- Siła miłości
- Od redakcji
- Postawić Boga na pierwszym miejscu
- JAK POMÓC DZIECKU BYĆ DOBRYM KUMPLEM
- WYCHOWANIE UCZUĆ
- UGANDA: Wyżywić dzieci
- ANGOLA WYPOSAŻENIE KUCHNI W SZKOLE HOTELARSKIEJ
- Ewangelie synoptyczne. Skąd taka nazwa?
- Współpraca szkoły z rodzicami
- Nie będziesz miłował bliźniego swego bardziej niż siebie samego!
- Świat gier komputerowych – TO JESZCZE ZABAWA CZY JUŻ ZAGROŻENIE?
- G: jak Google
- Wpływ gier komputerowych na zachowanie dzieci
- Lekcje religii w kryzysie? Czy nauczyciel religii w sytuacji kryzysowej?
- Praca i umiarkowanie
- Nigdy nie mów: „przyjdź później”
- Szkaplerz św. Dominika Savio
- Nasi bohaterowie
- PREZYDENT pro-life
Nie będziesz miłował bliźniego swego bardziej niż siebie samego!
Karol Domagała sdb
strona: 19
Czyżby tytuł tego artykułu miał wzbudzić w nas kontrowersję?
Nie było to moim zamiarem. Chodzi tutaj o poświęcenie dla innych, które wypacza myślenie człowieka, wypacza wiarę, wypacza relację z najbliższymi. Dzieje się to wtedy, kiedy ktoś w swoim ofiarowaniu drugiej osobie zatraca samego siebie. Nie myśli zupełnie o sobie i co gorsza myśli, że to jest dobre, a często, że to jest chrześcijańskie.
A nie jest?
Nie jest, bo nie da się kogoś kochać, jeśli nie kocha się samego siebie. To nie przypadek, że Jezus powiedział: „kochaj bliźniego jak siebie samego” – wie bowiem, że najpierw musimy pokochać siebie, wraz z tym, co mocne, jak i słabe. Musimy wiedzieć, ale i zarazem czuć, że jesteśmy ważni. Ważni nie dlatego, żeby się wywyższać, ale jesteśmy ważni, bo Bóg nas kocha. Dla Niego nie mają znaczenia zaszczyty, nasze sukcesy, jesteśmy wartością samą w sobie. Natomiast osoby, które całkowicie poświęcają się dla drugiego człowieka, mają problem, by zrozumieć, że aby dać siebie innym, najpierw muszę szanować i pokochać siebie.
A nie szanują?
Nie sądzę, by praca po 16 godzin dziennie, brak snu, zaniedbywanie regularnych posiłków, nieliczenie się z własnymi potrzebami było tego wyrazem. Dlaczego więc potrafimy krzywdzić samych siebie?
Bo uznajemy to za cnotę?
Raczej dlatego, że cnotą dzisiaj staje się kult pracy. Im więcej pracujesz, tym bardziej jesteś wartościowy. Im więcej zarabiasz, tym większe zdobywasz uznanie. Nawet mamy na to specjalne słowo – pracoholizm. Mimo wszystko wolimy być „holikami” niż ludźmi, którzy czują się samotni, zagubieni, pozbawieni sensu, miłości. Ten brak miłości doświadczamy zarówno od innych, jak również od siebie samych. Trudno jest nam kochać i być kochanym. Ogólnie wolimy być dzisiaj na coś chorzy, niż przyznać się do słabości, bólu, lęku czy braku miłości.