- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Dom, rodzina, ojciec
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Historia - zwiastunka przyszłości
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Nie tylko przeszłość
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Od Jana Sobieskiego do... rodzeństwa
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Dar teraźniejszości
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Historyk
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- ROZMOWA Z... W poszukiwaniu własnej tożsamości
- GDZIEŚ BLISKO. Nasz ogromny kapitał
- POD ROZWAGĘ. Zła modlitwa?
- POKÓJ PEDAGOGA. Problem z komputerem
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Człowiek istotą społeczną?
- DUCHOWOŚĆ. Pamiętasz Boże? Obiecałeś!
- MISJE. Kisiłam ogórki w Afryce
- MISJE. Projekty misyjne
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Opowiadania biograficzne o Jezusie jako Synu Bożym
- PRAWYM OKIEM. Plany skrajnej lewicy
BIOETYKA. Człowiek istotą społeczną?
ks. Paweł Bortkiewicz TChr
strona: 16
Pojęcie „praw człowieka” stało się dzisiaj wytrychem do bardzo wielu spraw, niejednokrotnie ze sobą sprzecznych. W jednej demonstracji mogą występować przeciwko sobie zwolennicy praw człowieka, stając naprzeciw siebie w sposób wyraźnie wrogi. Jak bowiem spojrzeć na manifestujących „prawo do aborcji” i broniących prawa do życia?
Można powiedzieć, że prawo prawu nierówne. Jedne z tych uprawnień są nadawane z woli jakiejś siły decydentów politycznych, inne wynikają z natury racjonalnej człowieka. W ten sposób spór o prawo do życia przenosi się na płaszczyznę polityczną (wszak mówi się dzisiaj o pojęciu biopolityki).
W tym kontekście warto zastanowić się nad tym, dlaczego tak się dzieje? Dlaczego w sferze naturalnej wydawałoby się kwestii, jaką jest promocja życia w małżeństwie i rodzinie, dokonuje się tak wiele działań zawłaszczających owo prawo do życia? Jego dysponentem stają się nie sami małżonkowie, ale o prawie tym decydują inni.
Warto może przywołać krótko historię, która bardzo niesłusznie jest już zapominana. Wioletta Szwak w 2009 r., tuż po porodzie została ubezpłodniona w szpitalu w Szamotułach. Prokuratura, która badała tę sprawę, uznała, że pozbawienie płodności było uzasadnione i umorzyła śledztwo. Reprezentująca kobietę adwokat złożyła w imieniu Wioletty Szwak akt oskarżenia przeciwko przeprowadzającej zabieg lekarce do sądu w Szamotułach. Ten jednak uznał, że w szpitalu nie naruszono prawa, a zabieg sterylizacji był konieczny jako ratujący życie. Postępowanie zostało umorzone. Córeczka, którą urodziła Wioletta Szwak, kilka dni po porodzie decyzją Sądu Rejonowego w Szamotułach została odebrana matce i przekazana rodzinie zastępczej. Powodem była ocena kondycji materialnej rodziny, panujący w domu bałagan, wskazujący zdaniem biegłych na nieporadność rodziców mających już kilkoro dzieci. We wrześniu 2009 r. – także decyzją sądu – dziecko wróciło do rodziców. To właśnie wówczas, przy badaniu szpitalnej dokumentacji okazało się, że w trakcie porodu kobieta została wysterylizowana.
Obecnie sprawa, po wniesieniu apelacji, jest ponownie na wokandzie sądowej. Niezależnie jednak od orzeczenia sądu, pojawia się kilka pytań. Dlaczego lekarz decyduje o konieczności sterylizacji pacjentki, nie mając na ten drastyczny zabieg jej zgody? Tłumaczenia, że wedle zespołu lekarskiego, dokonującego okaleczenia „nie było możliwości wybudzenia pacjentki i zapytania jej o zdanie, bo zagrożenie, które nastąpiło, było nagłe i nieprzewidywalne” nie bardzo przekonuje. Zdaniem niezależnych ekspertów, w czasie operacji cesarskiego cięcia nie było sytuacji zagrażającej życiu kobiety, która uzasadniałaby sterylizację.
Dlaczego także sąd, w oparciu o opinię biegłego, decyduje się na odebranie dziecka matce i ojcu i przekazanie rodzinie zastępczej? Dlaczego jest tak, że po uchyleniu tej decyzji, co świadczy o błędzie sądu pierwszej instancji, nie ma działań zaskarżających opinię biegłego i sądu? Dlaczego po upływie wielu miesięcy owi decydenci nie ponoszą konsekwencji zawodowych i karnych?
Przedstawiciele wykształconych elit „zapomnieli”, że decyzje o dysponowaniu własnym ciałem należą do pacjentki. Rzeczą znaczącą jest to, że feministki nie ujęły się za Wiolettą Szwak w tej sprawie. Nie było żadnej pikiety, żadnej kampanii medialnej.
Sprawa jest wielopłaszczyznowa. Pierwszą kwestią jest to, dlaczego o autentycznych prawach człowieka, o prawie do integralności cielesnej, o prawie do wychowania dziecka, decydują nie rodzice, ale instytucje państwowe? Co właściwie powinno w takich sytuacjach decydować – natura społeczna człowieka czy wola władzy? To pytanie odnosi nas do bardzo istotnej przemiany mentalnej i kulturowej, jaka dokonała się w pewnym momencie dziejów naszej cywilizacji. Punktem wyjścia dla tego procesu jest to, co stanowi dziedzictwo myśli europejskiej, poczynając od greckiego antyku, poprzez chrześcijaństwo, aż po różne nurty współczesnej filozofii. Wszystkie one podkreślają, że człowiek jest z natury istotą społeczną.
Filozofowie starożytni od czasów Arystotelesa, który określił człowieka jako „zwierzę polityczne/społeczne”, potwierdzali (jak np. Cyceron), że przyjaźń nie wywodzi się z czegoś negatywnego, z jakiegoś braku, lecz z naturalnego porywu, to znaczy z pozytywnego impulsu: „Natura napełniła człowieka miłością do innych i uczyniła go istotą społeczną”. Człowiek więc to istota tworzona w relacjach społecznych i poprzez relacje społeczne. Już od chwili poczęcia istotę ludzką łączą więzi z innymi. Dziecko, jeszcze zanim pozna swych rodziców, jest z nimi związane uczuciowo.
Myśl antycznych filozofów została wsparta wkładem chrześcijaństwa. Jednym z filarów doktryny chrześcijańskiej jest miłosierdzie, to znaczy miłość Boga i bliźniego. Oznacza ona, między innymi, że przyjaźń między Bogiem a ludźmi w kulturze chrześcijańskiej staje się wzorem dla wszelkiej ludzkiej przyjaźni. Podkreśla, że wszyscy ludzie otrzymali dar istnienia od tego samego Boga i dlatego są braćmi. Stąd też każdy człowiek powinien być nie tylko szanowany, lecz i kochany.
Tradycje antyczne i chrześcijańskie są podtrzymywane dzisiaj w wielu nurtach współczesnej myśli o człowieku. Są to takie typy filozoficznego myślenia, jak filozofia dialogu Martina Bubera, filozofia spotkania Levinasa czy różne postacie chrześcijańskiego personalizmu.
A jednak, patrząc na inne nurty myślenia, trzeba powiedzieć wyraźnie – nie ma tu zgodności. Nie dla wszystkich człowiek jest istotą społeczną z racji samej natury. A to ma swoje konsekwencje.