- Jezus na ręku małych i ubogich
- Od redakcji
- Igrzyska z Księdzem Bosko
- Uganda: Polskie bociany
- Wielki Post nie jest dla postu
- Przywróćmy pamięć i cześć bohaterom niepodległości
- Konspiracja młodzieży w małym seminarium w Lądzie
- PEDAGOGIKA SERCA księdza Szpaka
- JAK WYCHOWYWAĆ WNUKI Dziadkowie XXI wieku
- Odkrywanie tożsamości Jezusa jako naszego Pana i Zbawiciela
- Odkrywajmy w dzieciach dobro
- Po szczebelku coraz wyżej
- O suwerenność w sercu
- WYGRAĆ ze śmiertelnym smutkiem
- Zagubienie w przestrzeni wirtualnej
- Inne Boże Narodzenie
Jezus na ręku małych i ubogich
Angel Fernandez Artime
strona: 2
JEZUS NIE PRZESTAJE ZBAWIAĆ LUDZKOŚCI poprzez naszą pracę, nasze poświęcenie, naszą dobrą wolę. Nie przestaje wyznaczać nam szlaku, abyśmy nie zatracili sensu i kierunku drogi, i abyśmy wspomagali zawsze tych, którym jest najtrudniej: najmniejszych, najuboższych i najsłabszych.
Jedna z uroczych bożonarodzeniowych legend opowiada, że pa¬sterze z Betlejem po tym, jak usłyszeli nowinę o narodzinach Jezusa od aniołów, powkładali do swoich toreb najlepsze wy¬twory swojej pracy: pachnące sery, miód, mleko i ciasto i wyruszyli w drogę, aby zanieść je w darze nowo narodzonemu Królowi Królów.
Jedno z dzieci, ciekawskie i ruchliwe, obudzone w tej wrzawie, wyruszyło razem z pasterzami. Po pewnym czasie chłopczyk zauważył, że jest jedynym, który idzie z pustymi rękoma, także dlatego, że nie miał nic in¬nego poza swoim ubogim odzieniem. Nie miał nawet butów. Poczuł się bardzo nieswojo i szedł bardzo przygnębiony na końcu grupy pasterzy.
Pasterze, po przybyciu na miejsce wskazane przez aniołów, ze¬wsząd otoczyli Józefa i Maryję, która kołysała Dzieciątko. Pastuszek przecisnął się między nogami pasterzy, znalazł się blisko Maryi i tak pozostał, przyglądając się całej tej scenie z szeroko otwartymi oczyma i otwartą buzią. Pasterze zaczęli się tłoczyć, aby wręczyć Maryi swoje dary, a Ona, mając Dziecko w ramionach, miała trud¬ność z odebraniem tych hojnych podarków i podziękowaniem za nie. Tak więc śmiejąc się, powierzyła Dzieciątko Jezus temu pastusz¬kowi, który był obok. Chłopczyk otworzył ramiona i ogromnie szcz꬜liwy przyjął ten mały tobołek z cicho gwarzącym niemowlęciem.W ten sposób mały pasterz, który sądził, że nie ma nic do dania, darował Jezusowi ciepło i wsparcie swoich ramion. Tej świętej nocy, w której to, co niemożliwe, stało się możliwe, jego ramiona stały się tronem Najwyższego. Ten, który nic nie miał, nawet butów, niósł w darze Boga ludzkości. Ta legenda dobrze odzwierciedla orędzie Bożego Narodzenia. Mówi nam, że Bóg stanął po stronie ubogich, pokornych, najbardziej potrzebujących, marginalizowanych i zapomnianych na tym świecie. Doprowadźmy do końca to, co Jezus zapoczątkował. W czasie mo¬ich licznych podróży na pięciu kontynentach, odwiedzając placówki salezjańskie na świecie, znalazłem się w wielu takich sytuacjach, w których odczuwałem w swoim sercu i w swoich myślach, że osoby, które spotykałem, dorośli, młodzież, chłopcy i dziewczęta, prawie zawsze ubodzy pośród najuboższych, byli niewątpliwie tymi, których najchętniej obejmuje Bóg swoim wejrzeniem i sercem. Pisząc te słowa, myślę o uchodźcach w obozach w Kakumie w północ¬nej Kenii, gdzie wspólnota salezjańska dzieli z nimi życie od wielu lat. Myślę o uchodźcach w Ugandzie, gdzie, po uroczystości św. Jana Bosko, pod koniec stycznia, nowa wspólnota salezjańska, z członkami z różnych krajów, wejdzie w historię tych osób, tych ludzi młodych, którzy przy¬bywają tutaj, uciekając przed wojną, głodem, niebezpieczeństwami, które codziennie zagrażają ich życiu. Myślę o dzieciach ulicy, które spotkałem w wielu częściach świata, a które są prawdziwymi „odpad¬kami”, jak to mówi papież Franciszek, ponieważ nie miały w swoim życiu najmniejszej możliwości, by móc wzrastać w godności ludzkiej. Także wy wszyscy, którzy czytacie te słowa, jesteście zaproszeni do dalszego budowania nowej ludzkości i lepszego świata.