- Trzy wspaniałe historie i serce, które nie zapomina
- Od redakcji
- Świętość trzeba starać się naśladować
- Jan Paweł II rozmawia z rodzinami
- Jakich nauczycieli lubią uczniowie
- BANGLADESZ: Wielka radość w Joypurhat
- MONGOLIA PODRĘCZNIKI DLA DZIECI Z SIEROCIŃCA W UŁAN BATOR
- Nauka Mistrza z Nazaretu
- POJĘCIE I ROZUMIENIE autorytetu
- Jan Paweł II o znaczeniu rodziny w przestrzeni medialnej
- Abecadło mediów
- Zaniedbanie w rodzinie
- O mistrzostwie pedagogicznym słów kilka...
- „Czarne i białe”
- Dwa skrzydła do nieba
- Pierwsze ofiary wojny z grona salezjanów
- Co by było, gdyby…
- Niebezpieczne zabawy
Zaniedbanie w rodzinie
Bożena Paruch
strona: 22
Uczniowie gimnazjów, które właśnie zakończyły swoje funkcjonowanie, to nastolatki od 13. do 16. roku życia. Na ogół samodzielni, jeśli chodzi o przemieszczanie się na odcinku dom rodzinny – szkoła. W dzisiejszych czasach często podwożeni przez rodziców jadących do pracy. Większość z nich samodzielnie dochodziła lub dojeżdżała do szkoły tramwajem lub autobusem. Ogromne zdziwienie wśród nauczycieli wzbudził widok babci przychodzącej codziennie z wnuczką do szkoły i odbierającej dziewczynkę po skończonych lekcjach. Na początku myśleli, że babcia obawia się uczniów ze starszych klas, tyle złych informacji o gimnazjalistach rozpowszechniano w mediach, a wiele wydarzeń docierało do opinii publicznej w miastach, w których mieszkali. Babcia na ogół nie wchodziła do budynku szkoły, czekała na wnuczkę na zewnątrz. Kiedy udało się ją zaprosić na rozmowę z pedagogiem i dyrektorem szkoły – nie przyjęła żadnych argumentów typu w szkole jest bezpiecznie, jest monitoring, solidne dyżury nauczycieli, domofon, portiernia i legitymowanie osób wchodzących z zewnątrz. Nie przyjęła również do wiadomości informacji, że naraża swą wnuczkę na wyśmiewanie przez inne dzieci, które od dawna same przychodzą do szkoły – nie zrozumiała, że może w ten sposób wyrządzić krzywdę dziecku. W Katechizmie Kościoła katolickiego czytamy, że „Mężczyzna i kobieta połączeni małżeństwem tworzą ze swoimi dziećmi rodzinę”. Dom rodzinny to miejsce bezpieczne, początek drogi każdego człowieka, w którym dziecko czuje się ważne, chciane i kochane. To najważniejsze środowisko rozwoju i kształtowania się dziecka, jego osobowości. Dom rodzinny i to, czego się w nim doświadcza, to, co się w nim przeżywa, prognozuje i daje nadzieję na dobry los.
Niestety nie każde dziecko, nie każdy człowiek dorosły może tak mówić o miejscu, w którym stawiał pierwsze kroki i uczył się życia. Niektórzy doznawali, inni nadal doświadczają różnego rodzaju zaniedbań od osób najbliższych, jakimi są rodzice, czasem babcie i dziadkowie. Nie chodzi tylko o przemoc fizyczną, którą łatwiej zauważyć czy zaobserwować w przedszkolu i w szkole. Rodzajem przemocy, krzywdy wyrządzanej dziecku jest przemoc psychiczna – znacznie trudniejsza do zauważenia, a często zupełnie nie do wykrycia, a więc niedająca żadnej szansy na pomoc z zewnątrz.
Takiej przemocy doświadczają dzieci, których rodzice nadmiernie się nimi opiekują, nie rozumieją, że nastolatek musi podejmować własne decyzje, że nie może być skazany tylko na towarzystwo rodziny, choćby nawet była najlepsza. Zaniedbanie w postaci zablokowania nastolatkowi kontaktów z rówieśnikami jest rodzajem przemocy. Wspomniana wyżej uczennica stale przebywała tylko z babcią lub z mamą. Nigdy nie wychodziła ze szkoły z koleżankami, a już absolutnie z kolegami. Nie korzystała z wyjść do teatru, kina, muzeum ze swoją klasą, nie jeździła na zielone szkoły. Została pozbawiona możliwości kontaktów społecznych z koleżankami, możliwości samodzielnego rozwoju. To zaniedbanie polegało na zablokowaniu kontaktu z rówieśnikami, z którymi spotykała się tylko w szkole pod okiem nauczycieli. Nie wolno jej było zostać po lekcjach ani wychodzić, np. z koleżankami do kina.
Zaniedbanie ma negatywny wpływ na zachowanie dziecka. Utrudnia rozwój młodemu człowiekowi, sprawia, że wchodzi w życie z pewnym brakiem. Kiedy dorośli decydują o wszystkim, nakazują, zakazują, zabraniają i planują, dziecko może utracić zdolność rozpoznawania własnych potrzeb.