facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2011 - czerwiec
GDZIEŚ BLISKO. Hlondiański dyżur

Małgorzata Tadrzak-Mazurek

strona: 9



Ciepły niedzielny wieczór. Archikatedra św. Jana Chrzciciela w Warszawie powoli zapełnia się ludźmi. W zakrystii jeszcze ostatnie ustalenia i procesja do ołtarza może wychodzić. Eucharystii będzie przewodniczył salezjanin, ks. Jan Niewęgłowski. Intencja mszy: beatyfikacja sługi Bożego kard. Augusta Hlonda, prymasa Polski.

Msze święte w intencji beatyfikacji kard. Hlonda, odprawiane raz w miesiącu w warszawskiej archikatedrze, nie mają jeszcze zbyt długiej tradycji, bo nieco ponad pół roku. Inicjatorem był (zmarły tragicznie przed kilku dniami) ks. Józef Kubicki, chrystusowiec. Jak wspomina ks. proboszcz Bogdan Bartołd „czekałem na taką propozycję”. Ta inicjatywa ma za zadanie nie tylko wyprosić beatyfikację (jak podkreśla ks. proboszcz „rychłą”), ale także przybliżać postać, życie i dzieło prymasa Hlonda. Za ten „hlondiański dyżur” wspólnie wzięli odpowiedzialność salezjanie i chrystusowcy. Salezjanie, bo August Hlond był salezjaninem; chrystusowcy – bo był założycielem ich zgromadzenia.

W kazaniu ks. Jan, zgodnie z założeniami „hlondiańskiego dyżuru”, przybliża postać poprzednika prymasa tysiąclecia. Stoję właśnie przy jego sarkofagu i uświadamiam sobie, jak to jest ważne, bo o bliższym nam czasowo prymasie Wyszyńskim niemalże każdy co nieco słyszał, a jego także wielki poprzednik trochę jakby zapomniany... choć ich sarkofagi ze sobą sąsiadują. A przecież to prymas Hlond zainicjował odbudowę archikatedry po drugiej wojnie światowej, jak i wielu innych warszawskich kościołów. Kiedy zachorował, poprosił, żeby go pochowano w glinie na placu budowy katedry. Tak się też stało.

August Hlond urodził się na Śląsku w wielodzietnej, bardzo pobożnej rodzinie. Ojciec był pracownikiem kolei, mama zajmowała się domem. Siostra Sługi Bożego, Paulina, w swoim wspomnieniu o domu rodzinnym pisała: „U nas w rodzinie panowało hasło: “Módl się i pracuj”. Od najmłodszych lat uczyła nas matka pracować i modlić się. Nie było czasu na próżnowanie, bo matka zaraz upominała, że próżniactwo jest początkiem wszelkiego zła i że za każdą minutę trzeba będzie Panu Bogu zdać rachunek. (...) Różaniec odmawiało się w domu bardzo często. W niedzielę po mszy św. śpiewało się w domu godzinki, a po południu trzeba było iść na nieszpory. Do kościoła było dosyć daleko, bo około 45 minut. Mimo to chodziło się na roraty, na nabożeństwa majowe i różańcowe. Matka była kobietą prostą, ubierała się po wiejsku, o dobrym sercu, była życzliwa i wymagała posłuszeństwa. Nie znosiła pychy i zawsze mówiła, że pycha chodzi na jednej nodze lub, że “Bóg sprzeciwia się pysznym a pokornym łaskę daje”. Dzieci starały się być zawsze posłuszne tak matce, jak i ojcu. Ojciec, który pracował na kolei jako zwrotniczy, był również człowiekiem prostym, dobrym i dbał o dobre wychowanie swych dzieci. Był jednak przy tym bardzo surowy. Za najmniejsze przewinienia karał bez litości. Był pobożny i nigdy nie rozstawał się z różańcem. W ogródku przed domem stała figurka Matki Boskiej. Nocami świeciła się przed tą figurką lampka oliwna, którą Ojciec codziennie zapalał i nigdy tej czynności nie zaniedbywał. (...) Ojciec nasz był gorliwym Polakiem, często opowiadał dzieciom o Polsce, o jej historii i kulturze i często śpiewał: „Jeszcze Polska nie zginęła”.”

Poruszają mnie, cytowane przez ks. Jana, słowa Augusta Hlonda pisane do matki po otrzymaniu godności kardynalskiej: „Bo kiedy rozważam dziwne drogi, któremi mnie Opatrzność prowadziła, zawsze mi przed oczyma duszy staje Twój obraz. Tyś umiejętniej od wielu uczonych pedagogów założyła w duszach swych dzieci mocny fundament życiowy, oparty silnie o wiarę i prawo Boże. Ponieważ sama szczerze modlić się umiałaś, wyuczyłaś nas łatwo i dobrze pacierza, z którego po dziś dzień czerpię i moc, i ufność w Boga. Otwarłaś przed nami szeroko drogę do szczęścia, boś nas wychowała nie do pieszczot i wygód, lecz do hartu i pracy, i nauczyłaś nas kochać obowiązek, a powinność spełniać poważnie i ochoczo. Toteż nie gdzie indziej, jak w szlachetności i dostojeństwie Twego prostego, a Bogu oddanego serca, jest początek owej drogi, którą mnie łaska Boża prowadzi, a która zawiodła mnie do tego, co się potocznie nazywa godnościami, a co w naszym rodzinnym zrozumieniu jest zwiększonym obowiązkiem pracy i poświęcenia”

Już z tego niewielkiego fragmentu wynika, jak ciekawa i godna poznania jest to postać, jak ciekawa i prawa musiała to być rodzina. Zresztą rodzina, która Zgromadzeniu Salezjańskiemu ofiarowała aż czterech kapłanów.

Msza św. kończy się, jeszcze tylko krótka modlitwa przy sarkofagu sługi Bożego kardynała Augusta Hlonda i ludzie rozchodzą się do domów. Nie wiem, jak inni, ale ja wychodzę w przekonaniu, że warto zainteresować się spuścizną po Auguście, jego rodziną, a także jego intuicjami wychowawczymi, bo te fragmenty, które usłyszałam podczas kazania są niezmiernie aktualne także dziś: „Jak żołnierz w koszarach zaprawia się do morderczej walki, jak okręt, nim wypłynie na burzliwe morze, bywa silnie budowany i wzmacniany w pracowniach portowych, tak ma wychowawca przygotować dzieci do walk i burz życiowych, wyrabiając w nich ów hart duszy, ową nieugiętą moc woli, który zwiemy charakterem”.

Nie znana jest data, kiedy Ojciec Święty ogłosi sługę Bożego kard. Augusta Hlonda błogosławionym, procesy beatyfikacyjne na poziomie i diecezji, i rzymskim już zakończyły się, wiem jednak, że już teraz, nie czekając na wyniesienie na ołtarze, warto się zapoznać z tą postacią i zaczerpnąć z niej dla siebie.