facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2018 - grudzień
Bunt nastolatka

Karol Domagała sdb

strona: 20



Po co młody człowiek w ogóle się buntuje?

Po to, by w przyszłości mógł samodzielnie podejmować ważne życiowe decyzje. 

Dla rodziców to chyba trudny moment, kiedy ich do tej pory miły i sympatyczny nastolatek zaczyna niejednokrotnie być oschły i niedostępny, a do tego często agresywny?

Ale czy z drugiej strony obraz młodego człowieka jako tego, który jest miły, posłuszny, chce się nam przypodobać nie jest tak naprawdę karykaturą okresu dojrzewania? Nie jest przypadkiem zupełnym zaprzeczeniem tego, co ma się w tym okresie wydarzyć? Przecież młody człowiek musi w tym okresie zacząć pomału wyodrębniać swój świat od świata swoich rodziców. Każda osoba biorąca ślub i zakładająca własną rodzinę w sposób ostateczny oddziela się od rodziny pochodzenia. Nie traci rodziców, bo przez całe życie będzie ich dzieckiem, ale pokazuje, że teraz tworzy nową rodzinę. Proces takiej separacji nie zaczyna się jednak w wieku 25 czy 30 lat, ale te pierwsze próby separacji są widoczne prawie od samego początku życia, a bardzo wyraźnie przybierają na sile właśnie w okresie dorastania. 

Tylko, dlaczego do tego usamodzielnienia jest potrzebne tyle złych emocji?

W całym naszym życiu robimy wiele dobrych rzeczy ze „złych” powodów, ale też czynimy wiele „złych” rzeczy z „dobrych” powodów. Bo choć bunt wobec rodziców nie jest czymś pozytywnym, to jednak ten bunt jest potrzebny. Nie po to, by zniszczyć wartości rodziców, ale po to, by kiedyś przyjąć je na nowo jako własne. Często mówimy, że będziemy inni w przyszłości niż nasi rodzice, ale kiedy sami zostajemy rodzicami, łapiemy się na tym, iż „niedaleko pada jabłko od jabłoni”. Paradoks buntu młodzieńczego tkwi w tym, iż robimy to tylko po to, by później w znacznej mierze wyznawać te same wartości czy powielać te same postępowania. Ale dzięki temu czujemy, że one są już nasze! 

Najgorsze dla rodziców jest chyba jednak to, iż ich nastoletnie dzieci nie przeżywają w sobie w ogóle poczucia winy za swoje postępowanie?

Nie sądzę, żeby było aż tak źle. Przypomina mi się jedna sytuacja, kiedy to matka poprosiła syna, by ten wyrzucił śmieci. Syn odmówił, ale zaraz potem zapytał się jej, czy nie mogłaby kupić mu coca-coli. Oczywiście mama odmówiła. Dzięki temu syn mógł powiedzieć, że to nie jest tak, że tylko on nie chce pomagać i że mama wcale nie jest lepsza. A więc w kwestii wyrzutów sumienia było 1:1. Dzięki temu młody człowiek poradził sobie ze sprzecznymi tendencjami tkwiącymi w nim samym – jak się odseparować i zarazem nadal czuć, że się jest blisko rodzica. Nie oczekujmy od młodego człowieka, że powie nam wprost: „Mamo, jak ja cierpię, bo muszę się buntować, a z drugiej strony bardzo ciebie kocham”. 

To, dlaczego Pismo Święte nic nie mówi o buncie młodego człowieka, tylko o szacunku do rodziców?

Pozwolę się z tym nie zgodzić. Znaną przypowieścią, nie tylko w kręgu osób wierzących, jest ta o synu marnotrawnym. Jest to piękny obraz ojca czekającego na powrót zbuntowanego syna i gotowego wybaczyć mu wszelkie przewinienia. Każdy z nas tęskni za rodzicami gotowymi zawsze wybaczyć nam nasze winy i przyjąć nas z powrotem pod swój dach. Dużo miejsca w kazaniach, różnych opracowaniach poświęca się miłosiernemu ojcu i skruszonemu synowi. Mnie dodatkowo zastanawia to, jak tragiczną osobą jest ten posłuszny syn. Czyżby brak buntu się nie opłacał? Życie w złotej klatce, ale jednak klatce. Po drugie nie miał możliwości doświadczyć tak mocno miłości ojca, bo ten nie miał mu co wybaczyć. Po trzecie, i to najważniejsze chyba, nie miał możliwości „poużywać”, tak jak brat, nie poszedł na imprezę, nie spotkał kobiety na swojej drodze. Jedyne, co uzyskał, to poczuł niesamowitą, świadomą zazdrość wobec brata, która tak silnie zniszczyła relację z nim i ojcem. Można więc powiedzieć, że miał podobne potrzeby, co niepokorny brat, jednak z jakichś powodów nie był w stanie ich wyrazić. Często konsekwencją takiej sytuacji są frustracja i gnuśność. To tak, jakby dla kogoś wspomnieniem z dzieciństwa była ciągła praca, a nie zabawa. Ciężko jest uznać takie dzieciństwo za udane, a konsekwencje jego braku można było zobaczyć u wielu ludzi, choćby u znanego piosenkarza Michaela Jacksona. 

Spotyka pan takich „posłusznych” i „nieposłusznych” synów w gabinecie?

Rodzice przyprowadzają raczej tych zbuntowanych. Tymi posłusznymi nie chcą, bym się zajmował, bo ciężko jest tam zobaczyć jakiś problem. Ale ja raczej tych pierwszych odsyłam, a tych drugich, jeżeli widzę taką potrzebę, zapraszam do siebie. 

A co uwidacznia taką potrzebę?

Kiedy młody człowiek nie ma praktycznie kontaktu z rówieśnikami, kiedy się od nich izoluje. Kiedy dla niego o wiele bardziej atrakcyjne wydaje się posiedzenie z mamą w domu, niż pójście na piłkę z kolegami. Kiedy zaczyna tworzyć własny bardzo głęboki świat marzeń, pragnień, które nie są nawet w małym stopniu realizowane w rzeczywistości. Kolejnym niepokojącym objawem będzie przekierowanie buntu, a więc agresywności wobec świata, na siebie samego. Kiedy młody człowiek zaczyna się ciąć, mieć myśli i próby samobójcze. Kiedy również nie zaspokaja podstawowej potrzeby, jaką jest jedzenie – a więc anoreksja, lub też pozbywa się tego jedzenia z własnego organizmu – bulimia (to są bardzo głębokie zaburzenia, które być może opiszę w następnych artykułach) to wszystko jest atakiem na siebie, przekierowaniem tej wrogości i buntu ze świata na siebie samego. 

Czy osoby nastoletnie, które się nie buntują, mogą jakoś wejść w miarę spokojnie w życie dorosłe?

Tego typu osoby, jeżeli trafiają już do gabinetu, to zazwyczaj w wieku 40 lat, kiedy to objawia się u nich głęboka depresja lub przynajmniej poczucie niespełnienia, niskie poczucie własnej wartości. Są też i tacy, którzy nie przejawiają ani jednego ani drugiego. Faktem jest, że o wiele częściej mają problem z wchodzeniem w satysfakcjonujące relacje w życiu dorosłym czy też z założeniem rodziny. Przeżywają też większe trudności w osiąganiu sukcesu na rynku pracy. Łatwo to jednak wytłumaczyć. Kiedy byli młodzi nie mieli szans powalczyć o swoje potrzeby, nawet często nie mieli ich w świadomości. Byli bardziej cieniami rodziców, aniżeli sobą samym. Teraz, kiedy muszą być w jakimś sensie typem „zdobywcy”, zarówno w relacjach, jak i na rynku pracy, jest im bardzo trudno, gdyż nie mają tego w naturze. Tak więc nie są pewni, czy to życie w ogóle należy do nich, czy wybór współmałżonka był właściwy, czy praca, którą wykonują, jest tą, której by chcieli poświęcić swoje życie. Najkrócej rzecz ujmując, są osobami o wielu dylematach i wątpliwościach. 

A więc, dlaczego niektóre nastolatki przechodzą ten okres życia bez potrzeby zamanifestowania swojej odrębności?

Bo sam bunt nie jest łatwy, gdyż naturalna potrzeba niezależności od rodziców kłóci się z drugą – również naturalną – potrzebą bycia od nich zależnym. Ten dualizm potrzeb u młodego człowieka jest czymś normalnym, a wręcz bym powiedział charakterystycznym dla tego etapu życia. Z tego też powodu wynikają niekiedy trudne do zrozumienia zachowania syna czy córki i rozpacz w umyśle rodziców, którzy już sami nie wiedzą, jak reagować. 

Rodzice naprawdę mogą zwariować!

Trudno się dziwić, że po takiej dawce emocji, i to tak skrajnych, od miłości po nienawiść, rodzice tracą grunt pod nogami. Tak więc, jeśli rodzice, pomimo skołatanych nerwów, są w stanie przynajmniej na poziomie intelektualnym (bo ciężko jest wymagać, by na tym emocjonalnym) przyjąć te wahania nastrojów swoich nastoletnich pociech, to jest już dużo. Rodzice powinni mieć świadomość i zgodę na to, że ich nastoletnie dzieci mogą się buntować, choć szkodzą tym innym, a nawet często samemu sobie, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Bo ten okres w naszym życiu tak właśnie ma. 