież w szkołach otrzymuje wychowanie antykatolickie!”. Cóż mógł uczynić? Okopać się w Kościele jak w twierdzy i wraz z innymi reakcjonistami domagać się powrotu do starego porządku albo, pozując na nowoczesnego liberalnego katolika, przyjąć linię bezkrytycznej współpracy z funkcjonariuszami nowego porządku.
Tymczasem ksiądz Bosko w konfrontacji z wyzwaniami czasów przyjął postawę dynamicznej, kreatywnej wierności. Oceniał nowy świat w oparciu o wypróbowane wartości katolicyzmu (tradycja rodzinna, uczciwość, pracowitość, religijność i pobożność), ale nie odrzucał go, rozumiejąc, że to przecież on jest przestrzenią jego apostolskiego zaangażowania. „Jestem głęboko przekonany, że kapłan może pełnić posługę miłosierdzia w każdym miejscu i w każdym czasie; przy każdym rządzie i w ramach każdych ustaleń prawnych, wspierając rządzących, ale pozostając daleko od polityki.”. Dlatego jako kapłan, przejęty zbawieniem ludzi młodych (owoc wierności tradycji), reaguje na wyzwania jakie przed młodzieżą stawiają nowe czasy: dobre spędzanie wolnego czasu w oratorium, pomoc chłopcom pochodzącym ze wsi, emigrującym do miasta, wsparcie dla chorych na cholerę, internat, szkoła, warsztaty, nawet przyjęcie parafii i misje.
W mojej rodzinnej miejscowości nikt już nie pracuje w polu. Nie ma kogo pozdrawiać. Wszędzie stoją nowe domy. Pozostał stary krzyż. Teraz już nie przy drodze a przy stacji benzynowej. Chyba już nikt czapki przed nim nie zdejmuje. Ewangelia wciąż ta sama. Potrzebuje dynamicznej wierności.