- Trzy wspaniałe historie i serce, które nie zapomina
- Od redakcji
- Świętość trzeba starać się naśladować
- Jan Paweł II rozmawia z rodzinami
- Jakich nauczycieli lubią uczniowie
- BANGLADESZ: Wielka radość w Joypurhat
- MONGOLIA PODRĘCZNIKI DLA DZIECI Z SIEROCIŃCA W UŁAN BATOR
- Nauka Mistrza z Nazaretu
- POJĘCIE I ROZUMIENIE autorytetu
- Jan Paweł II o znaczeniu rodziny w przestrzeni medialnej
- Abecadło mediów
- Zaniedbanie w rodzinie
- O mistrzostwie pedagogicznym słów kilka...
- „Czarne i białe”
- Dwa skrzydła do nieba
- Pierwsze ofiary wojny z grona salezjanów
- Co by było, gdyby…
- Niebezpieczne zabawy
„Czarne i białe”
ks. Marek Chmielewski sdb
strona: 24
A ksiądz Bosko zrobił to, czego Bóg od niego oczekiwał. Nawet wrogowie Kościoła udzielili mu wsparcia.
Obejrzałem niedawno „Czarne i białe”. Film z Kevinem Costnerem przypomniany przez jedną z włoskich stacji. Kostner gra Elliota Andersona, adwokata, któremu śmierć zabiera najpierw żonę. Potem podczas porodu umiera jego siedemnasto-letnia córka, wydając na świat Eloisę. Ojciec dziewczynki jest Afroamerykaninem uzależnionym od narkotyków. Dlatego Elliot podejmuje walkę o opiekę nad wnuczką i zabiega o sądowe uregulowanie swej sytuacji. O takie prawo stara się jednocześnie jej murzyńska babcia Rowena. Elliot od śmierci żony nadużywa alkoholu. Rowena uważa, że alkoholik nie może zajmować się dzieckiem. Ojciec i dziadek dziecka, obaj uzależnieni, nie mają szans w sądzie. Może je mieć tylko babcia. Ale jak przekonać sąd? Trzeba pokazać, że chodzi o konflikt rasowy pomiędzy bogatym białym dziadkiem i biednym czarnym młodym ojcem. Elliot w sądzie przyznaje się do alkoholu, ale odrzuca oskarżenie o rasizm. „Mówisz mi – tłumaczy adwokatowi (Afroamerykanin) – że kiedy widzę na ulicy Murzyna, to myślę i mówię >czarny<. Tak! A kiedy patrzę na kobietę, to wiesz, co najpierw widzę? Piersi! Mężczyzna tak widzi! Potem patrzy dalej i widzi więcej. Widzi człowieka! Widzę Murzyna i myślę czarny. Ale patrzę dalej i dostrzegam człowieka! Nie jestem rasistą!”.
Przewrotna intryga adwokata Roweny przypomina mi bardzo to, czego ostatnio doświadczam w Polsce. Są księża, którzy wykorzystali nieletnich, a więc każdy ksiądz to pedofil! Ksiądz, polityk, sportowiec zabrał głos krytyczny w dyskusji o LGBT to znaczy, że wszyscy wierzący są homofobami. „Marsze wolności” to zgromadzenia nacjonalistów, próba reform to atak na praworządność, wsparcie rodzin ze wspólnie wypracowanych środków to populizm. Ziarnko do ziarna i jest opinia, klimat. Jak w historii Elliota. Nie chodzi o dziecko. Chodzi o to, że „jesteś rasistą”. To nie żale ani tania polemika. Piszę to, aby w ks. Bosko poszukać natchnień na to trudne doświadczenie. Kiedy ks. Bosko trafił do Turynu (1841), na Półwyspie Apenińskim nie było nowożytnych Włoch, a kilka odrębnych państw. Większość z nich znajdowała się pod okupacją lub politycznym wpływem Austrii. Wiosna Ludów (1848) rozbudziła w ludziach nadzieje na polityczną wolność i suwerenne państwo. Według niektórych to Pius IX mógłby dokonać tego dzieła. Papież posłał nawet wojska Państwa Kościelnego na wojnę z Austrią, zyskując opinię zwolennika sprawy włoskiej. Kiedy jednak zrozumiał, że jako głowa Kościoła prowadzi wojnę przeciw katolickiemu imperium, wycofał wojska. Od razu stał się zdrajcą i wrogiem ojczyzny. Do akcji wkroczyli antyklerykalni liberałowie piemonccy inspirowani przez masonerię, którzy przez działania starali się przenieść niechęć do papieża na cały Kościół. Intryga propagandowa polegała na tym, aby przekonać opinię publiczną, że zjednoczenie Włoch jest niemożliwe bez osłabienia religii i zniszczenia Kościoła. Dlatego atakowano i niszczono Kościół w prasie. Wyszydzano przejawy wiary, niszczono elementy tradycji katolickiej. W 1850 r. w Piemoncie wprowadzono Prawa Sccardiego (m.in. likwidacja sądów kościelnych), a w 1855 skasowano zakony, przejmując ich majątki. Stopniowo, poprzez wojny i plebiscyty, doprowadzono do upadku Państwa Kościelnego (1870).
Ks. Bosko nie miał złudzeń. „Czasy mamy trudne – pisał – Kościół jest niszczony, bo jest katolicki. Niszczone są jego dzieła i jego instytucje”. On sam też był atakowany. Strzelano do niego, napadano, pobito. Bo przecież Kościół był wrogiem. A ks. Bosko zrobił to, czego Bóg od niego oczekiwał. Poszedł na ulicę, przygarnął młodych, dał im oratorium, założył zakony, wysłał misjonarzy. Nawet wrogowie Kościoła udzielili mu wsparcia. A Elliot? Sąd (pani sędzia też Afroamerykanka) stanął ponad intrygą i przyznał prawo do opieki nad wnuczką. A my?