- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Wychowanie Jezusa
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Niech mówią „nie”
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Sprawdzian wolności
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. O wiarę trzeba walczyć
- WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Pod prąd
- ROZMOWA Z... Co trzy minuty ginie nasz brat w wierze
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Sekret wierności
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- GDZIEŚ BLISKO. Nie lękajcie się!
- POKÓJ PEDAGOGA. Kłótnie dzieci
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Medytacja medytacji nierówna
- ZDROWA MEDYCYNA. Z dziejów bioetyki
- DUCHOWOŚĆ. Sakrament odwagi
- MISJE. Szkoła w Sunyani
- MISJE. Pomoc dla Haiti
- WEŹ KSIĘGĘ PISMA ŚWIĘTEGO. Jedna KSIĘGA – różne nazwy
- PRAWYM OKIEM. Ideologia tacierzyństwa
WYCHOWANIE - Z DRUGIEJ STRONY. Pod prąd
Agnieszka Jóźwiak Salezjański Ruch Młodzieżowy
strona: 8
Przypominają mi się szkolne czasy. Miałam własny pomysł na życie i na to, co w nim ważne. Był on inny niż większości rówieśników.
Pamiętam długie dyskusje z kolegami o aborcji, karze śmierci, seksie itp. Moje poglądy były trudne, przyjęcie ich oznaczało wysiłek, a to nie dodawało im zwolenników. Wiele razy czułam się nierozumiana, choć szanowana. Po latach dowiedziałam się od szkolnych kolegów, że moje twarde zasady i fakt, iż umiałam powiedzieć, dlaczego są ważne i prawdziwe, powodował, że szanowano mnie i uznawano za osobę nietuzinkową. Myślę, że istotną rzeczą był fakt, że lubiłam moich kolegów, którzy mieli inne poglądy. Nigdy ich nie oceniałam ani nie potępiałam, a oni szczerze chcieli poznać mój punkt widzenia. Mimo to byłam inna…
Nie były to łatwe doświadczenia, ale z perspektywy czasu widzę, że dzięki temu dziś jestem osobą, która wie, czego chce i nie ulega wpływom. Wiem też, że mogę sobie zaufać, nie poddam się, gdy będzie trudniej, nie zmienię zdania dla wygody. Te doświadczenia, trudności, które napotykałam w życiu, sprawiły, że dziś mam odwagę oczekiwać od życia czegoś więcej. Chcę miłości na zawsze, nie chwilowego zauroczenia; szczerej przyjaźni, nie transakcji wiązanej; szczęścia, nie krótkiej radości wynikającej z zaspokojenia potrzeb.
Teraz jestem wychowawcą i mogę wpływać na to, jacy będą moi wychowankowie. Jestem szczęśliwa i chcę, by oni także byli. Droga, którą im proponuję, jest trudna i wymaga od nich wywrócenia świata do góry nogami. Myślę, że im jest trudniej, niż mnie było kiedyś. Świat coraz bardziej stawia na życie chwilą, zaspokajanie każdej potrzeby natychmiast, poprawność polityczną i „transakcyjność relacji”. Ja z moimi zasadami jestem dla nich „z innej bajki” i jedyne, co może sprawić, że będą chcieli w niej żyć, jest moja autentyczność.
Człowiek jest słaby, ja jestem słaba, a każda droga, zwłaszcza ta pod prąd, męczy. Nie dam rady sama, bez wsparcia bliskiego człowieka i kogoś, kto może wszystko. Więc mam blisko siebie drogich mi ludzi, dając im z siebie jak najwięcej, czerpię garściami od Tego, Który Może Wszystko!
Teraz, kiedy myślę o tym, czy warto w życiu iść pod prąd, przypomina mi się powiedzenie: „tylko zdechłe ryby płyną z prądem”. Mało literackie, ale mówi wszystko!