- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Stare wartości
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - Ucz się tego, aby cię kochano
- WYCHOWANIE - Przedświąteczne porządki
- PSYCHOLOG - Psychoterapia domowa
- POD ROZWAGĘ - Pismo automatyczne
- GDZIEŚ BLISKO - Konsekrowana świeckość
- ROZMOWA Z.... - Dyskrecja nade wszystko
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE - Legionowo
- RODZINA SALEZJAŃSKA - Ojcu... z Miłością
- W ANEGDOCIE
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ORATORIUM - Sposób na dobry plan
- W ORATORIUM - Podejście do problemów
- MISJE - Wielki Piątek w Ghanie
- MISJE - Wielki Piątek w Ghanie
- MISJE - Wielki Piątek w Ghanie
- MISJE - Dom Animacji Misyjnej
- DUCHOWOŚĆ - Pierwszy dzień
- DUCHOWOŚĆ - Pierwszy dzień
- DUCHOWOŚĆ - Po co dogmaty?
- Czy wiedział
- Błyskawiczny Kurs Modlitwy
Czy wiedział
ks. Marek Chmielewski SDB
strona: 23
Wszystko zaczęło się od jesiennej pieszej wycieczki księdza Bosko i jego oratorianów, która zatrzymała się na krótki odpoczynek w Lu Monferrato. Chłopcy radośnie opanowali główny plac miasta, a ksiądz Bosko udał się do rodziny Rinaldich z prośbą o przewiezienie wozem rzeczy wychowanków do pobliskiej miejscowości. Gospodarz nie omieszkał przedstawić swej żony i dziewięciorga dzieci. Chłopiec urodzony jako ósmy z rodzeństwa miał na imię Filip.
Ksiądz Bosko długo zatrzymał na nim wzrok. Od tamtej chwili spotykali się wielokrotnie. Kiedy Filip ukończył 10 lat, wtedy salezjanie otworzyli w Mirabello, bardzo blisko Lu, małe seminarium, pierwszy dom salezjański poza Turynem. Ojciec Filipa skorzystał z okazji i wysłał tam syna, aby kontynuował naukę. Już w pierwszym roku pobytu w nowym miejscu Filip miał okazję dwukrotnie nieco dłużej rozmawiać z samym księdzem Bosko i bardzo się z nim zaprzyjaźnił. Tutaj też zaprzyjaźnił się szybko z jednym ze swoich asystentów, kl. Pawłem Alberą (w latach 1910-1921 będzie drugim następcą księdza Bosko). Niestety Albera nie był jedynym asystentem.
Na wiosnę, pod koniec pierwszego roku nauki, Filip podupadł na zdrowiu, czuł się bardzo zmęczony, a na dodatek dokuczało mu lewe oko, w którym pogorszył się wzrok. To właśnie wtedy ów drugi asystent, niestety niewrażliwy na sytuację chłopców, uderzył go boleśnie. Filip oświadczył, że opuszcza szkołę i wraca do domu. Nikomu nie udało się go przekonać do zmiany zdania. Kiedy ksiądz Bosko po raz trzeci w tamtym roku przybył do Mirabello, dowiedział się, że jego mały przyjaciel powrócił do rodziny. Najszybciej jak mógł, napisał do niego list, w którym prosił, aby zastanowił się nad swoją decyzją i zmienił zdanie. Nic z tego.
Płynęły lata, a wraz z nimi listy księdza Bosko do Filipa. W każdym była prośba o przemyślenie tamtej decyzji. Chłopak nie znajdował jednak w sobie dość siły, aby powrócić do salezjanów. W wieku 18 lat bardzo boleśnie przeżył kryzys wiary, który o mało co nie wyprowadził go bardzo daleko od Boga. Pokonał go dzięki własnej modlitwie ponad siły i łzom matki.
W 1876 r. Filip skończył 20 lat. Rodzice pewnej miłej i ładnej dziewczyny przyszli do ojca Filipa, aby porozmawiać o przyszłym ślubie ich dzieci. Ale w tym samym czasie z Turynu przyjechał ksiądz Bosko. Był zdecydowany rozpocząć wojnę, aby tylko zabrać Filipa do Turynu. Odbyła się długa rozmowa, która musiała rozjaśnić i pokonać upór piemonckiego wieśniaka. Filip przedstawił swoje trudności. Ksiądz Bosko rozprawiał się z każdą z nich po kolei. Zdobywał mnie kawałek po kawałku – wspominał tamtą rozmowę ks. Filip Rinaldi. – Rodzice pozostawili mi wolność wyboru. Wybór padł na księdza Bosko.
Czy ksiądz Bosko wiedział, że w tamtych chwilach decydował się los jednego z jego następców, los Zgromadzenia, los błogosławionego salezjanina? Czy wiedział, że ten właśnie salezjanin podejmie trud duchowego towarzyszenia wychowankom z oratorium sióstr salezjanek i że z tymi dziewczętami da początek przyszłym Wolontariuszkom Księdza Bosko? Plany i tajemnice Boże są niezgłębione.