- Trzy wspaniałe historie i serce, które nie zapomina
- Od redakcji
- Świętość trzeba starać się naśladować
- Jan Paweł II rozmawia z rodzinami
- Jakich nauczycieli lubią uczniowie
- BANGLADESZ: Wielka radość w Joypurhat
- MONGOLIA PODRĘCZNIKI DLA DZIECI Z SIEROCIŃCA W UŁAN BATOR
- Nauka Mistrza z Nazaretu
- POJĘCIE I ROZUMIENIE autorytetu
- Jan Paweł II o znaczeniu rodziny w przestrzeni medialnej
- Abecadło mediów
- Zaniedbanie w rodzinie
- O mistrzostwie pedagogicznym słów kilka...
- „Czarne i białe”
- Dwa skrzydła do nieba
- Pierwsze ofiary wojny z grona salezjanów
- Co by było, gdyby…
- Niebezpieczne zabawy
Co by było, gdyby…
Piotr Legutko
strona: 28
Historia powinna nas przede wszystkim uczyć wdzięczności.
Coraz większą popularnością cieszy się historia alternatywna. Już nie tylko pisarze specjalizujący się w fantastyce, ale nawet poważni akademicy spekulują, jak mogłyby się potoczyć losy Polski i świata, gdyby inne decyzje podjęli królowie, wodzowie, politycy, a bitwy miały inny przebieg niż w realnej rzeczywistości.
Dwa narzucające się od razu przykłady to wybuch II wojny światowej i powstanie warszawskie. Zacznijmy od tego drugiego. Zarówno w czasach PRL, jak i III RP bardzo wielu historyków kwestionowało decyzję dowództwa AK o wywołaniu powstania. Argumenty „za” i „przeciw” wciąż są dyskutowane, spór będzie zapewne toczył się przez kolejne dekady, bo dotyczy spraw zasadniczych, daleko wykraczających poza aspekty czysto militarne. Trudno natomiast zakładać, że gdyby powstanie warszawskie nie wybuchło, los Polski przez kolejne pół wieku wyglądałby inaczej. Warto zastanowić się, czy w takim razie nie lepiej – za Janem Nowakiem-Jeziorańskim – wyjść z założenia, że skoro powstanie wybuchło, to znaczy, że musiało się tak stać. Jak w greckiej tragedii, było to nieuniknione. A skoro tak, powinniśmy się wobec tej tragedii jakoś określić – i tu jest miejsce na spór. Inaczej rzecz się ma z wybuchem II wojny światowej. Ustąpienie Hitlerowi 80 lat temu z pewnością zmieniłoby losy Polski (bo raczej nie świata).
Pytanie – czy na korzyść? Alternatywna i bardzo karkołomna wizja wydarzeń, zakładającą sojusz z Niemcami przeciw Rosji, a potem odwrócenie go na rzecz aliantów, zdobyła w ostatnich latach sporo rzeczników. Pojawiły się nawet książki wyliczające zalety takiego rozwiązania i katastrofalne w skutkach błędy władz sanacyjnych. Takie gry wojenne intrygująco prezentują się na papierze, wydają się jednak całkiem abstrahować od ówczesnych realiów.
Przede wszystkim w Polsce roku 1939 sojusz z Hitlerem byłby nie do zaakceptowania przez społeczeństwo. Takiej opcji nie popierała żadna siła polityczna, jedynie kilku publikujących w prasie germanofilów. Czy uniknęlibyśmy strat przez poddanie się III Rzeszy? Raczej nie, bo głównym celem niemieckiej polityki, dla którego wszczęli wojnę, było zdobycie przestrzeni życiowej (Lebensraum), ziemi bez ludzi, którzy w każdym wariancie, prędzej lub później, mieli być skazani na eksterminację. Przestrzeni życiowej Hitler szukał nie we Francji czy na Węgrzech, ale właśnie w Polsce. W ocenie decyzji podejmowanych przez ludzi odpowiedzialnych za los Polski w tak ekstremalnych warunkach potrzebny jest nie tylko krytycyzm, ale przede wszystkim empatia. Prof. Andrzej Nowak, wybitny dziejopis, jest zdania, że historia powinna nas przede wszystkim uczyć wdzięczności. Ktoś, kto stawia się w roli sędziego, często nie dostrzega własnych win i błędów, widzi je za to chętnie u swoich przodków. Łatwo jest mówić: oni źle wymyślili Polskę, doprowadzili do jej upadku. My zaś jesteśmy mądrzejsi, od nas dopiero zaczyna się coś wspaniałego. Znacznie zdrowsze wydaje się jednak odwrócenie tej perspektywy, docenienie tego, co pozostawili nam po sobie przodkowie, te trzydzieści pokoleń, które budowały Polskę. Wrzesień 1939 roku i powstanie warszawskie to nie tylko fakty historyczne, ale część polskiego dziedzictwa, naszej tożsamości. W tym sensie mają one wpływ na to, jak myślimy i jakie podejmujemy wybory dziś, podobnie jak wybory podejmowane 80 i 75 lat temu w dużej części były skutkiem decyzji pokoleń wcześniejszych. Bo dla polskiego losu nie ma alternatywy.