- Wiatr wciąż wieje
- Od redakcji
- Sposobów NA TANIĄ WAKACYJNĄ ROZRYWKĘ jest mnóstwo!
- BOLIWIA: Dać szansę na dobrą pracę i przyzwoite życie
- RWANDA Dostarczmy wodę!
- Kim jest nauczyciel, kim jest dyrektor szkoły?
- Wybaczanie jest BEZCENNE
- Stulecie pracy salezjanów w Aleksandrowie Kujawskim
- Empatia a werbalizacja
- Ojcze dlaczego mnie zostawiłeś?
- Złe rzeczy i dobrzy ludzie
- Doceniajmy rolę ojca w wychowaniu
- To on nie dostał szóstki?
- Przebaczenie
- Uczyć się przebaczać
- Polska szkoła
- Nowy antysemityzm
Polska szkoła
Piotr Legutko
strona: 28
CZYM WŁAŚCIWIE JEST SZKOŁA? KOMU I DO CZEGO SŁUŻY? Czy można się bez szkoły obejść? Najtrudniejsze są odpowiedzi na pytania (pozornie) najprostsze. Być może w ogóle byśmy sobie ich nie zadawali, gdyby nie protest nauczycieli. Być może po to on nam się wydarzył, byśmy stawili czoło takim właśnie pytaniom.
Szkoła to zakład pracy nauczycieli. Tego typu odpowiedź padała w ostatnich miesiącach najczęściej. Rozprawiano o Karcie nauczyciela, o pensum i wynagrodzeniach pracowników. Chciałoby się tylko dopytać: a co ów zakład produkuje? Może świadectwa i dyplomy? Kolejna definicja szkoły dotyczy bowiem właśnie instytucji zajmującej się certyfikacją, czyli potwierdzaniem ukończenia przez uczniów kolejnych szczebli edukacyjnych. Są szkoły, które wręcz reklamują się, że świadectwa można w nich uzyskać nawet nie uczęszczając na zajęcia. Uczeń jest więc klientem, szkoła świadczy usługę w sposób maksymalnie dogodny dla klienta.
Oczywiście obie te odpowiedzi tylko po części odpowiadają na pytanie „czym jest szkoła”. Fakt, że trudno ją sobie wyobrazić bez nauczycieli i to prawda, że świadectwo stanowi cel, do którego zmierza się przez cały rok. Jest jak olimpijski medal. Z drugiej jednak strony coraz odważniej podnoszone są postulaty, by w ogóle zrezygnować z oceniania. Kilka lat temu „Gazeta Wyborcza” przeprowadziła nawet kampanię na rzecz likwidacji matury. W naszych postnowoczesnych i politycznie poprawnych czasach już samo rozróżnienie „zdał – nie zdał” brzmi jak akt opresji. Spadający prestiż społeczny nauczycieli ma swe źródła nie tylko w niskich wynagrodzeniach, ale także w sukcesywnym ograniczaniu ich władzy oceniania. Klasycznym przykładem takich tendencji była decyzja (z 2007 roku), by promować uczniów nawet z jedynką na świadectwie.
Jeśli uważniej przysłuchać się strajkowym dyskusjom wokół tego, czemu i komu służy szkoła, to okaże się, że ów spór ma także charakter fundamentalny. Dotyczy bowiem systemu wartości, w jakich mają być kształcone kolejne pokolenia. Leszek Miller alarmuje, że „polska szkoła odchodzi od ideałów oświeceniowych, od rozumu i od nauki, staje się narzędziem w rękach ludzi z epoki kontrreformacji”. Wielką karierę zrobił strajkowy plakat trzymany przez jedną z nauczycielek z napisem: „Nie chcemy lektur sprzed 40 lat”. Takie wypowiedzi i postulaty pachną rewolucją francuską. Nie są niestety żartem, bo minister edukacji w rządzie PO-PSL zaproponowała ułożenie nowej listy lektur… internautom, a dziś kwestionuje się obowiązek czytania kilku książek w ciągu roku szkolnego.
Co zatem może oznaczać dziś ów „ideał oświeceniowy”? Co ma na myśli były premier, mówiąc „rozum i nauka”, skoro wymagań ma być coraz mniej, a zgłębianie dorobku poprzednich pokoleń to strata czasu? Oczywiście chodzi – jak zwykle – o wyrugowanie religii i chrześcijańskiej wizji człowieka z przestrzeni szkolnej. O kwestionowanie tradycyjnego modelu rodziny i mącenie w głowach. To raczej rezygnacja z rozumu i upowszechnianie pseudonauk (w rodzaju gender). Polska szkoła w czasach komunizmu – wbrew intencjom ówczesnej władzy – pozwoliła wyrosnąć w naszej tradycji i kulturze pokoleniu „Solidarności”. Także wbrew intencjom sporej części nauczycieli. Nasza literatura, historia, kultura, obyczaj tworzą bowiem swoisty ekosystem, w którym kolejne generacje przejmują nawyki i sposób myślenia swoich poprzedników. Z pomocą nauczycieli, a czasem w sporze z nimi. Tak było, jest i będzie… Polska szkoła to zdecydowanie coś więcej niż zakład pracy i fabryka dyplomów. Warto poruszyć wyobraźnię i zobaczyć ją jako miejsce szczególne, gdzie buduje się wspólnotę opartą na fundamencie wartości, które pozwoliły nam przetrwać zabory i totalitaryzmy. Wtedy też inaczej postrzegać będziemy takie kryzysy, jak strajk A.D. 2019.