- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Owoce dobrego ziarna
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Sekty realne zagrożenie
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. „Religijne” manipulacje
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Nie wiedziałam czy moje dziecko żyje
- GDZIEŚ BLISKO. Oszołomem w sektę
- ROZMOWA Z ... Byłam w sekcie
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Batalia o wiarę
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- POKÓJ PEDAGOGA. Za krótka spódniczka
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Miękki New Age
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Quiz o poznańskiej piątce
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Śluby na froncie
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- MISJE. Przetrwać w Namibii
- MISJE. Afrykamerowy dialog kulturowy
- ZDROWA MEDYCYNA. In vitro
- DUCHOWOŚĆ. Do nieprzekonanych
- DUCHOWOŚĆ. Odmowa chrztu
- PRAWYM OKIEM. Ośla grypa
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
mama Ania
strona: 13
Zaczyna się! – orzekła moja koleżanka z pracy na wieść o dzisiejszym poranku.
Weekend był piękny, słoneczny. Czyste szaleństwo ogrodowe. Awantura wieczorna potwierdziła tylko fakty – im lepsza zabawa, tym więcej energii spożytkowane i tym bardziej zmęczone rozbójniki. Olek z tego wszystkiego dostał temperatury… Sewerynowi drzazga weszła w palec. Udało mi się ich jednak jakoś spacyfikować, choć Olek przez sen szalał dalej. Nocne ekscesy podsunęły mi myśl, że może jakieś choróbsko się jednak przyplątało, że może powinien w domu zostać...
No dobra, zdecydowanym trzeba być. O szóstej podejmuję decyzję: urlop na żądanie, wizyta u pediatry, dalszy plan działań ustalimy około 15.00. Jest szósta, więc wysyłam do pracy sms-a, że nie dotrę. Cichaczem pakuję się Olkowi do łóżka, żeby sprawdzić czy nadal jest gorący. Olut otwiera oczy. Seweryn też. Chyba mają jakąś synchronizację. Łotry, podświadomie wyczuwają, że matka rozważa decyzję o pozostaniu w domu, choć nikt tego głośno jeszcze nie powiedział. Czują się już na tyle pewnie, że zaczynają zwykłą dzicz. O nie, moi panowie! Jak widać, choróbska z tego nie będzie! Zakładać portki, idziemy do przedszkola. Olek – szybka analiza sytuacji:
O.: Ale mnie bolą uszy!
S.: A ja mam drzazgę w palcu!
Zaczynam wątpić w słuszność decyzji. Iść czy nie iść? – oto jest pytanie! Do pracy – nie ukrywam – wcale mi się nie spieszy... Ale z drugiej strony, jeśli zobaczą, że dałam się nabrać, to będzie tak w każdy poniedziałek. No tak, tylko, co jeśli Olek nie kłamie? Jeśli naprawdę bolą go uszy? Może w aptekach sprzedają domowy zestaw do wykrywania kłamstw?
– Pani do mnie zadzwoni, jeśli coś złego będzie się z wami działo, ja wtedy przyjadę po was – usiłuję zamaskować niepewność…
S.: A jeśli ktoś mnie pociągnie za palec, wtedy też pani zadzwoni i przyjedziesz?
W biegu ubieranie, szybki makijaż… Ojciec odwozi potomstwo, jemu pójdzie z tym znacznie szybciej, a ja dotrę do pracy na ósmą. W szaleńczym pędzie na przystanek tramwajowy wysyłam następnego sms-a: „Alarm odwołany. Będę za pół godziny”.
Ale co to za praca, jak przez cały dzień siedzę jak na szpilkach, czekając na telefon z przedszkola…