- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Społeczne znaczenie salezjańskiego wychowania
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Świat duchów
- WYCHOWANIE - OKIEM RODZICA. Aniele Boży
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Duchowość, czyli mądrość
- GDZIEŚ BLISKO. Pod sztandarem Walczącego Anioła
- Błyskawiczny kurs modlitwy
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Każdy może błądzić
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Uważnie patrzeć na znaki
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Bóg leczy
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Zniewalające moce
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Rozczarowała mnie medycyna
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Byłem „wywoływaczem” duchów
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Chciałam tylko, żeby syn nie chorował
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Od różdżki do uzależnienia
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Nauczycielka magii
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Żal mi ludzi, którym wróżyłam
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Pseudopotęga umysłu
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Moim bogiem była homeopatia
- DUCHOWOŚĆ. Ogromna czartu jesteś
- DUCHOWOŚĆ. Prawdziwa rodzina Jezusa
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Eurizon 2008
- MISJE. W gorącym sercu Afryki
- MISJE. Razem w działaniu
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławieni ks. Władysław Błądziński i ks. Wojciech Nierychlewski
- CHOWANIE. Cena zdrowia
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ...
TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ...
mama Ania
strona: 37
Nasz dom ma tajemnicze właściwości. W niewyjaśnionych okolicznościach znikają w nim dziesiątki przedmiotów. O, nie, nie, bynajmniej nie chodzi o te wartościowe, wręcz przeciwnie.
Rano zrywam się z łóżka w szaleńczym pędzie. Zazwyczaj jest już „zdecydowanie za późno”. Mycie, kanapki do pracy w dwóch zestawach, szafa. Przebiegając dom wzdłuż i wszerz, zgarniam ślady poprzedniego wieczoru. Pędzę na górę.
– Z życiem, panowie, z życiem, wstajemy, bo matka znowu się do pracy spóźni!
W odpowiedzi spod kołdry Seweryna tylko przeciągający się głos:
S.: Mama, mleko!
Spod kołdry Olgierda za to gniewny pomruk:
O.: Olek spać, kołdra spać!
Poranne tempo jest zabójcze. Zbiegamy po schodach, na ostatnim stopniu przystanek na założenie tenisówek. Olek pod pachą ściska ogromnego, pluszowego psa. Każdego dnia jeździ do żłobka z innym przedstawicielem pluszowej fauny, pół biedy, jeśli tylko z jednym. Seweryn jest znacznie bardziej stały w uczuciach. Byle kundel go nie zadowoli.
S.: Gdzie jest mój miś?
Masz ci los, każda sekunda na wagę złota, a on mi tu o misiu, który przepadł. Więc… jeszcze jedna runda po całym domu. Fruwają pościele, ubrania, zaglądam za fotele i kanapy. Małżonek ze spokojem stwierdza, że misiek musiał zostać w przedszkolu. Seweryn, na szczęście, daje się przekonać.
Za to w miejscu, gdzie zawsze była kurtka Olgierda, tym razem kurtki nie ma. Poszukiwania skracam do minimum, ale robię przy tym tę samą trasę, co w przypadku pluszaka. Już trzeci raz tego ranka! Wszystko na nic, kurtkę też „wcięło” skutecznie. Wyciągam z szafy bluzę i kamizelkę i jednym perfekcyjnym rzutem umieszczam na Olku. Upycham towarzystwo w maluchu przed domem. Zapinam im pasy i … eureka!… na tylnym siedzeniu leży przedszkolny woreczek. W woreczku Olusiowa kurtka maskuje skutecznie Sewerynowego misia. Ręce mi opadają.
Wpadam do pracy na ostatnią sekundę przed ósmą. Dwie po ósmej dzwoni małżonek mój osobisty:
– Dojechałaś bez kłopotów? Bo ja wczoraj jeździłem maluchem, nie zabrałaś dokumentów z mojej kieszeni. Uważaj lepiej na policję.