- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Od wychowania do świętości
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE. Dialog wychowawczy
- WYCHOWANIE. Jak się porozumieć
- OKIEM RODZIA. Pogadajmy
- ROZMOWA Z... Ratunek w słowach
- GDZIEŚ BLISKO. Połączone pokolenia
- SŁÓWKO O KSIĘDZU BOSKO. Mistrz spotkania
- BŁYSKAWICZNY KURS MODLITWY
- DUCHOWOŚĆ. Moc słów
- DUCHOWOŚĆ. Piątkowy post
- POD ROZWAGĘ. Old Age
- MISJE. Nowi przyjaciele
- MISJE. 1% zostaw sercu
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Błogosławiona s. Maria Romero Meneses FMA
- W ANEGDOCIE
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Sportowa zima
- RODZINA SALEZJAŃSKA. Interaktywne radio
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE. Berlin
- CHOWANIE. Aj, to boli!
- CHOWANIE. Taka nasza codzienność...
CHOWANIE. Aj, to boli!
Romuald Witczak
strona: 21
Wychowywać to forma wyprowadzona od „chować”. Tak, tego co oznacza ukrywanie. Przed kim? A przed tymi, którzy jak Herod zagrażali maleństwom. Celowo lub przy okazji rozboju, najazdu, bitwy, wojny, zemsty. Mało to człowiek ma powodów, by występować przeciwko drugiemu człowiekowi? Więc swoje młode trzeba było chować przed wrogami i złym losem. Teraz arsenał zagrożeń zmienił się na subtelniejszy, ale też niebezpieczny. Przygotowanie młodego do uczestniczenia w coraz bardziej skomplikowanym życiu społecznym, najeżone jest przeróżnymi zagrożeniami. Więc jest się nad czym pochylać.
Jak tak obserwujemy w supermarkecie matkę, która dzieli swą uwagę między wybór artykułów na posiłki dla domowników i na odciąganie swego dwulatka od szkód, które to-to czyni dookoła, to stajemy w podziwie i rozmyślamy o co chodzi w bezstresowym wychowaniu.
Wbrew pozorom sprawa wcale nie jest nowa, wynalazek polegał tylko na nazwaniu zjawiska. Żeromski w jednej ze swoich nowel napisał o podróżowaniu w jednym przedziale z rozwydrzonym bachorem, bez żadnego skutku uciszanym perswazją przez mamuśkę. Do czasu aż jeden z pasażerów nie wytrzymał, wyciągnął pas ze spodni i zerżnął chłopcu tyłek. Sam widziałem w autobusie, jak podobny gagatek kopnął starszą panią w nogę, gdy mu zwróciła uwagę, że brudnymi buciorami szoruje jej spódnicę. Nie wiem czy odruchowo, czy miała to przećwiczone, ale starsza pani natychmiast kopnęła i jego w nogę, zresztą lekko, raczej symbolicznie. W obu mamciach natychmiast obudziły się lwice.
„To dziecko. Trzeba zrozumieć”. – mówią w takich wypadkach kibice. Tymczasem ani pas, ani oddawanie ciosu nie wydają się właściwe, a i tolerowanie rodzica, który wyszedł z domu z dzikim, nieucywilizowanym kilkulatkiem też nie.
Dziecko wbrew naturalnemu jego egoizmowi musi możliwie najwcześniej zorientować się, że poza nim są inni, którzy jak ono, odczuwają ból i których może krzywdzić swoim zachowaniem.
Są tacy tatusiowie, którzy widzą w agresji dziecka zabezpieczenie przyszłości. Że niby nikt nie podejdzie, jak będzie umiało kły pokazać. Wobec tego nie hamują dziecięcego egoizmu, pozwalają mu rosnąć swobodnie. Na szczęście nie tylko rodzice mają wpływ na rozwój dziecka. Zwykle ktoś tam po drodze stopuje takie zapędy – na ogół środowisko rówieśnicze. Wtedy często przychodzi refleksja, że ofiarę agresji trzeba staranniej wybierać. Wybranym bywa tatuś...