- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Owoce dobrego ziarna
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Sekty realne zagrożenie
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. „Religijne” manipulacje
- WYCHOWANIE - RODZICIELSKA TROSKA. Nie wiedziałam czy moje dziecko żyje
- GDZIEŚ BLISKO. Oszołomem w sektę
- ROZMOWA Z ... Byłam w sekcie
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Batalia o wiarę
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- POKÓJ PEDAGOGA. Za krótka spódniczka
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ
- POD ROZWAGĘ. Miękki New Age
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Quiz o poznańskiej piątce
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Śluby na froncie
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- MISJE. Przetrwać w Namibii
- MISJE. Afrykamerowy dialog kulturowy
- ZDROWA MEDYCYNA. In vitro
- DUCHOWOŚĆ. Do nieprzekonanych
- DUCHOWOŚĆ. Odmowa chrztu
- PRAWYM OKIEM. Ośla grypa
GDZIEŚ BLISKO. Oszołomem w sektę
Małgorzata Tadrzak-Mazurek
strona: 9
„Chyba trochę przesadzacie – zawyrokował mój znajomy, na wieść, że chcemy poświęcić numer Don BOSCO sektom – kto w Polsce widział sekty?” Rzeczywiście. Jest problem czy nie ma?
Pewnie dla tych, których bliscy są lub byli w sektach będzie oczywiste, że problem jest i to ogromny. I że zatacza coraz szersze kręgi. I prawdopodobnie będzie zataczał jeszcze szersze, bo ludzie potrzebują duchowości, poczucia sensu, odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania. Potrzebują wspólnoty. A jak odrzucą chrześcijaństwo (co jest ostatnio modne szczególnie wśród młodych), to pustkę wypełnią bardzo szybko jakieś pseudoduchowości, a to pod płaszczykiem rozwoju osobistego, medytacji, poznawania duchowości Wschodu czy nawet psychoterapii.
„Religie Wschodu są bardzo fascynujące dla młodych – mówi Ania, uczennica Liceum Salezjańskiego w Lubinie – to dlatego posługują się nimi przedstawiciele sekt. Często werbują pod płaszczykiem jakichś warsztatów wschodniej medytacji, prawidłowego oddychania czy uczenia umiejętności wykorzystywania całego potencjału mózgu – totalnych bzdur, które tak pociągają”. „Organizują też festyny, rozdają jedzenie, śpiewają, tańczą, są radośni, mili, sympatyczni, uśmiechnięci, serdeczni – dodaje Ola, uczennica tej samej szkoły. – To na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie radości, akceptacji, wspólnoty, a to bardzo pociągające i wcale się nie dziwię, że można się na to złapać. Bo kto nie potrzebuje akceptacji, zainteresowania, miłości?” Na szczęście mama Oli wytłumaczyła jej, że te uśmiechy, serdeczność, okazywane zainteresowanie, absolutna bezwarunkowa akceptacja, to tylko fasada, która na początku bardzo uzależnia, szczególnie tych, którzy nie otrzymują tego w domu. To bardzo niebezpieczne, bo żeby tego dalej doświadczać jest się gotowym z wielu rzeczy zrezygnować, nawet z całego dotychczasowego życia i zupełnie podporządkować grupie. A później nie wygląda to już tak sielankowo. Później jest się już tylko niewolnikiem guru.
„Nie wiem czy problem sekt w Polsce rzeczywiście jest dużym problemem – mówi ks. Wiesław Żygadło SDB, nauczyciel religii w Liceum Salezjańskim w Lubinie – w małych miasteczkach, takich jak Lubin, chyba raczej nie. Ale młodzież sama zaproponowała, żeby kilka katechez poświęcić tej tematyce.” Innego zdania jest Ola: „Zbliżają się wakacje – tłumaczy – a wtedy młodzi ludzie mają wiele czasu wolnego i na ogół są samotni – to żniwo dla sekt, które werbują nawet na pielgrzymkach. Najgorsze, że nigdy nie działają z otwartą przyłbicą. No i Internet. Nigdy na początku nie można się zorientować, że ma się do czynienia z sektą. A kiedy już się człowiek zorientuje, na ogół jest za późno.” „Czasami chce się spróbować czegoś innego – dodaje Ania – szczególnie w sektach satanistycznych to widać, chce się pokonać jakąś granicę strachu, zaimponować kolegom, czasami robi się głupoty z nudów. A później już nie ma odwrotu.”
Dziewczyny pomyślały więc, że warto wiedzę na temat sekt przekazać swoim kolegom z liceum. Zebrały materiały, przeprowadziły kilka lekcji, zorganizowały dyskusję. Ich wiedza jest imponująca. Czy koledzy z klasy byli zainteresowani? Dziewczynom trudno to ocenić, jedno jest jednak pewne, że usłyszane informacje jakoś przecież zapadły w pamięć. Tym bardziej, że okazało się, że prawie wszyscy jakiś kontakt z sektami mieli, a to w Internecie, a to na festynach, kursach językowych, różnego rodzaju zajęciach organizowanych w domach kultury czy nawet szkołach.
Czy rzeczywiście przesadą jest ostrzeganie młodych w Polsce przed sektami? Jeśli procesy sekularyzacyjne będą u nas postępować podobnie, jak na Zachodzie, to może i my będziemy niedługo bić na alarm, jak Francuzi, którzy z opublikowanego w połowie maja br. przez Miviludes (agendę rządową walczącą z ruchami sekciarskimi) raportu dowiedzieli się, że we Francji działa ok. 600 sekt, podczas gdy 15 lat temu było ich mniej niż 200 i że ruchy te rzadko występują otwarcie jako grupy religijne, a także, że francuskie władze w ostatnim czasie musiały bardzo nasilić walkę z nimi.
W Polsce nie prowadzi się żadnych takich statystyk (dlatego nawet nie wiemy czy też powinniśmy już bić na alarm) za to zauważającym problem często przypina się łatkę „oszołomów”, choć oni sami pewnie woleliby nie mieć racji. A może jednak warto wsłuchać się w ich głos... Zanim będzie za późno.