- Jezus na ręku małych i ubogich
- Od redakcji
- Igrzyska z Księdzem Bosko
- Uganda: Polskie bociany
- Wielki Post nie jest dla postu
- Przywróćmy pamięć i cześć bohaterom niepodległości
- Konspiracja młodzieży w małym seminarium w Lądzie
- PEDAGOGIKA SERCA księdza Szpaka
- JAK WYCHOWYWAĆ WNUKI Dziadkowie XXI wieku
- Odkrywanie tożsamości Jezusa jako naszego Pana i Zbawiciela
- Odkrywajmy w dzieciach dobro
- Po szczebelku coraz wyżej
- O suwerenność w sercu
- WYGRAĆ ze śmiertelnym smutkiem
- Zagubienie w przestrzeni wirtualnej
- Inne Boże Narodzenie
WYGRAĆ ze śmiertelnym smutkiem
s. Bernadetta Rusin cmw
strona: 27
„MOJA DUSZA JEST ŚMIERTELNIE SMUTNA” (MK 14, 34) – wyznał Jezus w Getsemani. Echo tego tragicznego „perilypos” brzmi w ludzkich dziejach, rozdzierając niebiosa głośnym krzykiem: „dlaczego!?”.
Wiele rzeczy nie powinno się zdarzyć, a jednak się zdarzyło, więc musi to mieć jakiś sens (choćby trudno było go znaleźć). „Cierpienie jest na pewno rodzajem sensu. Bezsens przecież nie boli. Bezsens jest obojętnością” – pisała Anna Kamieńska. Dla nas, chrześcijan, ten „sens” paradoksalnie graniczy z jednej strony z absurdem, z drugiej zaś – z największą Tajemnicą naszej wiary, z odkryciem właściwej drogi i prawdy o prawdziwej miłości. Śmierć Chrystusa na krzyżu, gdzie „dokonuje się zwrócenie się Boga przeciwko samemu sobie”, to najbardziej radykalna forma miłości – tłumaczy Benedykt XVI w Encyklice „Deus Caritas est” i zaraz dodaje: „Spojrzenie skierowane na przebity bok Chrystusa, o którym mówi św. Jan (por. 19, 37), zawiera to, co było punktem wyjścia tej Encykliki: «Bóg jest miłością» (1 J 4, 8). To tu może być kontemplowana ta prawda. Wychodząc od tego można definiować, czym jest miłość. Poczynając od tego spojrzenia, chrześcijanin znajduje drogę swego życia i swojej miłości” (DC 12). Chrystus, „zajmując ostatnie miejsce na świecie – krzyż” (DC 35), wciąż nam pomaga z radością odkrywać prawdę o tym, jak bardzo Bóg nas umiłował.
Wielkopostne zapatrzenie w poranionego Chrystusa, nasza modlitwa, wyrzeczenia i jałmużna, ma nas prowadzić ku zgodzie na bycie umiłowanym w najgłębszej ranie osamotnienia, w śmiertelnym smutku poczucia odrzucenia. Uczymy się przyjmować tę miłość, którą Bóg daje jako pierwszy oraz wierzyć w miłość bliskich, choć wciąż dręczą nas lęk, niepokój i obawa o przyszłość. Wybieramy ufność w Bogu, powtarzając za Hiobem: „Choćby mnie zabił Wszechmocny – ufam i dróg moich przed Nim chcę bronić” (Hi 13, 15). Nasza wewnętrzna walka polega często na zmaganiu się z pragnieniem otwarcia się i przyjęcia Bożego daru wbrew
logice, niezależnie od własnych zranień, by otrzymać wsparcie, pocieszenie we wszelkich troskach i niedomaganiach. Wówczas czułość, którą obdarza nas Bóg – jak światło, które przenika przez rany Zmartwychwstałego Chrystusa – osłania nas, pozwalając kochać i pocieszać tych, którzy nas otaczają.
Trzeba mieć odwagę, by osobiście spotkać się z Bogiem u stóp krzyża i uczynić swoją tę Miłość, która poprzez śmierć rodzi nowe życie. Cenną wskazówką na tej drodze jest przypowieść o dwóch synach (Mt 21, 28-32), którą Jezus opowiedział po gwałtownym sporze z przywódcami kapłanów i starszymi ludu, wobec faktu wypędzenia przekupniów ze świątyni. Pewien ojciec ma dwóch synów, którym mówi o swojej woli: „Synu! Idź i popracuj dzisiaj w mojej winnicy” (w. 28). Pierwszy odpowiada bezceremonialnie: „Nie chcę”, „później jednak odczuł żal i poszedł” (w. 29). Ojcowska miłość pozwala na autonomię, dystans, jest prawdziwie wolna i do-puszcza możliwość odrzucenia. A bunt syna nie stwarza sytuacji bez wyjścia, lecz staje się płaszczyzną porozumienia.
Drugi syn odrzekł: „»Dobrze, panie!«. Ale nie poszedł” (w. 30). Nie rozpoznał miłości ojca. Dla nas – rodziców i wychowawców, płynie stąd niełatwa nauka: aby światło Bożej miłości dotarło do świata, musimy stać się świadkami, na wzór ojcostwa i macierzyństwa Jego samego. „Wiara, która jest świadoma miłości Boga objawionej w przebitym na krzyżu Sercu Jezusa, ze swej strony prowokuje miłość – napisze papież emeryt. Jest ona światłem – w gruncie rzeczy jedynym – które zawsze na nowo rozprasza mroki ciemnego świata i daje nam odwagę do życia i działania”.
„Miłość jest możliwa i możemy ją realizować (DC 39)” i tylko w ten sposób, posłuszni jak Jezus, możemy odnieść zwycięstwo nad „śmiertelnym smutkiem”.