- Wiatr wciąż wieje
- Od redakcji
- Sposobów NA TANIĄ WAKACYJNĄ ROZRYWKĘ jest mnóstwo!
- BOLIWIA: Dać szansę na dobrą pracę i przyzwoite życie
- RWANDA Dostarczmy wodę!
- Kim jest nauczyciel, kim jest dyrektor szkoły?
- Wybaczanie jest BEZCENNE
- Stulecie pracy salezjanów w Aleksandrowie Kujawskim
- Empatia a werbalizacja
- Ojcze dlaczego mnie zostawiłeś?
- Złe rzeczy i dobrzy ludzie
- Doceniajmy rolę ojca w wychowaniu
- To on nie dostał szóstki?
- Przebaczenie
- Uczyć się przebaczać
- Polska szkoła
- Nowy antysemityzm
Wybaczanie jest BEZCENNE
Grażyna Starzak
strona: 14
Z Ewą Kosińską, psychologiem i terapeutą z Krakowa, rozmawia Grażyna Starzak
Złość, smutek i rozczarowanie – te negatywne emocje towarzyszą rodzicom i wychowawcom, gdy zawiedzie nas dziecko lub podopieczny. Np., gdy na koniec roku okaże się, że wagarowało, okłamywało nas i w rezultacie nie zdało do następnej klasy. Na pytanie, czy jest jakaś recepta, jak sobie radzić z negatywnymi emocjami w takiej sytuacji, ktoś mądry powiedział, że jest. To wybaczanie…
Wybaczyć to nie udawać, że nic się nie dzieje. Wybaczanie w sytuacji dziecięcych czy młodzieżowych zachowań, które ranią rodziców, to nieustanne zmaganie się ze swoimi emocjami. Ze złością, smutkiem, rozczarowaniem i podtrzymywaniem nadziei, że jednak dziecko nas, rodziców, kocha i szanuje, zagubiło się tylko w świecie wartości i celów.
Wybaczanie to jednak trudna sztuka…
Bardzo trudna, ale nie niemożliwa. Jak zwykle w trudnych sytuacjach – trzeba chcieć, czyli znaleźć w swoim sercu tę miłosierną, Bożą i Matczyną Maryjną miłość, która da szanse dzieciom na poczucie bezpieczeństwa i akceptacji, mimo że nie są akceptowane ich naganne zachowania.
Zgadzam się z Panią, że warto wybaczać, ale czy za wszelką cenę?
Wybaczenie jest bezcenne. Jeśli chodzi o dzieci, to za wszelką cenę i bez końca. Zresztą, dorosłych też to do-tyczy. Wybaczyć, to nie znaczy zgodzić się z „ciemiężcą”.
Wybaczyć drugiemu, to uznać, że jest wartością samą w sobie jako człowiek, wartością niezależnie od zachowań. Wybaczyć to zobaczyć drugiego człowieka, dziecko, okiem Boga: „Ponieważ drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję”. To cytat z Księgi Izajasza. Jak można dzieciom nie wybaczyć, skoro ich zachowanie jest wynikiem wcześniejszych działań dorosłych. To tak, jakby sobie nie wybaczyć i nosić w sercu kamień, a nawet głaz braku akceptacji swojego człowieczeństwa. To jakby mieć za złe Panu Bogu, że stworzył ród ludzki.
Jest taka opinia, że jeśli przebaczam, to w pewnym sensie oświadczam, że nie jest ważne to, co dziecko zrobiło…
To nie tak, jeśli przebaczam to znaczy, że dziecko jest dla mnie bardzo ważne, kocham je bezwarunkowo, lecz nie akceptuję jego zachowań i poprzez konsekwencje – jest to jakby kara – jakie musi ponieść, adekwatne do przewinienia, następuje mój wkład w jego wychowanie. A ponieważ dziecko jest dla mnie tak ważne, zależy mi na tym, by było dobrym, szanowanym człowiekiem. Dlatego też pozwalam, by zmierzyło się z konsekwencjami swoich zachowań, lecz nie zostawiam go samego. Czuwam i pomagam.
Myślę, że niektórzy rodzice, rzadziej wychowawcy, mylą wybaczanie z pobłażaniem…
Pobłażanie to tak naprawdę przymknięcie oka na niewłaściwe zachowanie dziecka. Czasem pomaga, jest skuteczne w wychowaniu. Nie wszystko należy od razu oceniać w kategoriach zła, ale jeśli przewinienie przekracza wartości i narusza czyjeś granice to już jest większego kalibru i nie można pobłażać, choć zawsze należy wybaczać.
Jest Pani nie tylko psychologiem, terapeutą, ale także matką. Czy w relacjach z własnymi dziećmi miała Pani takie momenty, gdy czuła, że będzie jej trudno wybaczyć?
Nigdy nie myślałam o niewłaściwych zachowaniach dzieci w kategoriach wybaczania. Dla mnie to oczywiste, kocham dzieci, zależy mi na nich, więc nie mam w sercu takiej urazy, gniewu, który wymagałby wybaczenia. Poza tym to dzieci, nie mogę oczekiwać od nich zachowań w każdym calu zgodnych z moimi. To ja mam im dawać drogowskaz, jak postępować, a nie utrzymywać w sercu urazę domagającą się wybaczenia bądź nie.
Czy uważa Pani, że młody człowiek doceni fakt, iż matka, ojciec wybaczyli mu przewinienie i przemyśli swoje postępowanie?
Czy przemyśli, to nie wiem, zależy to od tego, na ile rodzice są dla niego autorytetem i wzorem do naśladowania. Ale na pewno doceni wybaczenie i kiedyś, w jego dorosłym życiu, może to zaowocować.
Następnym etapem przebaczenia jest pojednanie. W jednym z czasopism przeczytałam, że zanim to nastąpi, powinniśmy szczerze porozmawiać z dzieckiem, zwróciwszy uwagę, czy ma świadomość swojego przewinienia i jego konsekwencji, czy wyraża żal i w jaki sposób się zrehabilituje.
Porozmawiać zawsze trzeba, gdyż często dzieci nie mają pełnej świadomości, że zrobiły swoim zachowaniem krzywdę rodzicom czy wychowawcom. Jeśli chodzi o pojednanie uważam, że w stosunku do dzieci to nie ma uzasadnienia. Pojednanie występuje między osobami świadomymi życia, wartości, norm moralnych. U dziecka kształtuje się osobowość również pod wpływem zachowań rodziców i wychowawców. Nie ma mowy o wrogości dziecka do dorosłego lub dorosłego do dziecka. To jest jakieś pomieszanie pojęć. Dziecku się wybacza a priori, nie ma podstaw, by mówić o konieczności pojednania. No, chyba że dziecko ma 30 lat i jest pewien rodzaj partnerstwa między nim a rodzicami. Wtedy pojednanie musi być dwustronne.
Z wielu różnych badań wynika, że skłonność do wybaczania korzystnie wpływa na bliskie relacje, samopoczucie, a także zdrowie fizyczne…
Podstawą zdrowia psychicznego, radości życia, dobrych relacji jest umiejętność nietrzymania w sobie urazy, gniewu, złości, rozgoryczenia wobec drugiego człowieka. Wybaczenie niweluje te uczucia, więc jest też czynnikiem wspierającym zdrowie.
Czy dlatego powinniśmy nie tylko umieć przebaczać, ale także nauczyć wybaczania nasze dzieci?
Oczywiście, jeśli dzieci nauczymy wybaczania w codziennych sprawach, np. złośliwych słów kolegów itp., to również w wielkich potrafią wybaczać. Gdy ludzie potrafią sobie wybaczać, panuje między nimi pokój i już mamy kawałek nieba na ziemi.
Bardzo dziękuję za rozmowę.