- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Bł. Filip Rinaldi
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Wychować jedynaka
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Oczko w głowie
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Rodzeństwo dla Tosi
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Ja, jedynak
- ROZMOWA Z... Jedynak też podzieli się cukierkami
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Miłość pod kontrolą
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Bo nie ma dzieci
- POD ROZWAGĘ. Biorezonans
- POKÓJ PEDAGOGA. Córka mnie upokarza
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. Prawa człowieka, czyli czyje?
- DUCHOWOŚĆ. Tytuł do miłosierdzia
- MISJE. Krwawa perła Oceanu Indyjskiego
- MISJE. Z myślą o darczyńcach
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Droga ucznia w Ewangelii według św. Marka
- PRAWYM OKIEM. Zakazać niehigienicznego polewania wodą!
ROZMOWA Z... Jedynak też podzieli się cukierkami
ks. Andrzej Godyń SDB
strona: 9
Rozmowa z Anitą Łukowiak – dyrektor Specjalistycznej Poradni Rodzinnej w Gorzowie Wielkopolskim, mamą jedynaka
Jedynactwo to wybór czy dramat rodziców?
Na jedynactwo może składać się wiele czynników, m.in. ekonomiczny czy zdrowotny. Może się też zdarzyć, że dziecko staje się jedynakiem w wyniku śmierci rodzeństwa – wtedy na pewno jest to dramat, a także, jeśli matka nie może zajść w drugą ciążę. Często barierą są warunki mieszkaniowe. Sytuacje są bardzo różne.
Ale możliwa jest też postawa rodziców – jedno dziecko i koniec?
Tak, i spotykam się z tym coraz częściej w mojej pracy. Pary, które przygotowują się do małżeństwa, mają obowiązek zgłoszenia się do poradni rodzinnej. W ramach przygotowań do zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego odbywają się w poradni trzy spotkania, a jednym z poruszanych tematów jest właśnie odpowiedzialne rodzicielstwo i planowanie rodziny. Przy tej okazji padają różne deklaracje, np. pewien mężczyzna powiedział, że dwa pokoje, równa się jedno dziecko. Podpowiedziałam, że można kupić łóżko piętrowe, bo w wielu rodzinach dzieci tak mieszkają i prawidłowo rozwijają się. Jednak coraz więcej par deklaruje, że chce tylko jedno dziecko i jest to, mówiąc wprost, kwestia wygody. Czasem wykształceni rodzice chcą, żeby dziecko osiągnęło to, co oni, żeby nie miało gorzej niż sąsiedzi. Czasami mówią, że nie stać ich na więcej dzieci, że przy jednym będzie można wyjechać na wakacje, przy dwójce czy trójce byłoby to niemożliwe, poza tym nie trzeba będzie kupować trzech komputerów, rowerów itp., bo wystarczy jeden i nie będzie kłótni z bratem o dostęp... Tymczasem aspekt materialny, choć ważny, nie może być jedynym kryterium. Często w poradni słyszę także ludzi, którzy chcą mieć syna, żeby przekazać mu swój dorobek życia oraz tradycje rodzinne. I mówią to w liczbie pojedynczej. A życie jest nieprzewidywalne. Niedawno wydarzył się u nas tragiczny wypadek, w którym zginęli oboje rodzice. Gdyby nie było ich starszej córki, młodsi synowie trafiliby do domu dziecka.
Obok takich rodziców są jednak i tacy, którzy z różnych powodów nie mogą mieć kolejnych dzieci, a podejrzewani są także o wygodnictwo...
Tak, a wiem z własnego doświadczenia, że przeżywa się tę sytuację bardzo ciężko. Ludzie bardzo interesują się życiem innych, więc ja takie rozmowy po prostu ucinam. W poradni słucham tego, co ktoś chce mi powiedzieć, a jeśli nie chce, to nie drążę tematu. Kobieta może być po operacji ginekologicznej, może stracić męża w wypadku, być ofiarą gwałtu... Także księża muszą być w tej materii bardzo delikatni, bo można kogoś ciężko zranić, a wręcz odrzucić od Kościoła.
Mimo to zauważa Pani, że mogą być też motywy egoistyczne?
Z pewnością. Czasem dobra materialne czy przedmioty luksusu, którymi można zaimponować sąsiadom oddalają albo przekreślają perspektywę następnego dziecka. A przecież można mieć nieco gorszy samochód, mniej bogato wyposażone mieszkanie, za to przyjąć życie, które przecież nie mniej wzbogaci całą rodzinę.
Jedynakowi będzie łatwiej czy trudniej w życiu?
Jeśli chodzi o wykształcenie to łatwiej. Widzę to także po moim synu. Natomiast może mu być trudniej w sensie braku zrozumienia innych, jak i niezrozumienia przez innych jego intencji. Może mu być trudniej uczyć się działać, biorąc pod uwagę opinię innych.
Jedynactwo jest jakimś niedopełnieniem? W normalnych warunkach człowiek powinien się rozwijać w rodzinie z rodzeństwem?
Rozwój w rodzinie, gdzie jest rodzeństwo na pewno jest lepszy i to nie tylko dla dziecka, ale i dla rodziców. Bardziej sprzyja rozwojowi psychospołecznemu i emocjonalnemu. Jako matka mam świadomość, że mój syn nigdy nie pokłóci się z bratem lub siostrą czy też nie zrobi dla mnie teatrzyku, jak dzieci znajomych ich rodzicom, np. z okazji Dnia Matki. Nie nazwałbym tego dramatem, ale jest to coś, czego możemy z mężem zazdrościć innym rodzicom. Moje dziecko np. nie uczy się w najbliższym otoczeniu kłócić i godzić się, co jest ważną umiejętnością.
To ma jakieś przełożenie na jego funkcjonowanie w przyszłym życiu?
To jaki będzie jedynak, zależy przede wszystkim od tego, jak zostanie wychowany przez rodziców: jakie wartości wyznają, pielęgnują i przekazują dziecku. Dobrze wychowany jedynak podzieli się cukierkami, a źle wychowane dziecko, które ma rodzeństwo zje je samo.
Czyli stereotyp, że jedynacy są egoistyczni, żyją pod kloszem, nie potrafią wchodzić w relacje, mają nadopiekuńczych rodziców nie musi być prawdziwy?
Zdecydowanie nie. Obala go moje osobiste doświadczenie, ale też przeprowadzone badania. To wyłącznie kwestia wychowania. Jeżeli uczy się dziecko gotowania, sprzątania, odpowiedzialności, to bez względu na to, czy będzie jedyne w rodzinie, czy będzie miało dwoje czy więcej rodzeństwa, to jego umiejętności się nie zmienią. To, co rodzice przekazują od początku, od najwcześniejszego dzieciństwa – zaowocuje. Także nadopiekuńczość nie musi być konieczną konsekwencją. To rodzic decyduje, czy pozwoli, żeby dziecko stłukło sobie kolano, sparzyło się itp. Jeżeli coś nie gra, to problem jest bardziej z rodzicami niż z dziećmi.
W szkole jedynacy zachowują się inaczej niż pozostałe dzieci?
Z badań, ale też z rozmów i obserwacji mojego dziecka mogę powiedzieć, że są bardziej ambitni. To może być związane z tym, że rodzicom łatwiej dać na korepetycje z angielskiego jednemu dziecku niż trojgu. Łatwiej też dopilnować jedynaka. Mają lepszy start, jeśli chodzi o edukację. Przesadna ambicja może być z kolei winą rodziców, którzy wbijają do głowy: nie masz nic innego do roboty, nikt ci w pokoju nie nabałagani, masz warunki do nauki, to się ucz! Bo jeśli rodzice inwestują w korepetycje, różne zajęcia pozaszkolne, to najczęściej chcą efektów. Jedynakowi może być jednak trudniej przebywać wśród rówieśników, pograć w piłkę...
W związku z tym są bardziej nieśmiali czy przeciwnie – mniej przejmują się zdaniem innych?
Nie spotkałam nieśmiałego jedynaka. Na ogół są bardziej odważni. Czasem może się zdarzyć, że stoją z boku grupy. Ale są też dojrzalsi, bo wychowują się głównie wśród dorosłych. Ich postrzeganie świata, słownictwo są bogatsze.
Ale przecież nie mają samych zalet?
Z badań, które robiłam wśród 120 dzieci (po 30 jedynaków i jedynaczek, nie-jedynaków i nie-jedynaczek), wyszła mi bardzo mała różnica na niekorzyść jedynaków mężczyzn, jeśli chodzi o postawy narcystyczne i egoistyczne, choć nawet ta różnica w dzisiejszych czasach zaczyna się zacierać. Ludzie generalnie bardziej przywiązują do siebie wagę, co ma też swoje dobre strony, bo także mężczyźni (nie mówię o „metroseksualnych”) są dziś bardziej zadbani, lepiej ubrani, ogoleni, pachnący itd. Ja generalnie uważam, że to, jakie dziecko będzie miało cechy, zależy od rodziców. Co oni zaszczepią, to zaowocuje. Jedynacy wcale nie muszą być egoistami.
Jedynacy są bardziej obciążani problemami rodziców?
Na pewno. I ciąży na nich przede wszystkim to, że kiedyś zostaną sami z rodzicami, będą musieli się nimi zaopiekować. Bardzo często znaczniej niż nie-jedynacy uczestniczą w życiu domowym. Rodzice muszą znać granice między światem dziecka a światem dorosłym i czuwać nad nieprzekraczaniem ich. Dziecko nie powinno np. uczestniczyć w dyskusjach dotyczących budżetu domowego, płacenia rachunków i temu podobnych rzeczy, które mogłyby go obciążać. Ono jeszcze musi być dzieckiem.
Jakich jeszcze błędów rodzice powinni unikać?
Często zdarza się, że rodzice przerzucają na jedynaka własne niespełnione ambicje. I to jest dla dziecka dramat. Mam z tym do czynienia w poradni: „Moje dziecko będzie grało na skrzypcach, bo ja kiedyś bardzo tego chciałam. Nas nie było stać, było nas sporo”. Tymczasem trzeba słuchać czego chce dziecko, odkrywać, jakie ma talenty, pielęgnować je. Trzeba mu też pozwolić popełniać błędy, by się na nich uczyło, rozmawiać i pomagać wyciągać wnioski z tych sytuacji. Jedynak musi nauczyć się sam ponosić konsekwencje. Trzeba pozwolić mu żyć swoim własnym życiem.