- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Podstawa edukacji
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Umiesz gwizdać?
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Ku wolności
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Wolny wybór
- ROZMOWA Z ... Nieznośne brzemię wolnej woli?
- GDZIEŚ BLISKO. To był rok cudów
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Wychowywać, czyli zapewnić wolność
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- POKÓJ PEDAGOGA. Nie założę czegoś takiego
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. 50 milionów lat nienawiści
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Św. Jan Bosko w pismach kardynała Augusta Hlonda
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Solidarny kapelan
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- MISJE. Afryka da się lubić
- MISJE. Za wszystko dziękując
- ZDROWA MEDYCYNA. Transplantacja
- DUCHOWOŚĆ. Nie poddawajcie się niewoli
- DUCHOWOŚĆ. Liczby w Apokalipsie
- PRAWYM OKIEM. Słowa mają znaczenie
WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Wolny wybór
Małgorzata Terlikowska
strona: 7
Rodzicielstwo kojarzy się przede wszystkim z obowiązkami. Jako mama muszę nakarmić, przewinąć (czasem zrobi to mąż, ale nie ma co ukrywać, że nie jest to jego pasja), utulić, pocieszyć. I choć jest to niewątpliwie frajda, to gdy to samo trzeba zrobić u trójki dzieci po pięćdziesiąt razy dziennie, to frajda gdzieś się ulatnia i pozostaje tylko kantowskie poczucie obowiązku, którego nie można porzucić. I właśnie wtedy rodzi się we mnie świadomość, że jako mama jestem wolna, że mogę to robić, ale nie muszę, że robię to nie tylko dlatego, że powinnam, ale również z wolnego wyboru, z odpowiedzialności za wybór, który dawno temu z mężem podjęliśmy.
I takiej wolności, która nie jest samowolą (chcę, więc robię i niech się dzieje co chce), ale głęboką świadomością, że możemy wybierać, ale że każdy wybór niesie ze sobą konsekwencje, z którymi przyjdzie nam żyć, chciałabym (chcielibyśmy) nauczyć nasze dzieci. A nie jest to zadanie łatwe. I to nawet nie dlatego, że dzieci niechętnie naszym lekcjom się poddają, ale dlatego, że uczenie wolności jest trudne dla samych rodziców. Pozwolić dziecku, żeby nie zjadło śniadania, obiadu i kolacji i poczuło czym jest głód – to zadanie ponad moje siły (a i mąż zazwyczaj poddaje się za wcześnie). Poczucie obowiązku, miłości rodzicielskiej (tak wiem, że fałszywie rozumianej) jest zbyt silne i często łamiemy się. I potem mamy do siebie pretensje, bo znowu nasze dziecko nie poznało ceny wolności.
Bez tej lekcji, wciąż na nowo podejmowanej, dziecko nie nauczy się, że może wybierać, ale że każdy jego wybór ma swoje konsekwencje, które trzeba podejmować, że wolność także ma swoją cenę. Bez pozwolenia dziecku, by podejmowało własne złe decyzje, ono nie dowie się, jak wybierać. I nic nie pomogą tu nasze pogadanki, słowa czy przykład.
Wychowanie do wolności wymaga jednak również jasnych reguł. Wolnością nie jest bowiem uznanie (jak to często się obecnie uważa), że wszystko, co wybieramy jest dobre. Dziecko ma prawo wiedzieć, jak oceniamy jego działania i otrzymać sygnał, co jest dobre, a co złe. Nie po to, by nieustannie moralizować, ale by pokazać, że nasze działania mają granice. Słowem Zosia może skakać po łóżku, ale już niekoniecznie po Mikołaju. Jedno jest kwestią jej wyboru (który może skończyć się upadkiem), drugie już niedopuszczalną samowolą, której trzeba stanowczo przeciwdziałać.