- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Bł. Filip Rinaldi
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Wychować jedynaka
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Oczko w głowie
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Rodzeństwo dla Tosi
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Ja, jedynak
- ROZMOWA Z... Jedynak też podzieli się cukierkami
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Miłość pod kontrolą
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Bo nie ma dzieci
- POD ROZWAGĘ. Biorezonans
- POKÓJ PEDAGOGA. Córka mnie upokarza
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Prawa człowieka, czyli czyje?
- DUCHOWOŚĆ. Tytuł do miłosierdzia
- MISJE. Krwawa perła Oceanu Indyjskiego
- MISJE. Z myślą o darczyńcach
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Droga ucznia w Ewangelii według św. Marka
- PRAWYM OKIEM. Zakazać niehigienicznego polewania wodą!
BIOETYKA. Prawa człowieka, czyli czyje?
ks. Paweł Bortkiewicz TChr
strona: 16
Wiele działań i zachowań, najoględniej mówiąc, kontrowersyjnych jest usprawiedliwianych w imię praw człowieka. Aborcja? Przecież to elementarne prawo kobiety do decydowania o swoim życiu. Kto sprzeciwia się związkom homoseksualnym, ten nie rozumie praw człowieka… Zmiana płci? Ależ oczywiście, to elementarny wymóg praw człowieka!
Najczęściej prawa człowieka są traktowane jako wykwit światłej myśli Oświecenia jako przejaw triumfu rozumu nad ciemnotą wiary, jako podstawa do tworzenia nowoczesnych państw opartych na demokracji, pluralizmie i tolerancji… Gdzieś w tle takiej retoryki pojawia się myślenie: prawa człowieka to efekt nowoczesnej myśli laickiej, chrześcijaństwo (a zwłaszcza katolicyzm) były i są w opozycji do tych praw.
Może warto najpierw uporządkować pewne pojęcia i etapy rozwoju praw człowieka, a potem zastanowić się nad ich istotą i szczególną rolą, jaką odgrywają w obszarze problemów bioetycznych.
Koncepcja i głoszenie praw człowieka to proces złożony i długotrwały. Na pewno kamieniem milowym na drodze ich rozwoju były ogłaszane w Anglii zbiory praw obywatelskich: Petition of Rights (1628), Agreement of the Peopel (1647) czy Bill of Rights (1689), które zapewniały protestanckim ugrupowaniom wolność religijną. Podobną sławą cieszy się amerykański zbiór prawny Virginia Bill of Rights (1776), a nade wszystko sławna Deklaracja Niepodległości (1776). W tej ostatniej, opracowanej przez Thomasa Jeffersona czytamy: „Wszyscy ludzie są równi i wyposażeni w niezbywalne prawa: prawo do życia, do wolności i dążenia do szczęścia. Rząd swoją prawowitą władzę winien czerpać z przyzwolenia narodu”.
Błędem ignorancji jest wszakże upatrywanie genezy praw człowieka w tak krótkiej przestrzeni historycznej. O tych prawach, o ich uświadomieniu i ogłoszeniu zadecydowały bowiem różne i wielowiekowe tradycje. Pierwszą z nich, najbardziej dla nas znaczącą, jest tradycja judeochrześcijańska. Przyniosła ona obraz Boga i człowieka. To wiara w Boga Izraela odsłoniła niezbywalnie ważną ideę równości i godności wszystkich ludzi. To przecież już na pierwszych stronach Starego Testamentu to przekonanie znajduje wyraz: „Stworzył Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27). To, że przywykliśmy do tych słów jako oczywistych, nie zmienia faktu, że w epoce ich powstania, były one absolutną rewolucją – u mieszkańców starożytnego Wschodu określenie „obraz Boży” – stanowiło honorowy tytuł króla i tylko do niego mogło się odnosić. Tymczasem to zaszczytne określenie, staje się jakby imieniem własnym człowieka i przysługuje mu. Człowiekowi jako człowiekowi.
Chrystus Pan w swoim życiu i słowach Dobrej Nowiny, pokazuje jednoznacznie, że Boża miłość, a zatem afirmacja człowieka odnosi się i do tych, którymi w życiu społecznym gardzono, a zatem, którzy wedle współczesnej nomenklatury byli pozbawieni odpowiedniej jakości życia, byli wykluczeni, pozbawieni prestiżu – to znaczy do biednych, chorych, grzeszników. Nikt nie jest wykluczony z obietnicy zbawienia, gdyż wszyscy cieszą się niezwykłą godnością dzieci Bożych, za których umarł Chrystus bez wyjątku.
To właśnie na gruncie tego przekonania w gminach pierwotnego Kościoła, zwłaszcza przy sprawowaniu Eucharystii, zacierają się wszystkie społeczne różnice. Paweł powie: „Wszyscy bowiem dzięki tej wierze jesteście synami Bożymi w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety; wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 26-28).
Oprócz tej tradycji żydowsko-chrześcijańskiej, Istotny wkład wniosła także starożytna filozofia, zwłaszcza stoicka. Wystarczy przywołać poglądy Cycerona, akcentującego, że wszyscy ludzie na mocy swego człowieczeństwa są równi. Marek Aureliusz, rzymski cesarz i filozof, w swoich „Rozmyślaniach” pisze: „Jeżeli nam jest wspólna zdolność myślenia, to i wspólny jest rozum, na mocy którego jesteśmy istotami myślącymi. A w takim razie wspólny jest rozum, który nam nakazuje coś czynić lub nie. A w takim razie i prawo mamy wspólne. A w takim razie jesteśmy współobywatelami. A w takim razie jesteśmy członkami jakiegoś organizmu państwowego. A w takim razie świat jest poniekąd państwem”. Ten tekst dobitnie pokazuje na zasadniczą równość i godność wszystkich ludzi.
Ta sama myśl jawi się u innego rzymskiego męża stanu i stoickiego myśliciela, Lucjusza Seneki. Pisze on: „Po cóż jednak mam wygłaszać wszystko, co trzeba czynić, a czego unikać, skoro mogę krótko podać następujący przepis co do powinności człowieka: Wszystko to, co widzisz i w czym zawiera się całokształt rzeczy boskich i ludzkich, tworzy jedność; jesteśmy członkami wielkiego ciała. Natura wydała nas na świat jako spokrewnionych ze sobą, skoro zrodziła nas z tych samych przyczyn i dla tych samych celów. Ona wszczepiła w nas wzajemną miłość i uczyniła nas towarzyskimi. Ona oznaczyła, co jest słuszne i sprawiedliwe. Z jej ustanowienia gorzej jest szkodzić komuś niż doznawać szkody samemu. Z jej rozkazu ręce ludzkie gotowe są do niesienia pomocy drugim”.
Warto przywołać tę całościową i historyczną tradycję kształtowania się praw człowieka. U jej źródeł bowiem akcent pada na fakt bycia człowiekiem (co dotyczy każdego z ludzi) jako podstawę godności i praw osobowych. W czasach Oświecenia wyłania się swoisty cień państwa jako gwaranta praw człowieka, jako jego stróża i interpretatora. I tu zaczynają się kłopoty…