facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2004 - grudzień
Cud ocalenia

ks. Jarosław Wąsowicz SDB

strona: 13



Ksiądz Antoni Jezierski jest w Pile znany wszystkim. Od przeszło 30 lat pracuje w parafii św. Rodziny. Dopóki wystarczało mu sił zajmował się kancelarią. Chociaż dzisiaj różne dolegliwości i sędziwy wiek dają znać o sobie, on jednak wciąż chętnie angażuje się w pomoc duszpasterską. Jest ,,kopalnią wiedzy’’ na temat salezjańskiej historii ostatniego półwiecza. Chętnie wspomina dawne dzieje, szczególnie to, co sam przeżył. Jako salezjański kleryk niemal przez cały czas wojny był więźniem niemieckich obozów koncentracyjnych.


Swoją męczeńską drogę rozpoczął w Płocku. Pełnił tu na tzw. „stanisławówce” funkcję asystenta w salezjańskim domu dziecka. Po wybuchu wojny salezjański zakład dla sierot funkcjonował dalej. Kleryk Jezierski oprócz normalnych zajęć rozpoczął też studia teologiczne w seminarium w Płocku. Tam spotkał się z późniejszym błogosławionym męczennikiem – abp. Antonim Julianem Nowowiejskim. Z dnia na dzień dawało się wyczuć coraz większą agresję hitlerowskiego okupanta skierowaną głównie przeciw płockiemu duchowieństwu. Doszło do pierwszych aresztowań. Ich ofiarą padło także trzech kleryków salezjańskich, wśród których był kl. Antoni Jezierski. Nikt z nich wówczas nie przypuszczał, że w hitlerowskich obozach zagłady przyjdzie im spędzić 5 lat.

Po aresztowaniu i więzieniu w Płocku kl. Antoni został przewieziony do obozu przejściowego w Działdowie. Stamtąd 19 kwietnia został wywieziony do Dachau. Był to obóz przeznaczony m.in. do eksterminacji duchowieństwa katolickiego. Po miesiącu obozowej kwarantanny trafił jednak do transportu więźniów, którzy zostali wywiezieni do innego obozu w Mauthausen-Gusen. Tu kl. Antoni, aż do końca wojny walczył o przetrwanie.
Obóz koncentracyjny, do którego trafił kl. Jezierski wraz z innymi salezjanami: kl. S. Pawlaczykiem i kl. A. Zdankiem, był obozem bardzo prymitywnym. Dopiero organizował się. Brak było kanalizacji i wodociągów. Umieralność wśród więźniów była bardzo duża.

Początkowo salezjańscy klerycy i inni pierwsi więźniowie pracowali przy budowie obozu. Później już tylko w kamieniołomach. Praca była niezwykle ciężka i niebezpieczna. Wielu ginęło podczas eksplozji dynamitu. Do dziś ks. Jezierski potrafi dokładnie opisać, jak wyglądało wydobywanie granitu. Wspomina też, że ważył wtedy 45 kilogramów i był wycieńczony. Puchły mu nogi. Od śmierci uratował go tyfus, którego epidemia wybuchła w obozie. Niemcy przez tydzień nie wypuszczali wtedy nikogo do pracy.

Pomimo tak trudnych warunków młodzi klerycy salezjańscy przeżyli obozową katorgę. Obóz w Mauthausen-Gusen został wyzwolony przez Amerykanów. Ten dzień ks. Jezierski pamięta bardzo dobrze: Z dnia na dzień słychać było zbliżający się front. Nie prowadzono nas już do pracy, ale wiedzieliśmy, że będą chcieli nas zlikwidować, aby nie było żadnych świadków hitlerowskich zbrodni. Wszyscy bardzo się bali. Nagle pewnego dnia amerykański żołnierz czołgiem wywalił bramę i wparował na plac. Za nim wtargnęli do obozu inni amerykańscy żołnierze. Hitlerowscy oprawcy uciekli w tym czasie w Alpy. W obozie ludzie nie wiedzieli, co mają robić. Śpiewali pieśni do Matki Bożej. Niektórzy przechodzili przez bramę po kilka razy w tą i z powrotem, aby się przekonać, czy naprawdę odzyskali wolność.

Sam fakt przeżycia obozu ks. Antoni Jezierski uważa za cud i przypisuje go wstawiennictwu Matki Bożej, do której przez cały czas więzienia się modlił. Po latach wraz z innymi więźniami za ocalenie dziękował Matce Bożej na Jasnej Górze. I jest jej wdzięczny po dziś dzień.