- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO. Społeczne znaczenie salezjańskiego wychowania
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - SYSTEM ZAPOBIEGAWCZY. Świat duchów
- WYCHOWANIE - OKIEM RODZICA. Aniele Boży
- WYCHOWANIE - UWAGI PSYCHOLOGA. Duchowość, czyli mądrość
- GDZIEŚ BLISKO. Pod sztandarem Walczącego Anioła
- Błyskawiczny kurs modlitwy
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Każdy może błądzić
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Uważnie patrzeć na znaki
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Bóg leczy
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Zniewalające moce
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Rozczarowała mnie medycyna
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Byłem „wywoływaczem” duchów
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Chciałam tylko, żeby syn nie chorował
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Od różdżki do uzależnienia
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Nauczycielka magii
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Żal mi ludzi, którym wróżyłam
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Pseudopotęga umysłu
- NIEBEZPIECZEŃSTWO NEW AGE. Moim bogiem była homeopatia
- DUCHOWOŚĆ. Ogromna czartu jesteś
- DUCHOWOŚĆ. Prawdziwa rodzina Jezusa
- SALEZJAŃSKI RUCH MŁODZIEŻOWY. Eurizon 2008
- MISJE. W gorącym sercu Afryki
- MISJE. Razem w działaniu
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławieni ks. Władysław Błądziński i ks. Wojciech Nierychlewski
- CHOWANIE. Cena zdrowia
- TAKA NASZA CODZIENNOŚĆ...
MISJE. W gorącym sercu Afryki
Anna Orzeł SWM Młodzi Światu
strona: 34
Blisko rok temu razem z Grażyną Dydułą wyjechałyśmy do Malawi do pracy w szkole podstawowej w Nkhotakota. Pierwszy miesiąc pobytu minął na urządzaniu naszego mieszkania w nowo wybudowanej szkole. Było to dla nas nie lada wyzwanie.
Afryka zaskakiwała, była obca i niezrozumiała, a tu trzeba dopilnować, by podłączono wodę i elektryczność, kupić wszystkie sprzęty domowe. Pamiętam, że zorganizowanie karniszy zajęło nam blisko dwa tygodnie. Powieszenie firanek w kuchni było jedną z pierwszych okazji do świętowania. W tym czasie poznawałyśmy też okolice, mieszkających tu ludzi, podstawowe zwroty w chichewa (język lokalny) i przygotowywałyśmy się do zajęć, które wkrótce miały się rozpocząć.
Rok szkolny w Malawi składa się z trzech trzymiesięcznych semestrów, rozdzielonych prawie miesięcznymi wakacjami. Dzieci mają tu więcej wakacji niż ich rówieśnicy w Polsce, ale też i więcej trudności. Szkolnictwo w Malawi boryka się z wieloma problemami. W szkołach państwowych brakuje prawie wszystkiego: nauczycieli, ławek, w jednej klasie uczy się ok. 80-100 uczniów. W takich warunkach trudno mówić o edukacji. Wiele dzieci w ogóle nie chodzi do szkoły, nikt nie dba o ich wykształcenie. Są także szkoły prywatne, gdzie poziom nauczania i warunki są lepsze, ale niestety są one dostępne tylko dla małej grupy dzieci, których rodziców stać na opłacenie czesnego. Do takich szkół należy prowadzone przez siostry St. Edmund’s Education Centre, w którym pracujemy od września.
W czasie pierwszego semestru uczyłyśmy tzw. creative art i prowadziłyśmy zajęcia pozalekcyjne: sportowe, teatralne, przyrodnicze. Dzieci odkrywały świat kolorów i barw, czerpały radość z malowania i wyklejania, a my poznawałyśmy naszych uczniów i realia malawijskiej szkoły. Starałyśmy się też włączyć w życie parafii. Przez dwa miesiące prowadziłam zorganizowany przez księdza proboszcza kurs komputerowy. Mieliśmy tylko jeden komputer, ale zapał i chęć do nauki okazały się większe niż problemy z wyposażeniem sali komputerowej.
Nowy semestr przyniósł zmiany i nowe wyzwania. Grażyna pracuje w przedszkolu, mnie przydzielono pewnego rodzaju wychowawstwo w 4. klasie. Tutaj jeden nauczyciel uczy wszystkich. Dla mnie oznaczało to odkrywanie programu nauczania, możliwości moich uczniów, codziennego życia szkoły.
Dzień w szkole rozpoczyna się o 6.30. Dzieci przygotowują się do zajęć, wykonują drobne prace porządkowe, przynoszą wodę do picia. O 7.00 rozpoczynają się lekcje, które trwają do południa. Godziny pomiędzy 12.00 a 15.00 są przeznaczane na odpoczynek, w tym czasie jest zbyt gorąco, by prowadzić lekcje. O 15.00 dzieci przychodzą na zajęcia popołudniowe. Na ogół jest to nauka, lekcje dla tych, którzy mają trudności w opanowaniu materiału, ale nie brakuje też rozrywki. Są zajęcia muzyczne, sportowe i czytelnicze (dzieci uwielbiają książki). Lubią też swoją szkołę. Często zamiast o 15.00, już przed 14.00 zbierają się na placu szkolnym.
O Malawi, moim pobycie tutaj można by pisać dużo, poruszyć wiele kwestii. Myślę jednak, że są rzeczy, których nie da się opowiedzieć. Trzeba je dotknąć, zobaczyć, doświadczyć. Mnie Afryka zachwyca i wciąż zaskakuje. Jestem wdzięczna za każdy dzień spędzony na Czarnym Lądzie. Znalazłam tu drugi dom, spotkałam wspaniałych ludzi, przeżywam coś niesamowitego.