- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Nowy wzór misji i misjonarza
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Popkultura
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Niska kultura i jej medialne tuby
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Kluczem jest świadomy wybór
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Podążanie za grupą
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Dynamiczna wierność
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Głos wołającego na puszczy
- MEDIOKRACJA. Słowo wymaga wysiłku
- MEDIOKRACJA. Subiektywny przewodnik po mediach
- MEDIOKRACJA. Nie da się żyć bez prawdy
- MEDIOKRACJA. O co chodzi Z mediami
- POKÓJ PEDAGOGA. Moda czy poważne zagrożenie?
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Occultus znaczy nieznany
- POŻEGNANIE. Odszedł przyjaciel błogosławionych
- BIOETYKA. Naukowy czy mądry?
- DUCHOWOŚĆ. Słowo
- MISJE. Bosconia oaza na pustyni
- MISJE. Animacje misyjne na pielgrzymkach
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Bóg Panem historii
- PRAWYM OKIEM. Zmiana płci już dla ośmiolatków?
LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Nowy wzór misji i misjonarza
ks. Pascual Chávez SDB - IX następca księdza Bosko
strona: 2
Barack Obama podczas wizyty w stolicy Brazylii w marcu 2011 r. przypomniał sen św. Jana Bosko o mieście Brasilia: „Brasilia to młode miasto, zaledwie 51-letnie, ale które miało początek przed ponad wiekiem. W 1883 r. ksiądz Bosko miał wizję, że pomiędzy 15 a 20 równoleżnikiem będzie zbudowana stolica wielkiego narodu, która będzie wzorem na przyszłość i stworzy możliwości rozwoju każdemu obywatelowi Brazylii.”
Przedmiotem z pokoju św. Jana Bosko na Valdocco, budzącym szczególne wzruszenie, jest niewielka mapa świata. Prawie nie widać na niej granic między państwami, a świat wydaje się jednoczyć w zadziwiającej solidarności. „Młody Michał Rua często słyszał od księdza Bosko: »Och, gdybym miał 12 księży do dyspozycji, ile dobra byłbym w stanie uczynić! Chciałbym ich posłać, by głosili prawdy naszej świętej religii nie tylko w kościołach, ale nawet na placach. «I rzucając okiem na mapę, wzdychał, widząc jak wiele krain pogrążonych było wciąż w mroku śmierci i wyrażał gorące pragnienie, by pewnego dnia zanieść światło Ewangelii do miejsc, do których nie dotarli jeszcze żadni inni misjonarze” (Memorie Biografiche).
W latach pobytu w konwikcie, pod wpływem książek o misjach, ksiądz Bosko chciał wstąpić do zgromadzenia oblatów Maryi Panny, by zostać misjonarzem wśród północnoamerykańskich Indian. Od 1848 r. czytał „Roczniki propagandy wiary”. Jednak tym, co zadecydowało o powołaniu misyjnym młodego zgromadzenia była wizyta na Valdocco biskupów z Ameryki, Afryki i Azji, którzy przyjechali na pierwszy sobór watykański, podczas której zaprosili salezjanów do swoich krajów. Św. Jan Bosko odczytał to jako znak woli Bożej i wzmógł wysiłki. To z tego czasu (1871-1872) pochodzi jego pierwszy sen „misyjny”: „Zdawało mi się, że jestem na dzikiej i zupełnie nieznanej mi ziemi. Wokoło ciągnęła się jakaś nieuprawna równina, na której nie było ani pagórków, ani gór. Jedynie gdzieś na horyzoncie majaczyły się nierówne szczyty... Tymczasem w oddali widzę grupkę misjonarzy, którzy zbliżają się do dzikich z radością na twarzach, a poprzedza ich rzesza młodych. Zadrżałem, myśląc: »Idą na pewną śmierć«. Przybliżyłem się do nich – byli to klerycy i księża. Przypatrzyłem się im z uwagą i rozpoznałem salezjanów. Pierwszych znałem, co do pozostałych, którzy szli za nimi, zorientowałem się, że także byli z naszych”.
Pod wpływem ducha swoich czasów ksiądz Bosko rozumiał misje w sensie węższym jako misje wśród pogan i romantycznie – wśród ludów okrutnych i dzikich. Ważną rolę odgrywała jego wizja Kościoła katolickiego, posłanego do wszystkich narodów i powołania salezjańskiego jako daru od Boga dla młodych z całego świata, rozumianego też jako obrona przed protestantyzmem. Misjologia tamtych czasów widziała misje jako zaczyn przemiany, zdobywanie nowych terenów dla chrześcijaństwa, świadectwo aż po męczeństwo. Słowa „Idźcie na cały świat” brzmiały dla niego jak mandat Kościoła, dlatego najpierw wysłał swoich misjonarzy do Rzymu po błogosławieństwo Ojca Świętego.
Wśród różnych propozycji, ze względu na swą konkretność, wybrał argentyńską. Do Argentyny udawały się tysiące włoskich emigrantów, więc jego misjonarze nie byliby wyobcowani, społeczność była gotowa wspierać dzieło i byli tam też „dzicy” z jego snów. Listy i wiadomości od ks. Cagliero i innych misjonarzy radykalnie zweryfikowały później pierwotną romantyczną wizję księdza Bosko, zawsze gotowego do przystosowywania się do nowych sytuacji i dostrzegania w nich głosu Pana. Strategia uległa zmianie: zakładać dzieła takie jak na Valdocco (szkoły z internatami, parafie i oratoria), by stawały się miejscami formacji i wyruszać z posługą misyjną do tubylczych plemion.
W ten sposób tradycyjny model misji został wzbogacony o elementy wzięte z charyzmatu oratoryjnego, który dał wielkie znaczenie trosce o młodzież. Zmieniły się także aspekty organizacyjne.
Ks. Rua przypominał świeckim współpracownikom: „Salezjanie i salezjanki jak zastępy wojska w czasie kampanii, wypełniają swój obowiązek, oddając do dyspozycji Boga i bliźniego ich wolę, świętość, życie. Współpracownice i współpracownicy niech czynią to, co dobrzy ojcowie i dobre matki czynią dla swoich synów, kiedy ci są na wojnie”.