- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. s. Maria Troncatti FMA (1883-1869)
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Wychowanie w stylu św. Marii Dominiki
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Posługa towarzyszenia
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Salezjanki nie tylko wychowują
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Moje duchowe wsparcie
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Wybór, który owocuje
- ROZMOWA Z ... Życie zakonne jest piękne
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Założyciel i współzałożycielka
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Żyliśmy za Jana Pawła II
- POD ROZWAGĘ. Szybkie czytanie
- POKÓJ PEDAGOGA. Nadmiar ambicji?
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- BIOETYKA. GMO – groźne ma oblicze?
- DUCHOWOŚĆ. Zakryta świętość
- MISJE. Elegancki narzeczony
- MISJE. Świat na czterech kółkach
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Powstawanie Ewangelii
- PRAWYM OKIEM. Muzułmańskie kleszcze
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
mama Ania
strona: 15
Wracamy ze szkoły samochodem. Na tylnim siedzeniu trwa walka o to, kto zje drożdżówkę z kruszonką, a kto ze śliwką. Kruszonka dla zwycięzcy tej bitwy. Niestety, o 15.00 jest to w cukierni towar deficytowy, ciężko złapać dwie identyczne drożdżówki. W głowie układam listę zakupów i staram się ją zapamiętać, bo nie sposób trzymać kierownicę i pisać jednocześnie. Obiad na dziś czeka w domu, do odgrzania jedynie. Ale muszę szybko wymyślić coś na jutro. Za moimi plecami kruszonkę wygrywa Olek, a ja w tej sekundzie wyskakuję do sklepu, powtarzając w kolejności alfabetycznej: bagietki, makaron, masło, mielone, sałata, sos boloński…
W domu ani się obejrzę, a po dzisiejszej zupie ogórkowej zostaje stos naczyń do mycia w zlewie i stół pełen okruszków od chleba.
– Mama, czy są herbatniki na podwieczorek? – pyta z pokoju Seweryn – zjadłbym te, co wczoraj były, czekoladowe! W sumie to sama chętnie też bym zjadła i wypiła herbatę. Nastawiam więc wodę i biorę się za zmywanie naczyń. Przez głowę przebiega mi myśl, że jeszcze trochę, a ustalę dyżury na zmywanie i wtedy sama będę z pokoju wołać o ciastka, ale jak na tę chwilę ,ryzyko strat materialnych jest zbyt duże. Herbatniki rozchodzą się zanim zdążę złapać drugiego. Dzieciaki kręcą się między stołem a lodówką. Skoro już tu stoję, to wrzucam mielone na patelnię, raz-dwa sos będzie gotowy. Jutro po pracy tylko ugotuję ziemniaki.
– A co jutro na obiad?
– Seweryn, czy ty nie przesadzasz? Dopiero co skończyliśmy obiad jeść! Ja jeszcze z kuchni nie wyszłam, a ty już pytasz, co jutro na obiad?
– Aha, no to w takim razie, co będzie na kolację, bo ja chcę płatki! – szybko odnajduje się w sytuacji Seweryn.