facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - grudzień
SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Miłość pod kontrolą

ks. Marek T. Chmielewski SDB

strona: 11



Turyński wychowawca nie zajmował się wychowaniem jedynaków, ale w pracy z sierotami odwoływał się do miłości, która choć rozdawana pełnymi garściami, daleka była od pobłażliwości, czułostkowości, nadopiekuńczości i taniego kupowania młodego serca.

Kiedyś znalazłem się w domu rodziców pewnego jedynaka. A ponieważ tego dnia trafiła tam także jego babcia, dane mi było wysłuchać rozmowy, która wprowadziła mnie w zupełne osłupienie. Ponieważ jedynak miał właśnie katar, a do ferii zimowych w jego podstawówce brakowało trzech dni, babcia orzekała: „Z tym katarem to ty do szkoły iść nie możesz! Do ferii zostaniesz w domu! A po feriach jeszcze z tydzień! Przecież ty się musisz dziecko wyleczyć!”.

Tak, rodzice i bliscy jedynaków muszą się bardzo pilnować, by źle nie kochać swego dziecka. Sporo inspiracji w tym względzie znajdą z pewnością w systemie prewencyjnym św. Jana Bosko. Turyński wychowawca nie zajmował się wychowaniem jedynaków, ale w pracy z sierotami naturalnymi i społecznymi, jakich w jego czasach nie brakowało, odwoływał się do miłości, która choć rozdawana pełnymi garściami, daleka była od pobłażliwości, czułostkowości, nadopiekuńczości i taniego kupowania młodego serca. W czym tkwił jego sekret? W tym, że jego system wychowawczy nie opiera się jedynie na miłości, ale – jak mawiał – na „rozumie, religii i miłości”. To znaczy, że ksiądz Bosko poddaje miłość swoistej kontroli rozumu i religii, które formują miłość w taki sposób, że staje się ona amorevolezza, czyli – jak niezbyt udolnie powiemy po polsku – miłością wychowawczą.

W jaki sposób religia wpływa na kształt takiej miłości? Rodzic, który kocha swe dziecko, chce jego dobra. Dla ludzi wierzących najwyższym dobrem jest zbawienie. Dlatego choć wydaje się, że jest gotów kochać dziecko bez miary, będzie się pytał, czy to, co mu proponuje lub to, na co mu pozwala nie oddala go czasem od Boga. Jakże inaczej w tym świetle wyglądać musi korzystanie przez dzieci z Internetu, opuszczanie lekcji z błahych powodów, zupełnie dowolne wydawanie otrzymanych od starszych pieniędzy. „Dziecko moje! Otrzymałeś to wszystko z miłości! Ponieważ Cię kocham, chcę Ci pokazać, jak z tego dobrze korzystać. Tak, abyś nie tylko się cieszył, rozwijał, ale nie zatracił wartości, siebie i duszy. Bo tak Cię kocham!” Tak miłość „skontrolowana”, „ukierunkowana” przez religię przestaje być przepustką do nieograniczonego korzystania z dóbr, czasu i nieograniczonej niczym swobody, a prowadzi ku odpowiedzialności.

A rozum? W jaki sposób rozum nadaje kształt miłości? Rozum to najpierw poznanie dziecka, tego co w nim mocne, a co słabe, tego co należy do jego natury i wieku, i tego, co jest darem szczególnym. Wtedy dorosły wie, że nie wolno karać, kiedy ma się do czynienia z brakiem doświadczenia. I to nie będzie fałszywa miłość. Nie wolno też „robić z każdego dziecka Chopina”, bo tylko niektóre z nich mają talent muzyczny. I to też nie będzie brak miłości do dziecka. Rozum to też zasady, reguły, regulaminy. Aby przeprowadzić dziecko przez doświadczenia życia, trzeba pokazać mu jak ono funkcjonuje, którędy iść, co czynić, aby samemu się rozwijać i nie krzywdzić innych. Za rozumem stają więc wymagania i… wyrzeczenia. Tych przecież pełne jest prawdziwe życie. Tak! Miłość nie boi się wymagań! „Dziecko moje kocham Cię! Dlatego nie chcę, abyś błądził, aby Cię bolało, abyś sprawiał ból innym.” Tak oto miłość „skorygowana” rozumem nie pozwala na przemoc, na wrzaski, na przesadne oczekiwania i zawody ich niespełnienia, na brnięcie w egoizm.

U księdza Bosko to wszystko działa też w drugą stronę. Doniosłe, święte ideały religii mogą zabić dziecko perspektywą perfekcji, doskonałości i nieosiągalności. Pełne rozumu oceny wzrostu i możliwości, regulaminy, wymagania i wyrzeczenia mogą dziecko dobić z drugiej strony. Dlatego i religia, i rozum muszą być „skontrolowane”, „skorygowane” przez miłość. Rodzic musi kochać dziecko. To znaczy musi z nim być, dać mu poczucie bezpieczeństwa, kiedy bierze się za bary ze świętością i kiedy wierny zasadom podejmuje wyzwania codziennego życia. Wtedy ojciec i matka muszą mu powiedzieć: „To jest możliwe, uda ci się, wierzę w ciebie, spróbuj raz jeszcze, tyle dobrego zrobiłeś, jutro spróbujesz ponownie.” Wtedy tata i mama muszą po prostu z nim być, zapytać jak było, co go wystraszyło, dojrzeć to, co go ucieszyło. Ksiądz Bosko nazywał to asystencją. To bycie z kimś, kogo się kocha, to stymulowanie go do dobra.