- Willy i Marcela
- Wyzwania
- Tajemnica wychowania – asystencja
- Maleńki cud wyśniony czyli o granicach władzy rodzicielskiej
- Nie ma złej młodzieży
- Po pierwsze – profilaktyka
- Aleksandrów Kujawski - wspólnota św. Jana Kantego
- Cud ocalenia
- Sposób na niezapomnianego sylwestra
- Etapy wzrostu w grupie – III
- List od ks. Ambrosa
- List od ks. Piotra
- List od Georginy
- Bóg się rodzi
- On to przewidział
- List do redakcji
- Błyskawiczny Kurs Modlitwy
- Szkoły Salezjańskie - Sokołów Podlaski
List od Georginy
Georgina
strona: 17
Nazywam się Georgina Kunamah. Pochodzę z wioski Adentia, koło Sunyani w regionie Brong-Ahafo w Ghanie. Mam 19 lat. Moi rodzice są bardzo biedni i utrzymują rodzinę z pracy na roli. Choć pracują bardzo ciężko nie zawsze możemy znaleźć w domu jedzenie. Dlatego rodzice wysłali mnie, abym mieszkała u naszych krewnych. Pomagałam im w pracach domowych i opiekowałam się dziećmi. Uczęszczałam również w tym czasie do Junior Secondary School.
Kiedy ukończyłam szkołę, mój krewny powiedział, że nie ma pieniędzy, aby wysłać mnie do Senior Secondary School. Wróciłam więc do moich rodziców, choć wciąż było nam bardzo ciężko. Brakowało pożywienia, nie mówiąc już o kontynuacji nauki w szkole.
Po pewnym czasie poznałam kilku mężczyzn, którzy dawali mi drobne pieniądze w zamian za to, że spędzałam z nimi noc. Ponieważ nie miałam innego wyjścia, często się na to zgadzałam. Trwało to do czasu, kiedy poznałam salezjanina przyjeżdżającego do naszej wioski, księdza Ambrosa. Powiedział mi, że muszę zmienić styl życia. Zaczął się także ze mną modlić. Postanowiłam pójść za tą radą i zaczęłam chodzić na lekcje katechizmu.
Moim głównym zmartwieniem jest teraz dalsza edukacja. Bardzo Was proszę, jeśli możecie mi pomóc w opłaceniu szkoły i wyżywienia oraz przyborów potrzebnych do nauki, będę bardzo wdzięczna. Będę bardzo wdzięczna za każdy wyraz dobroci i zawsze będę pamiętała o Was w modlitwie. Niech Was dobry Bóg błogosławi.