- Są jeszcze dobre wiadomości!
- Od redakcji
- Cezary i Edyta Pazurowie święta spędzają w rodzinnym gronie
- Zambia - To wszystko dzięki Wam
- Uganda Dom dla dzieci ulicy nie może zniknąć
- Bangladesz Renowacja kościoła parafialnego
- Zacząć od pracy nad sobą
- Poświęcić się ofiarom handlu ludźmi
- Mieć kierownika duchowego
- Jednostronna koncentracja uwagi
- Bunt nastolatka
- Dwie drogi, jedna wieczność
- Czy ilość snu ma wpływ na zachowanie nastolatka?
- Po co nam konto bez kąta?
- Wesprzeć rodziców
- Przełamany opłatek
- Po hymnie!
- Katechumenat małżeński
Po co nam konto bez kąta?
Ks. Łukasz Pawłowski
strona: 25
Rozpoczęliśmy czas adwentowego oczekiwania na Słowo – Syna Bożego. Już nie możemy się doczekać. Niewiele brakuje i spotkamy się z Panem Jezusem w tajemnicy Bożego Narodzenia.
W tym kontekście oczekiwania postawmy sobie następujące pytanie: jak zrobić, aby to Słowo, które do nas przychodzi, miało wpływ na nasze „słowa” wypowiadane codziennie wobec innych ludzi? Słowa są ważnym narzędziem, za pomocą którego możemy coś zbudować lub zniszczyć. Umiemy posługiwać się długopisem, klawiaturą, mamy do dyspozycji ten sam zestaw liter, cyfr i znaków. Możemy za ich pomocą okazać komuś dobro. Niestety, możemy też je wykorzystać, aby wyrządzić komuś krzywdę. Zapytałem uczniów w szkole, czy słowa są dla nich ważne. Okazało się, że są bardzo ważne! Ludzie młodzi chcą słyszeć dobre słowa zachęty, wsparcia, mobilizacji, sympatii, towarzyszenia itp. Współczesny poeta Adam Ziemianin dobrze wykorzystał słowa i napisał bardzo przejmujący utwór, który nosi tytuł „Blues pod kątem rozwartym”: „Jest jeszcze dla mnie kąt na Ziemi /– kąt jak twe ramiona – rozwarty – / i zawsze można biec do ciebie / przeczekać burze – ostre wiatry. / A jestem dla ciebie piorunochronem / i gradobicie tego świata zbieram / chcę chronić nas jak tylko umiem / gdy na zakręcie nasza Ziemia”. Na marginesie dodam, że do tej piosenki muzykę nagrało Stare Dobre Małżeństwo – warto posłuchać. Ten utwór tak naprawdę podaje nam na tacy odpowiedź na pytanie o ukryte pragnienia ludzkich serc. Ludzie młodzi chcą budować relacje, pragną kochać i być kochani, chcą czuć się ważni i potrzebni w relacjach, chcą budować nowy i lepszy świat, chcą mieć takie miejsce i osoby, wśród których mogą przetrwać pojawiające się burze. I my dorośli też stawiamy sobie to pytanie: czy ja mam swój kąt, do którego zawsze mogę pobiec, i będzie on szeroko otwarty? Udać się tam takim, jakim jestem, z moimi zaletami i wadami, radościami i smutkami? Pytanie jednak, które jako rodzice i wychowawcy powinniśmy sobie postawić wcześniej, brzmi: czy my tworzymy dzieciom i młodzieży bezpieczny kąt na Ziemi? Czy umiemy i chcemy tworzyć okazje do spotkania? Czy mamy ramiona szeroko – jak kąt rozwarte, zawsze gotowe na przyjęcie drugiego człowieka? Te ramiona szeroko rozwarte możemy rozumieć wprost jako postawę wyrażającą gotowość do objęcia, ale możemy też pojmować jako pewną metaforę, ponieważ zawsze, ilekroć oczekujemy drugiego człowieka i jesteśmy gotowi go wysłuchać, przyjąć takiego, jakim jest, okazujemy mu troskę, dajemy szansę poczuć się bezpiecznie, wypowiadamy do niego słowa pełne troski, to wtedy tworzymy kąt na Ziemi, gdzie może przeczekać zawieruchę. Wtedy pomagamy mu wzrastać. Ważne jest także, aby po pytaniu o to, „czy” jesteśmy gotowi na przyjęcie drugiego, padło pytanie o to, „jak” te ramiona na spotkanie z nim możemy otworzyć? Tutaj też wsłuchujemy się w potrzeby młodzieży. Oni chcą, by spędzać z nimi czas, słuchać ich twórczo, dzielić się doświadczeniem, szukać możliwych dróg wyjścia z ewentualnych trudnych sytuacji. Chcą, by traktować ich po partnersku, ale nie zacierać granic. Chcą, by ich kochać i od nich wymagać. Zdarza się jednak niekiedy, że zamiast kąta, oferujemy im konto. Takie w banku, gdzie mogą iść, wypłacić pieniądze i coś sobie kupić. Często, zwłaszcza zamożni, rodzice popełniają taki błąd. Ale, na ile ich znam, nie potrzebują oni do szczęścia czegoś „kupić” (choć czasem mogą sobie jeszcze tego nie uświadamiać!) tylko do szczęścia potrzebują „kochać”. Dlatego spróbujmy ten czas adwentowego przygotowania wykorzystać na przebywanie z tymi, którzy nas potrzebują. Może warto w przedświątecznej gonitwie wyjść z kuchni, przygotować o dwie potrawy mniej, a w zamian spędzić czas na wspólnym dekorowaniu mieszkania? Albo odwrotnie: zaprosić dzieci do wspólnego gotowania, aby stało się ono okazją do spotkania? Może warto w ten sposób przeżywać czas przygotowania na przyjęcie Słowa – Jezusa Chrystusa – oferując kąt szeroko jak ramiona rozwarty?