- Aby mieli życie w obfitości
- Od redakcji
- Proponując młodzieży zabawę w teatr, trzeba najpierw zdobyć jej zaufanie
- Ameryka Północna: ten ksiądz jest nasz
- Zambia Edukacja współpracowników salezjańskich w Lusace
- Sudan Południowy Pomóżmy ofiarom głodu
- Nauka przebaczania
- Duszpasterstwo kibiców
- Wychowankowie salezjańscy w walce o Polskę
- Rola wychowawcy i kapłana
- Poradnik małżeński
- Władza ojcowska w świetle nauczania świętego Pawła
- Czy trzeba uczyć sensu słowa przepraszam?
- Uczciwy obywatel
- Stać ich na wiele
- Ostatnie słowo tego, kto kocha
- Duchowe pułapki wróżb
- Konstruowanie Frankensteina
Poradnik małżeński
Jacek Pulikowski
strona: 20
Trudności w budowie małżeństwa związane ze sferą seksualności, w której oczekiwania i wyobrażenia obojga są często nie do pogodzenia
Konflikt taki domaga się rozwiązania i małżeństwa radzą sobie z tym lepiej lub gorzej. Jeżeli mądrze rozwiązują konflikty to pięknie budują swą więź i wzrasta ich dojrzałość na skutek rozsądnych kompromisów, wzajemnych ustępstw. Niestety, konflikt nierozwiązany lub źle rozwiązany niszczy małżeństwo.
Źle się dzieje, gdy stale jedna osoba (silniejsza psychicznie) stawia zawsze na swoim. Pozornie mogłoby się wydawać, że ten stale wygrywający powinien być zadowolony, a nawet szczęśliwy. Niestety, żyje z osobą stale przegrywającą, nieszczęśliwą, zdołowaną psychicznie, a z taką nie da się zbudować szczęściodajnej więzi. Między małżonkami powinny dokonywać się ciągłe negocjacje, jak można najlepiej pogodzić ze sobą różne oczekiwania. Kto z czego i w imię czego potrafi zrezygnować. Słowem, wielką mądrością są ustępstwa, a nie stawianie zawsze na swoim. Dla dobra obojga.
● ● ●
Chcę zwrócić jednak uwagę, że w samych oczekiwaniach może być zawarta niebezpieczna pułapka. Otóż można oczekiwać czegoś, co jest nierealne, nieosiągalne. Ot, choćby marzenie o zdobyciu góry złota (której, jak wiadomo, nie ma, nie było i nie będzie!). Wówczas oczekiwanie się nie spełni i… będziemy nieszczęśliwi na własne życzenie. Jawi się tu ważny postulat, by oczekiwania urealniać, modyfikować. Nie ma to nic wspólnego z rezygnacją z pięknych marzeń. Raczej bym to nazwał rezygnacją z głupich (bo nierealnych) tęsknot.
Jest jeszcze jedna, śmiertelna, pułapka ukryta w oczekiwaniach. Są to oczekiwania realne, ale złe, niszczące. Oczekiwania sprzeczne z człowieczą naturą,
słowem, wynaturzone. Spełnienie tych oczekiwań daje uczucie zadowolenia (normalny mechanizm), ale prowadzi do coraz większej degradacji człowieka, do bycia głęboko nieszczęśliwym. Tak, można być subiektywnie zadowolonym i jednocześnie obiektywnie nieszczęśliwym.
Świat propaguje masę takich wynaturzonych działań, robiąc na nich brudny interes (bo na krzywdzie ludzkiej budowany). Nie tylko finansowy… Najintensywniej dzieje się to na terenie płciowości (w języku świata: seksu). Propagowanie czystości seksualnej i wierności małżeńskiej psuje ten ogólnoświatowy biznes. Stąd logiczne są ataki na Kościół katolicki, ostatnią (i niezłomną) ostoję tych wartości. Nie dziwmy się, że „możni tego świata” patrzą tak bezczynnie na bestialskie mordowanie chrześcijan. (Rosjanie w czasie Powstania Warszawskiego też bezczynnie przyglądali się rzezi po drugiej stronie rzeki). Świat robi wszystko, by ze świętej sfery płciowości (teren współpracy małżonków z samym Stwórcą w dziele przekazywania życia) uczynić teren rozrywki i… zniszczenia człowieka przez zniewolenie. Stąd ośmieszanie czystości i propagowanie rozwiązłości seksualnej, ułatwianie rozwodów, propagowanie antykoncepcji, środków poronnych i aborcji z jednej, a reklama sztucznego unasienienia i in vitro z drugiej strony. Świat hołubi wszelkie dewiacje seksualne, powołując się na tolerancję i nadając im status uprawnionej inności. O co chodzi? Zawsze o to samo: pieniądze i nieodłącznie z nimi związane ideologie. Kościół głosi nierozerwalność „jedności od rodzicielstwa” (por. Humanae vitae, 1968). Znaczy to: z jednej strony, że do jedności cielesnej mają prawo wyłącznie małżonkowie, którzy gotowi są przyjąć owoc tej jedności (nawet gdy nie planowali poczęcia dziecka), z drugiej strony, że rodzicielstwo (poczęcie dziecka) ma się realizować na skutek aktu współżycia, jedności cielesnej małżonków, rodziców dziecka.
● ● ●
Wielokrotnie spotykałem się z małżeństwami, których podstawowym problemem były inne wizje seksualności, wniesione w małżeństwo „ze świata”. Powszechnym problemem jest niezrozumienie przez chłopaków sensu czystości przedmałżeńskiej. Oczywiście mądra dziewczyna może w zrozumieniu tej niepodważalnej prawdy o wartości czystości skutecznie pomóc. Choćby pytając chłopaka, jak chciałby, by w przyszłości jego córka była potraktowana. Czy w końcu mówiąc, że szuka takiego chłopaka, którego stać na poczekanie ze współżyciem do ślubu. Może zakończyć rozmowę stwierdzeniem: Myślałam, że ciebie na to stać. Przemyśl sprawę. Pogadamy o tym jutro. Ilu chłopaków zdobyłoby się na poważną refleksję i… poderwałoby się do lotu. Dla takiej dziewczyny, warto!
Ostatnio odpowiadałem na list e-mailowy. Narzeczona pisze, że narzeczony (za kilka miesięcy ślub) przyznał się do pornografii i samogwałtu. Po pierwszym szoku, proponuje mu wsparcie, rozpoczęcie terapii… Lecz on jej mówi, że nie chce żadnej terapii. On to lubi! Przerażona odważyła się pójść do jego rodziców. Usłyszała: przecież to normalne. Wszyscy to robią. Rozmawia ze swymi rodzicami. Rodzice jej mówią: jeżeli nie chcesz być starą panną to musisz to zaakceptować. Pisze do mnie: Panie Jacku! Czy ja zwariowałam, czy świat wokół mnie? Niestety, świat rozwydrzony w rozwiązłości seksualnej rzeczywiście zwariował i zmierza do samozagłady. (Upadek wszystkich wielkich cywilizacji poprzedzony był rozpanoszeniem się rozwiązłości seksualnej!). Normalność nie jest mierzona miarą powszechności. Nawet gdyby wszyscy się pogubili to nigdy nie stanie się to normalnością
Normalny to taki, który żyje w zgodzie ze swą człowieczą (obiektywną) naturą, czyli w zgodzie z planem miłującego Stwórcy. Normalność mierzy się czystością bycia sobą, co precyzyjnie wytycza… dziesięcioro przykazań Bożych.
● ● ●
Niedawno do poradni przyszło młode małżeństwo, kilka lat po ślubie. Opowiedzieli, że właściwie mają wszystko, co jest potrzebne do szczęścia. Są zgodni, mają podobne ideały, system wartości, wiarę, zdrowe, świetnie rozwijające się dziecko, mają gdzie mieszkać i za co żyć… Więc co? Seks!!! Gdy odważyli się trochę (bez szczegółów) opowiedzieć, na czym ten problem polega, okazało się, że ona miała chore wyobrażenia i oczekiwania w sferze płciowości. Wprost rodem ze świata (tego brudnego, kształtowanego przez pornografię). Zmuszała męża do działań budzących w nim (i słusznie) poważne opory. (Zwykle to mężczyźni wnoszą pomysły rodem z pornografii, pragnąc tym uszczęśliwić żonę, ale jak widać kobietom też się to zdarza). W przypadku tego małżeństwa problem sam się rozwiązał, bo kobieta, zrozumiawszy nonsensowność swoich oczekiwań, po prostu sobie je odpuściła. Na rozstanie powiedziała pogodnie: To znaczy, że jedynym naszym problemem były moje chore wyobrażenia i oczekiwania. Usłyszała w odpowiedzi: dokładnie tak. Proszę Pani!
Inne małżeństwo chciało się krótko po ślubie rozwodzić z powodu seksu. Określili go mianem: horror. Po rozmowie okazało się, że oboje mieli oczekiwania od sfery płciowości absolutnie niemożliwe do spełnienia (typowe góry złota). Ich niewyobrażalne problemy to były przeciętne trudności towarzyszące większości małżeństw na starcie.
Osobną sprawą jest różnica w patrzeniu na seksualność obojga małżonków. To norma. Ta sprawa jednak zasługuje na osobne omówienie. ▪