- Są jeszcze dobre wiadomości!
- Od redakcji
- Cezary i Edyta Pazurowie święta spędzają w rodzinnym gronie
- Zambia - To wszystko dzięki Wam
- Uganda Dom dla dzieci ulicy nie może zniknąć
- Bangladesz Renowacja kościoła parafialnego
- Zacząć od pracy nad sobą
- Poświęcić się ofiarom handlu ludźmi
- Mieć kierownika duchowego
- Jednostronna koncentracja uwagi
- Bunt nastolatka
- Dwie drogi, jedna wieczność
- Czy ilość snu ma wpływ na zachowanie nastolatka?
- Po co nam konto bez kąta?
- Wesprzeć rodziców
- Przełamany opłatek
- Po hymnie!
- Katechumenat małżeński
Wesprzeć rodziców
ks. Marek Chmielewski sdb
strona: 26
Wielu rodziców boleje dziś nad tym, że dzieci w sprawach wiary „nie idą ich drogą”.
Jako student teologii byłem kapelanem szkoły sióstr salezjanek w Rzymie (1995-96). Często po rannej mszy św. rozmawiałem z nastolatkami. Rozmowy zaczynały się od „Serie A”. Mimochodem pytałem, jak spędzili niedzielę. Pewien chłopiec z rudą czupryną zwierzył się: „Proszę księdza, to nie zależy ode mnie. W piątek po południu jedziemy w góry. Wracamy w niedzielę wieczorem”. Dodawał też: „W szkole jest fajnie. Mamy modlitwy, spowiedź i mszę. W niedzielę nikt ze mną nie idzie do kościoła. Nie pozwolą mi iść samemu”. Po trzydziestu latach od tamtych rozmów otrzymałem książkę o religijności młodych Włochów: „Rosną mali ateiści. Naprawdę pokolenie bez Boga?” autorstwa F. Garellego, socjologa z Turynu. Z jego badań wynika, że w Italii w ciągu dwudziestu lat z 15 proc. do 30 proc. wzrosła liczba młodych ateistów i agnostyków. Wierzący stanowią 48 proc. badanej młodzieży. Przy czym tylko 15 proc. z nich praktykuje i bierze aktywny udział w życiu Kościoła. Dla 33 proc. młodych Włochów niezaangażowanych religijnie wiara to kwestia tradycji, w jakiej wyrośli. Do tego 22 proc. z nich żyje „jakby Boga nie było”. Zaangażowani młodzi katolicy (15 proc.) uważają, że wynieśli wiarę z rodziny i że to rodzina wspiera ich wiarę i zaangażowanie. Pozostałe 85 proc. młodych nie ma takiego doświadczenia. Wg Garellego młodzi nie są jednak „terenem straconym” dla wiary. Okazuje się, że tylko 8 proc. spośród młodych ateistów walczy z Kościołem i publicznymi przejawami religijności. Pozostali mówią, że nie spotkali Boga i że ich rozum nie jest w stanie im pomóc. Uważają się za uczciwych intelektualnie. Akceptują i cenią wiarę innych. Co więcej, nie wykluczają, że sami kiedyś uwierzą. Garelli uważa, że 50 proc. młodych Włochów jest otwartych na wiarę. Wg nich okrzyczana przez media „nowoczesność” nie wyklucza „wiary”. Nie znaczy to jednak, że są gotowi zaakceptować aktualne struktury i instytucje kościelne. Nie chcą też wiary odziedziczonej lub narzuconej przez ich środowisko. Chcą wybrać sami. Wiara to dla nich sprawa ważna, ale bardzo indywidualna. Wg ks. prof. K. Pawliny tendencje do takiego „osobistego” traktowania wiary zaobserwować można także wśród polskiej młodzieży (zob. www.katolik.pl). Młodzi Włosi wielką rolę przypisują jej „świadkom wiary”. Wielu pozostaje pod wrażeniem papieża Franciszka. Nie brak też tych, których intrygują ich księża, zwłaszcza ci oddani ludziom, poświęcający się, otwarci. Oni przyciągają ich do wiary. Skoro sprawy tak się mają, to co w kwestii wychowania do wiary może rodzina? Jaka jest dziś rola instytucji, które ją wspomagają? Na pewno wsparcia potrzebują rodziny osadzone w Kościele. Ks. Bosko proponował takim przyjęcie ich synów do oratorium, do szkoły, do internatu. Widział w nich mocny moralnie trzon wspólnoty wychowawczej. To choćby przypadek św. Dominika Savio. W ciągu roku ks. Bosko utrzymywał kontakt z taką rodziną. Mówił chłopcom: „Świetnie się sprawiłeś. Napiszę o tym do twoich rodziców”. O wiele trudniejszym wyzwaniem jest dziś „zagospodarowanie” naznaczonej indywidualizmem młodzieżowej „otwartości na wiarę”. Wielu rodziców boleje dziś nad tym, że dzieci w sprawach wiary „nie idą ich drogą”. Respektują te ich wybory. Czekają, często bez nadziei, na zmianę. Co szkoła i parafia mogą im zaoferować? Ks. Bosko w broszurze „System prewencyjny w wychowaniu młodzieży” pisał, aby „nigdy nie zmuszać młodych do uczestnictwa w sakramentach, a jedynie zachęcać ich i stworzyć im możliwość korzystania z nich”. To ostatnie spoczywa na parafii i szkole. Jak jednak pomóc rodzicom cierpliwie i mądrze czekać? Jak wzmocnić siły niezbędne, by się w rodzinie wzajemnie szanować, by dialogować? Jak pomóc, aby rodziny nie zaniedbały tradycji? Jak w tych sprawach towarzyszyć rodzicom? Ogromne wyzwanie dla duszpasterstwa rodzin! Przy okazji tych rozważań pamięć ponownie przywołuje mojego małego rozmówcę z Rzymu. Dziś pewnie sam jest ojcem. Ciekaw jestem, czy chodzi z synem do kościoła?