- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Dom, rodzina, ojciec
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Historia - zwiastunka przyszłości
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Nie tylko przeszłość
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Od Jana Sobieskiego do... rodzeństwa
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Dar teraźniejszości
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Historyk
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- ROZMOWA Z... W poszukiwaniu własnej tożsamości
- GDZIEŚ BLISKO. Nasz ogromny kapitał
- POD ROZWAGĘ. Zła modlitwa?
- POKÓJ PEDAGOGA. Problem z komputerem
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Człowiek istotą społeczną?
- DUCHOWOŚĆ. Pamiętasz Boże? Obiecałeś!
- MISJE. Kisiłam ogórki w Afryce
- MISJE. Projekty misyjne
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Opowiadania biograficzne o Jezusie jako Synu Bożym
- PRAWYM OKIEM. Plany skrajnej lewicy
GDZIEŚ BLISKO. Nasz ogromny kapitał
Małgorzata Tadrzak-Mazurek
strona: 12
„A wiecie, ile ważyła korona Bolesława Chrobrego? Dużo. Król musiał mieć silę, żeby ją dźwigać, bo trzeba było sprawdzić czy jest twardy i da sobie radę z rządzeniem”. Taką rewelację usłyszałam już pierwszego dnia, kiedy córka zaczęła w szkole lekcje historii. A później było już tylko „gorzej”. Czy powstanie warszawskie było głupotą? Czy Jaruzelski jest zdrajcą czy bohaterem? Czy Wałęsa był „Bolkiem”? A „okrągły stół” to było najlepsze wyjście dla Polski? Czy obecna Polska nie przypomina tej XVIII-wiecznej przedrozbiorowej (choć akurat króla Stasia, to mi bardzo żal).
Młodzi chcą wiedzieć. Poznać prawdę. Choć teraz ta „prawda” bywa różna dla różnych osób. Pytają. Do czasu rzecz jasna, bo jeśli nie uzyskują odpowiedzi albo uzyskują byle jakie, przestają pytać. Zatem to czy interesują się historią, czy odkrywają własną tożsamość, i jaką tożsamość odkryją, w dużej mierze zależy od nas, dorosłych. Od naszego nieprzegapienia czasu ich pytań. I wcale tak bardzo nie liczyłabym na wciąż okrajane i coraz bardziej „politycznie poprawne” lekcje historii w szkołach.
A to, co zobaczą w naszej historii będzie miało przełożenie na ich wybory tu i teraz. Jeśli zobaczą, że w przeogromnej części nasza historia napawa dumą, że jest niewiele kart, których musimy się jako naród wstydzić, poczują dumę, jeśli natomiast będą wciąż karmieni przykładami niechlubnych wyjątków, dojdą do wniosku, nie chcąc się wstydzić za przodków, że z tym narodem nie mają zamiaru się utożsamiać. Bo po co im kolejne kompleksy?
Jeśli jednak nie będą chcieli kontynuować poznawania przeszłości, nie zrozumieją niczego z tego, co się dzieje teraz wokół nich i staną się łatwym łupem wszelkiej maści manipulatorów, dla których takie pozornie wykształcone społeczeństwo jest jak najbardziej pożądane.
Projekty historyczne
Żeby do tego nie dopuścić wielu wychowawców, w tym także salezjanów, w wielu placówkach za jedno z priorytetowych zadań uważa uwrażliwianie dzieci i młodzieży na historię własnego kraju, regionu, miasta. Prowadzonych jest sporo projektów historycznych, od szukania własnych korzeni począwszy, poprzez rekonstrukcje bitew, zajęcia w muzeach czy archiwach, na konkursach historycznych skończywszy.
Na przykład Archiwum Inspektorii św. Wojciecha w Pile, we współpracy ze Stowarzyszeniem Wychowania Młodzieży i Urzędem Miasta zorganizowało sporo zajęć i konkursów dla młodzieży, m.in. Konkurs „Śladami Sierpnia” czy „Wierni do końca” o życiu i działalności konspiracyjnej piątki błogosławionych wychowanków salezjańskich z poznańskiego oratorium, którzy zostali zgilotynowani w Dreźnie podczas drugiej wojny światowej. Sporo materiałów na ich temat można znaleźć w Instytutcie Pamięci Narodowej, który także chętnie współpracuje z pilskim Archiwum.
Do konkursu, który ogłosiło kuratorium na terenie dawnego województwa pilskiego, zgłosiło się przeszło tysiąc gimnazjalistów. Mieli za zadanie napisać pracę o poznańskiej piątce. Najlepsi w nagrodę wyjechali na wycieczkę do Drezna, gdzie odwiedzili m.in. miejsce stracenia chłopców z Wronieckiej. Przy pisaniu takiej pracy sporo się nauczyli: korzystania z zasobów archiwalnych, także zasobów IPN, poszukiwania żyjących świadków wydarzeń, spisywania ich wspomnień, weryfikowania sprzecznych informacji, poszukiwania źródeł, ale przede wszystkim spoglądania z boku na historię konkretnej osoby i wyciągania z niej wniosków dla siebie. A przy tym, przez pryzmat jednostki, zobaczenia historii własnego kraju. Niemalże na żywo, nie z podręcznika. Zauważenia, że ta „historia” składa się z losów poszczególnych osób, które też czuły, cieszyły się, smuciły, kochały, miały plany, marzenia...
Pilskie Archiwum
Archiwum Inspektorii św. Wojciecha w Pile, choć wydawać by się mogło martwą placówką, robi sporo, żeby popularyzować historię i to nie tylko wśród młodych. Nie tylko archiwizuje i gromadzi, to czemu już można przypiąć etykietkę „historyczny”, ale także wychodzi z tym, co „historyczne” na zewnątrz. Wydaje publikacje biograficzne, prezentując sylwetki zmarłych (a często już zapomnianych) salezjanów i ich dzieła, a także drukuje sporo artykułów popularyzujących historię. Oczywiście prowadzona jest w nim także działalność naukowa. Zajęło się także trudną
i kontrowersyjną sprawą lustracji wśród duchowieństwa. Nie można jednak zajmować się historią, pomijając jej najtrudniejsze i bolesne karty.
Pilskie Archiwum stara się też gromadzić wokół siebie młodzież jako wolontariuszy bądź praktykantów, w myśl maksymy: czym skorupka za młodu... „Bo nie można kochać kogoś, kogo się nie zna – tłumaczy ks. Jarosław Wąsowicz, odpowiedzialny za Archiwum Inspektorii św. Wojciecha w Pile. – Dlatego młodzi ludzie muszą poznawać dzieje swojej Ojczyzny, żeby móc ją pokochać, żeby móc zrozumieć procesy, które w niej zachodziły i zachodzą teraz. To zresztą najprostsza droga, żeby ustrzec się przed pułapką oszustwa. A poza tym nasza historia, to ogromny kapitał, którym możemy się chwalić na świecie. Naprawdę mamy czym”.