- Są jeszcze dobre wiadomości!
- Od redakcji
- Cezary i Edyta Pazurowie święta spędzają w rodzinnym gronie
- Zambia - To wszystko dzięki Wam
- Uganda Dom dla dzieci ulicy nie może zniknąć
- Bangladesz Renowacja kościoła parafialnego
- Zacząć od pracy nad sobą
- Poświęcić się ofiarom handlu ludźmi
- Mieć kierownika duchowego
- Jednostronna koncentracja uwagi
- Bunt nastolatka
- Dwie drogi, jedna wieczność
- Czy ilość snu ma wpływ na zachowanie nastolatka?
- Po co nam konto bez kąta?
- Wesprzeć rodziców
- Przełamany opłatek
- Po hymnie!
- Katechumenat małżeński
Zacząć od pracy nad sobą
Grażyna Starzak
strona: 12
Rodzice uczą dziecko wiary przede wszystkim swoim przykładem.
Wspólna modlitwa dzieci i rodziców, wspólne uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii, kultywowanie zwyczajów, tradycji religijnych, czyli m.in. modlitwa przed posiłkiem i po posiłku, zwyczaje świąteczne, związane z rokiem liturgicznym, noszenie medalika, uroczyste przeżycie wizyty kolędowej, pielgrzymki do miejsc świętych. Takie wskazówki dał rodzicom Jan Paweł II , omawiając temat ich zaangażowania w wychowanie dzieci w wierze. To brzmi jak banał, ale warto powtórzyć jeszcze raz, że rodzice uczą dziecko wiary przede wszystkim swoim przykładem. Dziecko obserwuje, naśladuje i pyta, wręcz zmusza rodziców do bycia pierwszymi katechetami. Dla wielu rodziców podjęcie tego zadania nie wydaje się jednak łatwe. Co utrudnia dziś proces wychowania religijnego w domu? Można wskazać wiele zjawisk. Na pewno szybkie tempo życia i brak czasu dla dzieci. Jeśli nawet rodzice ten czas mają, często są zmęczeni, zestresowani i dzieci wręcz ich denerwują. Dalej, obojętność religijna rodziców, a więc brak osobistego świadectwa wiary. Także niekontrolowany dostęp do komputera, który może doprowadzić do tego, że dziecko wejdzie w niebezpieczny świat i zamknie się na świadectwo rodziców. Niebagatelną rolę odgrywa tutaj też kryzys rodziny wielopokoleniowej. Przecież dziadkowie bardzo często byli pierwszymi osobami, które uwrażliwiały dziecko na wartości religijne. Z badań Małgorzaty Karwowskiej z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy wynika, że młodzi ludzie znajdują „osoby godne zaufania” przede wszystkim w rodzinie. Podstawą analiz były pisemne charakterystyki matki i ojca wykonane przez gimnazjalistów oraz kwestionariusze ankiet wypełnione przez uczniów szkoły podstawowej i młodzież licealną. Łącznie badaniom poddano grupę dwustu respondentów. Badania dowiodły, że autorytetami, osobami, które chcą naśladować młodzi ludzie, są dla nich rodzice. Dotyczy to każdej sfery życia. Również wychowania religijnego. – Moje doświadczenie to rozmodleni rodzice. Niezwykli w swojej postawie ludzkiej i religijnej, w całej wielkiej miłości do nas, ale także we wzajemnej miłości. Na pewno odpowiedzialność, jaką nieśli razem, oddziaływała na nas. Oni już w sobotę przygotowywali się do niedzielnej mszy świętej. Już wtedy trzeba było przygotować odświętny strój i mieć wyczyszczony rower. Pięknym wspomnieniem jest dla mnie czynienie znaku krzyża nad ziarnem, błogosławienie pól, zdejmowanie czapki przed krzyżem przydrożnym. Jakże wielkie było zaufanie Bogu, zwłaszcza w trudnościach, których w życiu nie brakowało. Była to przepiękna wiara „soborowa” niesiona na wsi przez moich rodziców – wspominał na spotkaniu z katechetami i katechetkami ordynariusz diecezji łowickiej bp Andrzej Dziuba. Hierarcha pytany, jakie rady związane z wychowaniem w wierze dzieci dałby współczesnym rodzicom, odpowiedział, że podstawowa to ta, iż rodzic, prowadząc dziecko ku Bogu, powinien formować sam siebie. Pedagog i matka sześciorga dzieci Agnieszka Jackowska, członkini Zarządu Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, doskonale wie, jak ogromną rolę w kształtowaniu młodych ludzi odgrywają rodzice. – Powinni być pierwszymi wychowawcami dzieci, nie dając sobie narzucić w instytucjonalnych formach edukacji obcych im poglądów – mówi w jednym z wywiadów. – W praktyce to oznacza, że rodzice powinni interesować się tym, czego dzieci uczą się w szkole. Należy to czynić w sposób uprzedzający zdarzenia poprzez przeglądanie podręczników, kontrolowanie gości spoza szkoły zapraszanych na zajęcia dodatkowe itp. Rodzice jednocześnie powinni umiejętnie dawać pole do samowychowania swoim dzieciom. Nie można bać się wymagań dozowanych odpowiednio. Należy pamiętać o porządku: kocham i wymagam, a wtedy sami doświadczymy prawdy, czym jest wychowanie katolickie – wskazuje Agnieszka Jackowska. Nasza rozmówczyni zwraca uwagę, że każdy rodzic powinien zrobić sobie rachunek sumienia, jakim jest rodzicem, jakim wzorem dla swoich dzieci. – „Słowa uczą, a przykłady pociągają” to starożytne powiedzenie jest aktualne w relacji rodzic – dziecko. Jeżeli chcemy nauczyć dzieci dobrych wyborów, życia w wartościach chrześcijańskich, to sami musimy uporządkować własne życie. Jeśli staniemy w prawdzie przed samym sobą, jakim jesteśmy rodzicem, wówczas, nawet jeśli popełniamy błędy, potrafimy je naprawiać, przepraszać, przyznawać się do słabości. Wówczas nasze dzieci też będą potrafiły dobrze żyć. Dziecko widzi, że rodzic szuka sposobu, aby stać się lepszym i naśladuje go – zaznacza Agnieszka Jackowska. Prof. Teresa Olearczyk, kierownik Katedry Pedagogiki i Rodziny w Krakowskiej Akademii im. A.F. Modrzewskiego, zwraca uwagę, że jeżeli chcemy nauczyć dzieci dobrych wyborów, życia wedle wartości chrześcijańskich, powinniśmy dbać o „filary szczęśliwej rodziny”. A to „bezwarunkowa miłość i pielęgnowanie rodzinnych relacji”. Prof. Olearczyk zdaje sobie sprawę, że spełnienie tych warunków bywa trudne, ale wszak „życie jest nieustannym rozwiązywaniem problemów, często trudnych. Gdy jesteśmy ludźmi głębokiej wiary, łatwiej je znosić w trudnych momentach”. – Wiara to jeden z czynników spajających rodzinę, ale tylko wtedy, gdy na co dzień jest obecna w naszym postępowaniu, gdy ono wynika z prawd, w które wierzymy, ale czy praktykujemy? Nie można mówić, że się jest wierzącym, kiedy w sercu i w czynach wykazujemy nienawiść, zawiść, mściwość, bo wiara bez uczynków jest martwa. Swoim zachowaniem udowadniamy, że jesteśmy ludźmi wierzącymi. Bo jeżeli jedno z przykazań mówi, że mam kochać bliźniego, a mąż i dzieci to moi bliźni, więc nie mogę ich krzywdzić, muszę nauczyć się przebaczać – radzi prof. Teresa Olearczyk. Daje przykład z własnego doświadczenia. Mówi, że kiedy jako matka siedmiorga dzieci czuła się w jakiejś trudnej sytuacji bezradna, „aplikowała” sobie jedno lekarstwo – modlitwę. – Tego nauczyła mnie moja mama, która zawsze „walczyła” ze mną za pomocą różańca. Ja robię to samo. Wzorem św. Moniki, która wymodliła nawrócenie ze złej drogi swojego syna, a on – znany dzisiaj jako św. Augustyn, został potem Doktorem Kościoła. Wydaje mi się więc, że jednym ze środków wychowawczych – oprócz różnych sposobów z dziedziny psychologii czy pedagogiki – jest także modlitwa w intencji dzieci i współmałżonka – dzieli się swoimi przemyśleniami prof. Olearczyk. Dziecko, przyglądając się rodzicom, widzi, że wszystko, co przytrafia się w życiu: troski i niepowodzenia, sukcesy i porażki, radość i cierpienie, zabawa i trudy codzienności, jest częścią większego planu zaprojektowanego dla człowieka przez Boga i przyjmowanego w pokorze. Święty Jan Bosko przypominał, iż nie tylko należy mówić dzieciom o Bogu, ale – co ważniejsze – mówić Bogu o dzieciach. A pierwszym wymiarem ewangelizacji dzieci w rodzinie jest modlitwa za nie, jeszcze w czasie poprzedzającym modlitwę razem z nimi.
Zasady wychowania katolickiego*
A (…) dzieci i młodzież mają prawo, aby pobudzano ich do
oceny wartości moralnych wedle prawidłowego sumienia
i do przyjmowania owych wartości przez osobisty wybór, a również
do doskonalszego poznawania i miłowania Boga.
B Wszyscy chrześcijanie (…) mają prawo do wychowania chrześcijańskiego.
Wychowanie to zdąża nie tylko do pełnego
rozwoju osoby ludzkiej, (…) lecz ma na względzie przede wszystkim
to, aby ochrzczeni (…) stawali się z każdym dniem coraz bardziej
świadomi otrzymanego daru wiary.
C Do rodziców (…) należy stworzyć taką atmosferę rodzinną,
przepojoną miłością i szacunkiem dla Boga i ludzi, aby sprzyjała
całemu osobistemu i społecznemu wychowaniu dzieci.
* Sobór Watykański II , fragmenty Deklaracji o wychowaniu chrześcijańskim
Jak wychować dziecko po katolicku radzi Beata Nadolna, pedagog, dyrektor Przedszkola im. św. Aniołów Stróżów w Poznaniu
Nie trzeba uczyć modlitw, wystarczy modlić się razem z dzieckiem.
Pacierz to nie ćwiczenie recytacji.
Dziecko przyjmuje prawdy wiary bez zastrzeżeń, należy więc w odpowiedni sposób je tłumaczyć, rozmawiać z nim stosownie do jego wieku, ale nie izolować.
Wyjaśnianie dziecku aktów religijnych i znaków ma ogromne znaczenie. Jest ważnym zadaniem rodziców, ponieważ unikamy jego błędnych czy fantastycznych wyobrażeń.
Nie należy unikać tematów związanych z rzeczami ostatecznymi.
Należy zachować zdrowy rozsądek, normalność i konsekwencję, unikając postawy infantylizmu, ckliwości, nadmiernej uczuciowości. Wiara nie opiera się na uczuciach, chociaż uczucia jej towarzyszą.
Każde dziecko jest inne, również w jednej rodzinie, dlatego każde trzeba traktować indywidualnie, podmiotowo, nie porównywać ich. Każde ma swoją duchowość, jest cudem, a w duszy każdego jest ziarno, z którego ma z naszą pomocą wyrosnąć piękny kwiat.
Rodzice mają nie tylko obowiązki i zadania wobec dziecka, ale i prawa. Nikt nie może zabronić im wychowania go w wierze. Mają prawo pytać o program wychowawczy przedszkola czy szkoły, o to, jak jest realizowane wychowanie religijne ich dziecka w placówce, do której uczęszcza.