- Aby mieli życie w obfitości
- Od redakcji
- Proponując młodzieży zabawę w teatr, trzeba najpierw zdobyć jej zaufanie
- Ameryka Północna: ten ksiądz jest nasz
- Zambia Edukacja współpracowników salezjańskich w Lusace
- Sudan Południowy Pomóżmy ofiarom głodu
- Nauka przebaczania
- Duszpasterstwo kibiców
- Wychowankowie salezjańscy w walce o Polskę
- Rola wychowawcy i kapłana
- Poradnik małżeński
- Władza ojcowska w świetle nauczania świętego Pawła
- Czy trzeba uczyć sensu słowa przepraszam?
- Uczciwy obywatel
- Stać ich na wiele
- Ostatnie słowo tego, kto kocha
- Duchowe pułapki wróżb
- Konstruowanie Frankensteina
Aby mieli życie w obfitości
Ángel Fernández Artime
strona: 2
Drodzy przyjaciele Rodziny Salezjańskiej, zbliżają się Święta Wielkanocne. Wiemy doskonale, co znaczy celebracja Paschy, a jednak każdego roku z zaskoczeniem odkrywamy wciąż nowe i jakże cenne wartości, jakie to święto niesie.
Ze swej natury czas Wielkanocy jest najpiękniejszym czasem. Także liturgia i nasze kościoły są pełne wspaniałych pieśni, świateł i kwiatów. Głównym przesłaniem jest: nasze życie nie kończy się z chwilą śmierci. Po śmierci zmartwychwstaniemy w Bogu. Pan Jezus zmartwychwstaje, powraca do ŻYCIA pisanego z dużej litery, INNEGO ŻYCIA.
W ten sposób Bóg Ojciec ukazuje światu, że ostatnim słowem nie jest śmierć ani to wszystko, co jest jej przyczyną: nasza mała i wielka przemoc, egoizmy, wojny. Nie jest nim także długi ciąg upokorzeń, który nas wlecze ze sobą, a wśród nich poniżanie i agonia osób, które cierpią z powodu złych relacji ludzkich; które czują się wykorzystane, gnębione, uciskane i wykluczone.
A to dlatego, że Bóg chce, aby wszystkie ludzkie stworzenia, tj. my wszyscy, mieli życie i mieli je w obfitości.
Zmartwychwstanie Jezusa nie odnosi się tylko do tego, co nastąpi w chwili naszej śmierci i po niej. Celebrujemy zmartwychwstanie Jezusa, aby już teraz zmartwychwstać, przejść ze śmierci do życia. W naszej wierze wychodzimy poza świat, który jest niewolnikiem śmierci.
Od najdalszego krańca wschodniego po najdalszy kraniec zachodni, niczym droga słońca, rozciąga się na całym świecie miłość wychowawcza salezjanów.
Moja myśl wędruje do licznych placówek salezjańskich na świecie, ponieważ moim marzeniem jest, aby były one prawdziwymi ośrodkami życia dla wszystkich ludzi młodych, życia obfitego, autentycznego, wartościowego, które nadaje im godność, pozwalając doświadczyć im tego wielkiego daru, jakim jest Bóg w ich życiu.
Moja myśl szybuje od Wschodu do Zachodu. Myślę tu o miejscu, które jako pierwsze ogląda światło każdego dnia na świecie salezjańskim, a konkretnie o salezjańskiej placówce na wyspie Savai’i na archipelagu Samoa, gdzie poznałem wspaniałych ludzi młodych i dynamiczną wspólnotę, która im towarzyszy na ich drodze życia. Myślę też o placówkach wysuniętych bardziej na zachód salezjańskiego świata, tych na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych.
I prawie jak wtedy, kiedy ksiądz Bosko marzył o ekspansji swojego zgromadzenia, jestem szczęśliwy, wiedząc, że w wielu miejscach, gdzie znajdują się proste dzieła salezjańskie na świecie, można spotkać domy, które obdarowują życiem dzieci i młodzież. Zarówno na Samoa, jak i na Wyspach Salomona czy w Papui-Nowej Gwinei czyni się to, zapewniając doskonałe kształcenie zawodowe, które przygotowuje ich do konkretnego życia. Również zarówno w Kalkucie, jak i Delhi czy Chennai, ale także w innych miastach, realizuje się to w domach, dzięki którym dzieci, które porzuciły trudne życie na ulicy, otwierają się na nowe życie, znajdując ciepło i dobroć w klimacie rodzinnym.
I podobnie jest w salezjańskim domu w Stambule i cierpiącym Aleppo, jak również w setkach domów naszej salezjańskiej rodziny w Afryce. W nich znalazły schronienie dzieci z ulic Addis Abeby, uratowane dziewczynki, które były wykorzystywane seksualnie w Sierra Leone czy też „os meninhos da rua” (dzieci ulicy) w Mozambiku i w Angoli.
Nowego życia szukają także młodzi imigranci, których Rodzina Salezjańska przyjęła w Katanii i Neapolu, a także w innych dziełach Europy. Ten dar życia znajdują nastolatki i ludzie młodzi, którzy opuścili partyzantkę w Kolumbii i przebywają teraz w „Ciudad Don Bosco” w Medellín, a także tysiące uchodźców na granicy Meksyku w mieście Tijuana, gdzie nasi bracia i siostry zwyczajnie dzielą z nimi chleb i życie.
To wszystko i jeszcze wiele innego stanowi inspirację dla obchodów tegorocznej Paschy. To nie mogą być obchody bez Boga, bez Tajemnicy, bez mocy Ducha Świętego, jaką został wskrzeszony Jezus. I nie może to być również celebracja duchowo pusta, która sprawia wrażenie, że nie liczą się życie i ból dzieci Bożych. Dla Jezusa one się liczą, dzień po dniu był pogrążony w życiu swojego ludu, zwłaszcza osób najbiedniejszych i najsłabszych.
Czas Wielkiej Nocy zachęca nas do kroczenia drogą zmartwychwstania. Kamień, który czasem wydaje się nam stawiać opór, został usunięty. Zmartwychwstały Chrystus żyje, wlewając w nas witalną energię. To On stanowi „tajemnicze prawo”, które ukierunkowuje całą drogę na Życie. A to dlatego, że On jest „sercem naszego świata”.
Moi drodzy przyjaciele i przyjaciółki, nie pozwólmy, by te proste, ale ważne rzeczy, nam umknęły. Niech obchody Paschy Pana napełnią nas radością, nadzieją i głęboką wiarą. Naszym stałym celem musi być darowanie życia, życia obfitego, godnego, autentycznie ludzkiego, wszystkim tym, którzy je zniszczyli, poranili i zniewolili przemocą, lękami i naciskami tego świata.
Zachęcam was, byście, mocni siłą Paschy, nie przyzwyczajali się do spoglądania bez wrażliwości i bez zatroskania na tak liczne osoby, które naprawdę nie wiedzą, co oznacza dobre życie.
Radosnych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego! ▪