- Bł. Artemides Zatti
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Odnaleźć swoje miejsce w Kościele
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Zaangażowanie laikatu
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. W trosce o Kościół
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Moje wspólnoty
- GDZIEŚ BLISKO. Hlondiański dyżur
- ROZMOWA Z... Wszyscy jesteśmy Kościołem
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Świeccy
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- POKÓJ PEDAGOGA. Pierwsza miłość
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Biofeedback i kadzidełka
- BIOETYKA. Genetycznie Modyfikowane Organizmy
- DUCHOWOŚĆ. Pokój z ufności
- MISJE. Misjonarz wszechstronnnie wykształcony
- MISJE. List z Hawany
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. EWANGELIE podręczniki wtajemniczenia chrześcijańskiego
- PRAWYM OKIEM. Za mało święci
Bł. Artemides Zatti
ks. Pascual Chávez SDB - IX następca księdza Bosko
strona: 2
Rodzina Zattich pochodziła z włoskiej wioski Boretto. Kiedy Artemides miał 15 lat Zatti, uciekając przed biedą i pelagrą, wyemigrowali do Argentyny.
Byli rodziną pobożną. Codziennie wspólnie modlili się, regularnie przystępowali do sakramentów świętych, Artemides służył do mszy św., a kiedy nie pracował w polu czas spędzał przy parafii. Ktoś, kto go znał napisał: „Był zawsze miłosierny, wesoły, bardzo pracowity, skromny, cichy i bardzo czuły. Zawsze posłuszny i szanujący rodziców”. Przy ciężkich pracach polowych nauczył się nie bać trudu i odpowiedzialności, co zaowocowało w późniejszych latach apostołowania. Dwie kolumny, na których opierało się jego życie to gorliwość, z jaką brał udział w liturgii i wielka miłość, z jaką posługiwał chorym.
Na takim fundamencie spontanicznie dojrzewało w nim powołanie salezjańskie. Szczere poszukiwanie, poważne traktowanie spraw ducha oraz chęć służenia Bogu i bliźniemu zaprowadziły go do uczynienia swoją misji św. Jana Bosko. Jego powołanie zrodziło się z lektury książki o życiu świętego, otrzymanej od proboszcza, salezjanina, ks. Cavalli, z którym zaprzyjaźnił się i który towarzyszył mu duchowo przez całe życie. W latach formacji Artemides dał się poznać jako młodzieniec zdyscyplinowany, skromny, pomocny w pracy i nauce. Chorych, których kochał i którym poświęcał się, wzruszała jego walka, by móc się stać salezjaninem i księdzem, wbrew przeciwnościom i próbom, których życie mu nie szczędziło. Zapadł na gruźlicę, zarażając się od młodego kapłana, którego wspomagał w chorobie. W tej sytuacji przełożeni zasugerowali mu, by zrezygnował z kapłaństwa, a został salezjaninem koadiutorem, czyli bratem zakonnym. Jeszcze za życia św. Jana Bosko, późniejszy kardynał Jan Cagliero, powiedział słynne zdanie: „Brat nie brat, tak czy inaczej zostanę z księdzem Bosko”. Także Artemides nie potrzebował długo się zastanawiać, by zrozumieć, że niezależnie czy zostanie księdzem czy nie, chce pozostać z księdzem Bosko. I pozostał, żyjąc w pełni oryginalnym powołaniem koadiutora.
Z wdzięczności Maryi Wspomożycielce za uzdrowienie poświęcił życie chorym. Osiągnął niezbędne do tego dyplomy aptekarza i pielęgniarza. Będąc praktycznie odpowiedzialnym za szpital, troszczył się o przeniesienie go do nowej siedziby. Poszerzył krąg podopiecznych, dojeżdżając nieodłącznym rowerem także do najuboższych. W całej Patagonii został zapamiętany jako el amigo de los pobres – przyjaciel biednych. Poznał ciężar zadłużenia, ale Opatrzność nigdy go nie zawiodła. Choć administrował wielkimi sumami, sam żył bardzo ubogo – na podróż do Włoch pożyczył garnitur, kapelusz i walizkę. Był kochany i szanowany przez chorych, którzy nierzadko woleli spotkanie z nim niż z lekarzami. Był kochany i szanowany przez lekarzy, którzy darzyli go najwyższym zaufaniem i poddawali się aurze jego świętości: „Kiedy jestem z Zattim, nie mogę nie wierzyć w Boga” – deklarował pewien lekarz ateista. Jego tajemnicą było traktowanie każdego chorego, jak samego Chrystusa. Dosłownie! Kiedy przełożeni polecili mu ograniczyć liczbę przyjęć do 30 dziennie, narzekał: „A jeśli 31 to będzie Jezus we własnej osobie?”. Sam nie miał wątpliwości – każdego traktował z tą samą czułością, z jaką traktowałby Jezusa, w potrzebie, oddając do dyspozycji także własny pokój. Nawet jeśli chodziło o przechowanie zwłok. Siostrę zajmującą się garderobą często pytał: „Znajdzie się u siostry ubranie dla 12-letniego Jezusa?”. Nie ustawał w swojej misji wśród chorych, aż do końca życia, nigdy nie korzystając z czasu na wypoczynek.
Sympatyczna postać Artemidesa Zattiego jest zaproszeniem do proponowania młodym uroku życia konsekrowanego, radykalizmu naśladowania Chrystusa posłusznego, ubogiego i czystego, prymatu Boga i Ducha, braterskiego życia we wspólnocie, całkowitego oddania się misji. Młodzi są wrażliwi na propozycje życia pełnego wymagań, ale potrzebują świadków i przewodników, którzy będą potrafili towarzyszyć im w odkrywaniu i przyjęciu tego daru. Powołanie salezjanina koadiutora jest częścią wizerunku, który św. Jan Bosko chciał nadać Zgromadzeniu Salezjańskiemu. Oczywiście nie jest powołaniem łatwym do rozeznania i przyjęcia, ale narodzi się tam, gdzie będzie się pokazywało młodym radosne i entuzjastyczne świadectwo apostolskiego powołania do świeckiego życia konsekrowanego. Takiego, jakie przeżył błogosławiony Artemides Zatti.