- LIST PRZEŁOŻONEGO GENERALNEGO - Stare wartości
- WYZWANIA
- WYCHOWANIE - Ucz się tego, aby cię kochano
- WYCHOWANIE - Przedświąteczne porządki
- PSYCHOLOG - Psychoterapia domowa
- POD ROZWAGĘ - Pismo automatyczne
- GDZIEŚ BLISKO - Konsekrowana świeckość
- ROZMOWA Z.... - Dyskrecja nade wszystko
- PLACÓWKI SALEZJAŃSKIE - Legionowo
- RODZINA SALEZJAŃSKA - Ojcu... z Miłością
- W ANEGDOCIE
- Z ŻYCIA BŁOGOSŁAWIONYCH ORATORIANÓW
- W ORATORIUM - Sposób na dobry plan
- W ORATORIUM - Podejście do problemów
- MISJE - Wielki Piątek w Ghanie
- MISJE - Wielki Piątek w Ghanie
- MISJE - Wielki Piątek w Ghanie
- MISJE - Dom Animacji Misyjnej
- DUCHOWOŚĆ - Pierwszy dzień
- DUCHOWOŚĆ - Pierwszy dzień
- DUCHOWOŚĆ - Po co dogmaty?
- Czy wiedział
- Błyskawiczny Kurs Modlitwy
WYCHOWANIE - Przedświąteczne porządki
Ewa Rozkrut
strona: 5
Zbliżają się Święta Wielkanocne, z pewnością jak co roku postanawiamy, że tym razem nie uwikłamy się w porządkowanie domu, przygotowywanie potraw. Chcemy uczestniczyć w liturgii Wielkiego Tygodnia, mieć czas na modlitwę. Nałożenie na siebie tylu obowiązków, dołączając do tego często pracę zawodową, nie kończy się jednak dobrze.
W najlepszym wypadku stajemy się mało cierpliwi wobec dzieci, męża czy żony. Wszystkich przepędzamy z kąta w kąt. I zamiast porozmawiać z nimi o znaczeniu Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa, jedynie w pośpiechu wędrujemy do kościoła, po drodze zastanawiając się, co jeszcze pozostało do zrobienia lub naprędce przeliczając swoje grzechy przed spowiedzią bądź robiąc rachunek sumienia dzieciom.
Czy można coś zmienić w tym przedświątecznym, nienajlepszym rytuale? Z pewnością, choć zmiana własnych przyzwyczajeń zazwyczaj nie należy do najłatwiejszych.
Wiem coś o tym, sama wpadałam w tego rodzaju pułapki. W końcu jednak zaufałam instynktowi macierzyńskiemu i zorganizowałam plan pracy. Miałam dość bycia niewyspaną, wyczerpaną mamą, która jest niezadowolona i nie ma czasu dla tych, których kocha. Metoda okazała się nadzwyczaj skuteczna.
Na początku Wielkiego Tygodnia lub nieco wcześniej robię listę koniecznych prac do wykonania oraz świątecznych potraw. Później spotykamy się wszyscy i odczytujemy zaplanowane zadania, gdy ktoś ma jakieś swoje uwagi, to oczywiście dołączamy je do spisu. Następnie każdy członek rodziny wybiera z listy te prace, które mu najbardziej odpowiadają oraz te potrawy, które najlepiej potrafi zrobić. Dbamy o to, by liczba zadań była adekwatna do wieku. Mamy szczęście, gdyż jesteśmy wielodzietną rodziną, zatem na jedną osobę przypada po kilka zadań. Kiedy pierwszy raz wprowadzałam taki styl pracy, dzieci były jeszcze małe, więc sama musiałam wykonać znacznie więcej niż obecnie. Kontrolowałam przebieg prac, ale starałam się to robić dyskretnie. Później serdecznie im podziękowałam. Starałam się nie zapominać o uśmiechu w tych dniach.
Dzięki temu dzieci zaczynają doceniać pracę innych, dlatego że same odczuwają trud, jaki trzeba włożyć w jej wykonanie.