- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Bł. Filip Rinaldi
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Wychować jedynaka
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Oczko w głowie
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Rodzeństwo dla Tosi
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Ja, jedynak
- ROZMOWA Z... Jedynak też podzieli się cukierkami
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Miłość pod kontrolą
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Bo nie ma dzieci
- POD ROZWAGĘ. Biorezonans
- POKÓJ PEDAGOGA. Córka mnie upokarza
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Prawa człowieka, czyli czyje?
- DUCHOWOŚĆ. Tytuł do miłosierdzia
- MISJE. Krwawa perła Oceanu Indyjskiego
- MISJE. Z myślą o darczyńcach
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Droga ucznia w Ewangelii według św. Marka
- PRAWYM OKIEM. Zakazać niehigienicznego polewania wodą!
PRAWYM OKIEM. Zakazać niehigienicznego polewania wodą!
Tomasz P. Terlikowski
strona: 22
Walka z religią niejedno ma imię. Niekiedy ukrywa się pod płaszczykiem medycyny, nowoczesności czy walki o prawa człowieka. Ale i wtedy trzeba, niezależnie od różnic religijnych czy wewnętrznych sporów, opowiedzieć się po stronie ludzi religijnych, by i nas nie dosięgnięto podobną bronią, jak wyznawców innych religii.
Z taką sytuacją mamy do czynienia w Holandii. To właśnie tam Królewskie Holenderskie Towarzystwo Medyczne, które od lat wspiera zabijanie chorych pacjentów, wydało oświadczenie, w którym zniechęca do obrzezania chłopców, także z rodzin żydowskich i islamskich, w których procedura ta ma podstawy religijne. Powodem ma być to, że dzieci nie mogą wyrazić na obrzezanie świadomej zgody. W oświadczeniu programowym holenderscy lekarze przekonują, że „nieletni mogą być poddawani procedurom medycznym w przypadku choroby lub zaburzeń lub gdy można przekonująco wykazać, że medyczna interwencja jest podejmowana w interesie dziecka, a także w przypadku szczepień. Nieterapeutyczne obrzezanie chłopców jest sprzeczne z prawem dziecka do autonomii osobistej i fizycznej integralności”.
Tę jakże „głęboką” myśl rozwinął zaś jeden z etyków zatrudnionych przez Towarzystwo: „Uważamy, że obrzezanie jest medycznie niekonieczną formą chirurgii. Pacjent w takiej sytuacji musi wyrazić zgodę, ale dziecko nie może jej wyrazić. Naszym zdaniem obrzezanie jest więc złem i złamaniem praw dziecka. W naszych standardach etyki medycznej zawarta jest zasada, że nie możesz krzywdzić pacjenta, a w przypadku tej procedury to właśnie się dzieje” – przekonuje etyk medycyny z Królewskiego Holenderskiego Towarzystwa Medycznego Gert van Dijk. Lekarze zastrzegają jednocześnie, że nie zamierzają postulować zakazu obrzezania, bowiem oznaczałoby to przeniesienie całego procederu do podziemia, co byłoby jeszcze bardziej szkodliwe dla dzieci.
Argumentację tę trudno uznać za rzeczywiście medyczną. Obrzezanie nie jest bowiem, i holenderscy medycy jeśli mają minimum wiedzy o religii powinni o tym wiedzieć, procedurą medyczną (przynajmniej nie jest nią w przypadku chłopców żydowskich i muzułmańskich), a religijną. To Bóg – tak jak rozumieją Go wyznawcy obu tych religii – nakazał taki sposób zawierania przymierza, i lekarzom nic do tego. W ten sposób na absurdalną propozycję medyków odpowiedział zresztą jeden z holenderskich rabinów, który jasno i zdecydowanie stwierdził, że „w Torze jest zapisane, że musimy obrzezać chłopca do ósmego dnia życia. I to co zostało nam nakazane przez Pana, my musimy wypełnić”. Koniec kropka.
Ale muzułmanie idą dalej i wskazują, że takie oświadczenia w istocie wpisują się w program walki z religią w ogóle, a z islamem w szczególności. „Przyczyną jest islamofobia. To nie jest dyskusja o etyce medycyny, a antymuzułmańska propaganda skierowana przeciw naszemu stylowi życia” – podkreśla Ibrahim Wijbenga, muzułmański członek partii chadeckiej. I trudno się z nim nie zgodzić, szczególnie jeśli uświadomimy sobie, że holenderskim lekarzom nie przeszkadza eutanazja, także dzieci, bez ich zgody (to nie jest postrzegane jako naruszenie godności czy integralności cielesnej), przeszkadza im natomiast... obrzezanie, które jest zabiegiem – ujmując rzecz niebywale delikatnie – nieporównanie mniej inwazyjnym niż zabójstwo.
I właśnie dlatego – nie tylko w imię solidarności ludzi religijnych – powinniśmy zaangażować się jako chrześcijanie w obronę prawa do obrzezania. Nasz osobisty stosunek do tej praktyki nie powinien mieć znaczenia. Nie jest istotne czy uznajemy obrzezanie za konieczne, czy nie, istotne dla nas powinno być uznanie zasady wolności religijnej, a także prawa rodziców do wyboru wychowania własnych dzieci. To są wartości fundamentalne, także dlatego, że jeśli zaakceptujemy model wtrącania się lekarzy w rzeczywistość religijną, uznawania zawarcia przymierza z Bogiem za „sprzeczne z prawem do autonomii dziecka”, to rychło może się okazać, że holenderscy lekarze wydadzą dokument, w którym uznają za naganny moralnie także chrzest. Uzasadnieniem może być na przykład obawa przed szokiem, jakim może być „niehigieniczne użycie wody w odniesieniu do dziecka”. Niedopuszczalna tym bardziej będzie neokatechumenalna wersja chrztu przez zanurzenie. A jakiś ekspert oznajmi – oczywiście udając, że chodzi wyłącznie o medycynę – że polewanie dziecka wodą może być usprawiedliwione wyłącznie higieną osobistą, ale nie względami religijnymi.
I niech nikt nie oszukuje się, że jest to niemożliwe. Jeśli da się to zrobić wobec Żydów i muzułmanów, to dlaczego nie wobec chrześcijan? Jeśli można uznać obrzezanie za zło, to dlaczego tego samego nie zrobić w odniesieniu do chrztu?!