- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Stare wartości
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - Ucz się tego, aby cię kochano
- WYCHOWANIE - Przedświąteczne porządki
- PSYCHOLOG - Psychoterapia domowa
- POD ROZWAGĘ - Pismo automatyczne
- GDZIEŚ BLISKO - Konsekrowana świeckość
- ROZMOWA Z.... - Dyskrecja nade wszystko
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE - Legionowo
- RODZINA SALEZJAŃSKA - Ojcu... z Miłością
- W ANEGDOCIE
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ORATORIUM - Sposób na dobry plan
- W ORATORIUM - Podejście do problemów
- MISJE - Wielki Piątek w Ghanie
- MISJE - Wielki Piątek w Ghanie
- MISJE - Wielki Piątek w Ghanie
- MISJE - Dom Animacji Misyjnej
- DUCHOWOŚĆ - Pierwszy dzień
- DUCHOWOŚĆ - Pierwszy dzień
- DUCHOWOŚĆ - Po co dogmaty?
- Czy wiedział
- Błyskawiczny Kurs Modlitwy
DUCHOWOŚĆ - Pierwszy dzień
ks. Andrzej
strona: 22
Nie wierzyli, że może Mu się coś stać. Nie Jemu. Zbyt długo Go znali. Kiedyś może by się wahali, teraz już nie. Na początku jeszcze liczyli tych, których uzdrowił, potem stracili rachubę. Pamiętali za to, ile mieli chlebów, kiedy nakarmił tłumy na pustyni. Z pięciu chlebów zostało im pięć pełnych ułomków koszy, a za drugim razem, kiedy rozdali siedem chlebów – dwanaście. A jak uciszył burzę na jeziorze… A jak po nim chodził… Niby wspominał, że w Jerozolimie czeka Go coś strasznego, ale często nie mogli Go zrozumieć. To prawda, że uczeni w Piśmie i władze ciągle mieli do Niego jakieś pretensje, ale przecież nie odważyliby się wystąpić przeciw Niemu. A gdyby nawet… Tłum by ich zasypał kamieniami. Wszyscy widzieli, co się działo, gdy wjeżdżał do miasta.
Kiedy to się stało, umarło wszystko. Jeszcze siedzieli razem, bardziej przestraszeni niż źli, ale już nawet kłócić im się nie chciało. Ktoś tam pomstował na Judasza, ktoś rzucił coś z pogardą o tłumie, ale szybko ucichł. Zdrajców było więcej. Nie było po co żyć, nie było do czego wracać – ani do dawnych planów, ani do starych grzechów. Lęk, ciemność, samotność, beznadzieja… Ale najgorszy był zawód. Nie wolno Mu było umrzeć. Po prostu. No bo po co
było to wszystko?
A kobietom odebrało rozum. Kiedy poszły do grobu, nie znalazły ciała, za to widziały Jezusa. Zresztą same nie wiedziały, czy Jezusa czy anioła. Po tych wszystkich przeżyciach można je było zrozumieć, ale po co się tak upierały, że trzeba iść do Galilei?
Pierwszy ruszył się Piotr. Pewnie ze wstydu nie mógł już wysiedzieć, a miał się czego wstydzić. Potem wybiegł Jan. Potem Jakub, Andrzej, Filip…
I zaczęło się.