- Siła miłości
- Od redakcji
- Postawić Boga na pierwszym miejscu
- JAK POMÓC DZIECKU BYĆ DOBRYM KUMPLEM
- WYCHOWANIE UCZUĆ
- UGANDA: Wyżywić dzieci
- ANGOLA WYPOSAŻENIE KUCHNI W SZKOLE HOTELARSKIEJ
- Ewangelie synoptyczne. Skąd taka nazwa?
- Współpraca szkoły z rodzicami
- Nie będziesz miłował bliźniego swego bardziej niż siebie samego!
- Świat gier komputerowych – TO JESZCZE ZABAWA CZY JUŻ ZAGROŻENIE?
- G: jak Google
- Wpływ gier komputerowych na zachowanie dzieci
- Lekcje religii w kryzysie? Czy nauczyciel religii w sytuacji kryzysowej?
- Praca i umiarkowanie
- Nigdy nie mów: „przyjdź później”
- Szkaplerz św. Dominika Savio
- Nasi bohaterowie
- PREZYDENT pro-life
Praca i umiarkowanie
ks. Marek Chmielewski sdb
strona: 24
W Moguncji, gdzie mieszkam od kilku lat, mamy pięć pór roku. Piątej na imię karnawał.
Przed Popielcem ulicami miasta suną korowody złożone z wielkich platform. Jadą na nich ogromne figury polityków, artystów i nierzadko przedstawicieli Kościoła. Każda z tych znakomitości ukazywana jest w żartobliwych, ironicznych pozach. Przygotowują je specjalne stowarzyszenia. Działają przez cały rok. Początek sezonu karnawałowego ogłaszany jest na placu Schillera 11 listopada o godz. 11.11. Karnawałowicze mają też swój „apel” w dzień Nowego Roku. W niedzielę poprzedzającą karnawał idą do kościoła. Witają ich księża ubrani w karnawałowe kreacje. Także bp Peter Kohlgraf, nasz ordynariusz, chętnie bierze udział w tych zabawach. Niedawno, spotykając się z organizatorami karnawału, założył sobie czerwony nos klauna. Spotkała go za to krytyka niektórych środowisk. W odpowiedzi zabrał głos w swym stałym felietonie w tygodniku diecezjalnym. Przypomniał korzenie karnawału. Jego nazwa pochodzi od łacińskich słów carnem levare, czyli dosłownie „usuwać mięso”. Tradycja karnawałowa zaprasza więc do świadomego przejścia od rutyny dostatku do ujęcia sobie nawet tego, co dozwolone i dobre. To moment zabawy, przed okresem zadumy, czas obfitowania przed postem. Wg Kohlgrafa wierzący potrzebują obu tych doświadczeń. Kto bowiem nie potrafi się radować – uważa biskup – nie umie też pościć. Dlatego bierze udział w karnawale i robi postanowienia wielkopostne. Kiedy spytano jakie – odpowiedział, żartując „rezygnuję z samochodu, bo odmówienie sobie czekolady jest dla mnie zbyt trudne!”. Przed nami kolejny Wielki Post. U jego początku ks. Bosko zwykł zachęcać swoich wychowanków do wytężonej pracy nad sobą. Na przykład w 1855 r. przypomniał chłopcom, że Pan Bóg bardzo chce, aby zostali świętymi. To właśnie wtedy Dominik Savio zadał sobie serię nierozsądnych umartwień, które wystawiły na poważny szwank jego zdrowie. Kiedy ks. Bosko zorientował się w sprawie, podpowiedział Dominikowi, że w tym wszystkim nie chodzi o nadzwyczajne lub udziwnione umartwienia, ale o utrzymanie relacji z Bogiem, otwartość na kolegów i zwyczajną wierność obowiązkom. Codzienne życie jest bowiem najlepszą przestrzenią ascezy. Jeśli potraktuje się je na serio, to siłą rzeczy napotka się w nim dużą dozę wyrzeczeń związanych z wiernością wyznawanym wartościom i wykonywaną pracą, z wypełnieniem obowiązków własnego stanu. Ks. Bosko nie chodzi więc o „okraszanie” życia umartwieniami, czynionymi w ramach kolejnych postanowień, a o autentyczny styl życia chrakteryzujący się umiarkowaniem i wstrzemięźliwością. Tak to sam tłumaczył: „Nie chcę, aby moi chłopcy byli >encyklopedystami<, nie chcę, żeby stolarze, kowale, szewcy mieli maniery prawników, drukarze, introligatorzy i księgarze byli jak filozofowie lub teolodzy... Wystarczy mi, żeby wiedzieli, co do nich należy”. Realizacji tego celu służy „pedagogia obowiązku”, na którą wg ks. Bosko składają się tworzenie odpowiedniego klimatu i inspirowanie młodych (katecheza, kazanie, literatura, słówka wieczorne, teatr, wzajemna pomoc), przykład własnego życia wychowawcy, który pogodnie akceptuje codzienne wyzwania (zimno, deszcz, upał, praca do wykonania, skromy stół), sieć młodzieńczych relacji i przyjaźni, modlitwa, spowiedź i kierownictwo duchowe. Ks. Bosko przekonany o wartości ascezy codzienności przez wiele lat uważał, że mottem salezjanów powinno być zawołanie „praca i umiarkowanie” (ostatecznie zdecydował się na „daj mi duszę, resztę zabierz”), a strojem nie habit, lecz „zakasane rękawy koszuli”. Zaś w swym duchowym testamencie zaznaczył: „Nie polecam wam żadnej pokuty, ale pracę, pracę, pracę!”. Przed nami kolejny Wielki Post. Zostawię czekoladę? A może spróbuję pogodnie podejść do wyzwań codzienności?