facebook
Audiobook:
O Janku przyjacielu młodzieży
autor: Maria Kączkowska
odcinek 33: Zadanie życia spełnione


W Waszych intencjach modlimy się codziennie
o godzinie 15:00 w Sanktuarium
M.B.Wspomożycielki Wiernych w Szczyrku
O ustanie pandemii corona wirusa
Staszek
2020-05-29 10:06:03
W intencji wszystkich MAM
Ala
2020-05-29 10:04:41
Za Tomka z W
Piotr
2020-03-29 19:05:04
Blogi:
Agnieszka Rogala Blog
Agnieszka Rogala
relacje między rodzicami a dziećmi
Jak nie kochać dzieci.
Karol Kliszcz
pomiędzy kościołem, szkołą a oratorium
Bezmyślność nie jest drogą do Boga
Karol Kliszcz Blog
Łukasz Kołomański Blog
Łukasz Kołomański
jak pomóc im uwolnić się od uzależnień
e-uzależnienia
Andrzej Rubik
z komżą i bez komży
Na dłoń czy na klęczkach?
Andrzej Rubik Blog
Maria Fortuna-Sudor Blog
Maria Fortuna-Sudor
na marginesie
Strach
Tomasz Łach
okiem katechety
Bóg jest czy nie jest?
Tomasz Łach Blog

Archiwum

Rok 2018 - luty
Inne Boże Narodzenie

Tomasz P. Terlikowski

strona: 29



Inne Boże Narodzenie

Wiem, że gdy ten felieton będzie opublikowany, to już bliżej będzie do Wielkiego Postu niż do Bożego Narodzenia, ale nie mogę się powstrzymać, by nie napisać jeszcze o tych świętach. One są mi jakoś bardzo bliskie, a od jakiegoś czasu zaprawione nostalgią i świadomością, że do pewnych rzeczy nie da się już wrócić.
Zaraz po świętach, w dzień urodzin mojej córeczki, przyszła do mnie wiadomość, że zmarł pewien znajomy profesor filozofii. Nie był wierzący, nie był nawet katolikiem, różniliśmy się w bardzo wielu kwestiach, ale doceniałem to, że był uczciwy intelektualnie, a on doceniał u mnie spójność w myśleniu. Wielokrotnie zapraszał mnie do siebie, ale jakoś nigdy nie udało się dotrzeć. Ostatni raz kilka dni przed świętami prosił, żebym go odwiedził, jak będę w jego miejscowości. Nie dojechałem. Wcześniej rozmawialiśmy po wykładzie, który – dzięki jego wstawiennictwu – poprowadziłem. I nagle… tuż po świętach taka informacja, uświadamiająca, że niczego – tu na ziemi – nie można odkładać na później i niczego się spodziewać.
I dokładnie te same myśli miałem przy ubieraniu choinki. Uwielbiam to robić, uwielbiam wieszać bombki na choince, bawić się z dziećmi, podziwiać ubrane drzewko. Gdy patrzę na ich zaaferowane twarze przypomina mi się, jak z moim Tatą (Mama robiła wówczas co innego), i do pewnego momentu z siostrą, stroiliśmy choinkę. Pewnie miałem taką minę, jak one teraz, pewnie tak samo cieszyłem się na moment, gdy w dużym pokoju (tak wtedy nazywano salon) stanie choinka. A potem jeszcze to oczekiwanie na prezenty, na moment, gdy rodzice podłożą je pod choinkę, a ja będę pewien, że to św. Mikołaj. Niezapomniane dzieciństwo, niezapomniane święta.
I teraz, gdy przerzucamy się żartami, podajemy sobie bombki czy wiążemy sznurki na ozdobach, wracam do tamtego czasu. Czuję się z powrotem jak dziecko, odkrywam radość bezinteresowną. I uwielbienie, dziękczynienie samo ciśnie się na usta. Za cudowne dzieci, za wspaniałą żonę, za rodziców, którzy przekazali przywiązanie do tradycji i zaprowadzili do Kościoła, obdarowując chrztem. Za tamte wspomnienia, za wspólne ubieranie choinki i za dyskusje polityczne z Tatą (a działo się wówczas, oj działo).
Ale w tym roku na tę radość nakładały się także nostalgia, tęsknota, smutek. To pierwsze święta bez Taty. Ubieranie choinki mocno o tym przypomina, w pamięci pojawiają się obrazy wspólnego ubierania choinki, wyprawy po nowe bombki pod Halę Mirowską, wyszperane bombki w kształcie samochodzików, które Tato, gdy tylko mógł, kupował. A potem rozmowy przy choince, czasem polityczne spory, ale o wiele częściej opowieści o tym, co ważne. Tego już, po tej stronie nie będzie, ale jest we mnie ogromna wdzięczność do Pana Boga za mojego Tatę, za jego życie, za to wszystko, co mi, mojej Siostrze, Mamie, ale też dzieciom i mojej Żonie dał.
Ale jest i tęsknota, smutek, że trzeba czekać na spotkanie, na rozmowę, a może nawet na wspólne ubieranie choinki. Niebo to będzie także to, także wspólne ubieranie choinki w Blasku Bożej Obecności. Może to dziecinne, może naiwne, ale ojciec dzieciom też potrzebuje ojca. Tego Niebieskiego, ale i tego ziemskiego.
Pięknie przypominał o tym we własnych wspomnieniach Benedykt XVI, gdy mówił, że niebo to będzie także spotkanie z bliskimi. I dokończenie tego, czego nie zdążyliśmy zrobić na ziemi. Wierzę, że tak będzie i z Tatą, i z tymi, których nie zdążyłem pożegnać po tej stronie życia. Życie bowiem, i to jest także wspomnienie tych świąt, się nie kończy. Bóg z nim nie przegrywa. On jest Bogiem życia i w nim spotkamy tych, którzy odeszli. 