- Willy i Marcela
- Wyzwania
- Tajemnica wychowania – asystencja
- Maleńki cud wyśniony czyli o granicach władzy rodzicielskiej
- Nie ma złej młodzieży
- Po pierwsze – profilaktyka
- Aleksandrów Kujawski - wspólnota św. Jana Kantego
- Cud ocalenia
- Sposób na niezapomnianego sylwestra
- Etapy wzrostu w grupie – III
- List od ks. Ambrosa
- List od ks. Piotra
- List od Georginy
- Bóg się rodzi
- On to przewidział
- List do redakcji
- Błyskawiczny Kurs Modlitwy
- Szkoły Salezjańskie - Sokołów Podlaski
Nie ma złej młodzieży
ks. Marek Chmielewski SDB
strona: 6
Młodzież sama z siebie nie jest zła – zwykł mawiać ksiądz Bosko. Jego słowa echem odbijały się od podcieni domu na Valdocco, potem od ścian turyńskich kamienic, aż nabierając rozpędu rozeszły się po całym świecie i nadal są niesione. Dzisiaj docierają także tam, gdzie nie tylko nie wyobrażał sobie tego sam ksiądz Bosko, ale i jego salezjanie.
Strzelno, miasteczko na Kujawach, słynęło dotychczas głównie z romańskich zabytków. Teraz dotarł tam także św. Jan Bosko. Dotarł we właściwym sobie stylu – zdobywając młodzież, wychowawców, nauczycieli, samorządowców, duchownych i lokalne środowisko. A wszystko za sprawą personelu i wychowanków Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, którzy 30 września br., przy udziale licznie zgromadzonych gości przeżywali uroczystość nadania imienia św. Jana Bosko, dziełu, które stało się ich domem oraz miejscem wielkiej przygody wychowawczej.
Jak to się zaczęło
Wszystko zaczęło się 1 stycznia 1996 r., kiedy to garstka pedagogów z Jerzym Zebelem na czele, zainicjowała pracę nowej placówki wychowawczej. Znalazła ona siedzibę w pomieszczeniach Internatu Zespołu Szkół Zawodowych. W murach nowej placówki znaleźli się chłopcy z rodzin rozbitych, zaniedbanych, nieraz patologicznych, opóźnieni w nauce i pozbawieni częściowo lub trwale opieki rodzicielskiej. Musiało upłynąć sporo czasu, zanim znaleźli zrozumienie wśród mieszkańców miasta i na stałe, pozytywnie wpisać się w jego krajobraz. Zapał i kompetencje personelu wychowawczego i dobre chęci wychowanków zrobiły jednak swoje.
Dzisiaj w Ośrodku mieszka na stałe pięćdziesięciu młodzieńców. Pochodzą z czterech województw Polski środkowo-pólnocnej – mają od 14 do 18 lat. Naukę będą mogli kontynuować do 24 roku życia. Pomocą służą im wychowawcy, nauczyciele i personel administracyjny. To grupa ponad dwudziestu osób.
W Strzelnie chłopcy mogą ukończyć gimnazjum, zdobyć zawód, ukończyć kurs i zdać egzamin na prawo jazdy. Mają do dyspozycji dom, szkolę, warsztaty, salę gimnastyczną i pracownię komputerową.
Chłopcy szybko doceniają możliwości, jakie stwarza im Ośrodek. W rozmowach podkreślają, że dzięki domowi w Strzelnie mogli bez kompleksów wystartować w dorosłe życie. Jak mówią wychowawcy, ich byli wychowankowie – a jest ich już 220 – dają im to odczuć w licznych kontaktach, w listach i rozmowach telefonicznych.
Sekret wychowawczy
A przecież to jeszcze nie wszystko, co urzeka w Strzelnie. Tak naprawdę chce się tu być i chętnie wraca ze względu na panujący wszędzie rodzinny klimat i domową atmosferę. To właśnie w tym tkwi sekret wychowawczy placówki. Ten duch rodzinny wyróżnia ją spośród wielu innych jej podobnych. Dlaczego? Po salezjańsku chciałoby się odpowiedzieć: A dlatego, że jest tu ksiądz Bosko. Jest już od dawna, zanim jeszcze ośrodek oficjalnie otrzymał jego imię.
Założyciele placówki od początku świadomie postawili na salezjański styl wychowania, na system prewencyjny księdza Bosko i jego trzy zasadnicze filary: rozum, religię i miłość. To fundament domu i rodzinnej atmosfery. Rozum – to przecież sprawa poznania wychowanka, kształcenia, ale także jasnych zasad i regulaminów. Religia – to tyle co wartości, co miłość Boga, porządek w życiowej hierarchii ważnych spraw. Miłość – to zaufanie, przebaczenie, chęć bycia ze sobą, poszukiwania dróg do serca, perswadowanie, a nie karanie, cierpliwość, ukochanie tego, co dla chłopców ważne. I to wszystko znalazło się w Ośrodku: rozeznanie sytuacji chłopców, szkoła, regulamin, katecheza, kontakt z miejscową parafią, z księżmi, możliwość korzystania z sakramentów, odejście od przemocy na rzecz mądrego systemu nagród, premii i upomnień.
W Strzelnie chłopcy znaleźli dom, także, dlatego, że muszą za niego brać odpowiedzialność. Świetnym tego przykładem jest praca w przydomowym ogrodzie i sadzie. Dom – to także czas wolny i odpoczynek. A ten w Strzelnie jest dobrze zorganizowany, choćby dzięki zaangażowaniu w życie samorządu czy pracę w sekcjach zainteresowań: nauki i czytelnictwa, sportowej, politechniczno-modelarskiej, porządkowo-gospodarczej, higieniczno-ekologicznej.
Zaproszenie dla księdza Bosko
Po ośmiu latach takich doświadczeń wychowawcy i wychowankowie ze Strzelna dojrzeli do podjęcia decyzji o przyjęciu księdza Bosko jako patrona ich domu. Hasło rzucone jak ziarno, potrzebowało czasu, aby wykiełkować i wydać owoc. Mieszkańcy Ośrodka nawiązali kontakt z podobnym w charakterze działalności dziełem salezjańskim w Trzcińcu. Przedstawili swój pomysł w Inspektoracie w Pile, przekonali do swej idei organ założycielski (Rada Powiatu Mogileńskiego podjęła odpowiednią uchwałę) i miejscową społeczność, poprosili o pomoc ks. Ottona Szymków, proboszcza strzelińskiego i zwrócili się o opinię do ks. arcybiskupa Henryka Muszyńskiego.
W trakcie przygotowań chłopcy z Ośrodka zapoznawali się między innymi z biografią swego patrona. W końcu w Strzelnie odbyła się niezwykle podniosła, a jednocześnie bardzo rodzinna uroczystość nadania Ośrodkowi imienia św. Jana Bosko.
Co dalej?
Dyrektor Jerzy Zebel zapowiada kolejne niespodzianki i inicjatywy. Na dzisiaj pozostaje nam życzyć, aby wspaniałym ludziom z Ośrodka nie zabrakło – jak kiedyś napisał sam dyrektor – sił do pracy na rzecz młodzieży ,,trudnej’’, pokrzywdzonej przez los, potrzebującej pomocy i wsparcia drugiego człowieka.