- Aby mieli życie w obfitości
- Od redakcji
- Proponując młodzieży zabawę w teatr, trzeba najpierw zdobyć jej zaufanie
- Ameryka Północna: ten ksiądz jest nasz
- Zambia Edukacja współpracowników salezjańskich w Lusace
- Sudan Południowy Pomóżmy ofiarom głodu
- Nauka przebaczania
- Duszpasterstwo kibiców
- Wychowankowie salezjańscy w walce o Polskę
- Rola wychowawcy i kapłana
- Poradnik małżeński
- Władza ojcowska w świetle nauczania świętego Pawła
- Czy trzeba uczyć sensu słowa przepraszam?
- Uczciwy obywatel
- Stać ich na wiele
- Ostatnie słowo tego, kto kocha
- Duchowe pułapki wróżb
- Konstruowanie Frankensteina
Ameryka Północna: ten ksiądz jest nasz
Dorota Pośpiech
strona: 10
18 lat pracy duszpasterskiej w Polsce, 17 lat pracy misyjnej w Argentynie i 9 lat posługi kapłańskiej w Stanach Zjednoczonych – to bilans życia księdza Alojzego Gryszki, misjonarza salezjanina, który obecnie przebywa w Polsce. Z ks. Alojzym rozmawia Dorota Pośpiech z Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego.
Przez kilkanaście lat pracował Ksiądz w Rumi, Łodzi i Warszawie. Jak to się stało, że wyjechał Ksiądz na misje?
Ten duch, zapał misyjny, chęć misyjna rosła we mnie podczas pracy w Polsce przez te 18 lat. Już wtedy marzyłem o pracy misyjnej i o tym, żeby być bardziej użytecznym tam, gdzie brakuje księży. Słyszałem o potrzebie kapłanów w Argentynie, ziemi ze snów księdza Bosko, dlatego wybrałem ten kraj. Tam pracowałem 17 lat. Później wyszła propozycja od przełożonych, żeby pracować w Stanach Zjednoczonych, z wiernymi hiszpańskojęzycznymi w Kalifornii, w Los Angeles.
Jakie były pierwsze wrażenia po przyjeździe na placówkę misyjną – jakie miał Ksiądz obawy, co Księdza zaskoczyło?
Największym zaskoczeniem było to, co zobaczyłem w Buenos Aires – z jednej strony dzielnica pięknych wieżowców, a z drugiej – biedota i mizeria, ludzie żyją w domkach z kartonu. Co do obaw – gdy wyjechałem z Polski, miałem 43 lata. Pokonanie bariery języka obcego nie było dla mnie łatwe. Jako proboszcz w Argentynie byłem osobą publiczną, miałem programy w telewizji. To wszystko zmobilizowało mnie, aby mówić poprawnie po hiszpańsku.
Z jakimi ludźmi pracuje Ksiądz w USA? Jacy są, co jest ich największym problemem, w jakich żyją warunkach?
Pracuję z emigracją latynoską. Są to Latynosi, którzy przybyli ze wszystkich krajów Ameryki Centralnej i Południowej i organizują sobie życie w Stanach Zjednoczonych. Ci ludzie są ubodzy, ale o wspaniałych sercach. Rodzice z wielkim poświęceniem walczą, aby utrzymać rodzinę i zapewnić dobre wykształcenie i wychowanie swoim dzieciom. W większości wykonują prace fizyczne, np. mężczyźni są kierowcami, pracują w budownictwie, a kobiety sprzątają domy Amerykanów.
Polakom Stany Zjednoczone kojarzą się z wieżowcami, neonowymi szyldami sklepów i „amerykańskim snem”. Czy Ksiądz doświadczył takiego obrazu USA, czy wręcz przeciwnie, realia są zupełnie inne?
W centrum miasta Los Angeles rzeczywiście są liczne wieżowce, ale również dużą przestrzeń zajmują skromne budynki, w których mieszkają imigranci. Warunki są podobne do polskich, z tym że w jednym domu mieszkają nieraz dwie, trzy rodziny.
Jakie są różnice w pracy duszpasterskiej w Polsce, a w Stanach Zjednoczonych?
W Polsce mamy ponad 90 proc. ochrzczonych. W USA tylko 46 proc. obywateli przynależy do Kościoła katolickiego. W niedzielę w USA msze święte odbywają się w wielu językach, prawie ze wszystkich kontynentów świata. USA to kraj o wielu kulturach, religiach, wyznaniach, sektach. Kapłan powinien poznać i uszanować tą wielką różnorodność.
A jeśli chodzi o przebieg mszy świętej, czy są jakieś różnice między polską a amerykańską wersją?
W Polsce dominuje muzyka organowa. W Los Angeles natomiast są organy, ale zazwyczaj nikt na nich nie gra. Każda msza święta ma własną, latynoską oprawę muzyczną. Grupy muzyczne używają takich instrumentów, jak flety, gitara, wiolonczela. Bardzo popularny jest styl meksykańskich mariachi, którzy grają na trąbkach, mają solistów i solistki. Muzyka jest dynamiczna, radosna, żywa, z oklaskami. Prawie wszystkie kazania księdza są także na końcu oklaskiwane. W Polsce mówi się: „Panie Boże zapłać”, natomiast tam w zwyczaju są oklaski. Szczególnie jeśli podoba się kazanie.
Czy na misjach spotyka się Ksiądz z życzliwością, otwartością czy raczej ludzie podchodzą do polskiego misjonarza katolickiego z dystansem?
Nie odczułem żadnej różnicy w traktowaniu kapłana latynoskiego czy kogoś z innego kraju. Odczułem wielki szacunek, zaufanie i wdzięczność za to, że zostawiłem swoją rodzinę, swój kraj i jestem dla nich. Kapłan praktycznie we wszystkich krajach, we wszystkich wspólnotach jest bardzo doceniony, poszukiwany i potrzebny. Po hiszpańsku ksiądz mówi się „cura”, tzn. ten, który leczy.
Czego nauczyła Księdza misja w USA?
Poznania wielu kultur, religii, wyznań i sekt. Traktowania wszystkich w duchu ekumenicznym. Bycia ojcem, przyjacielem dzieci, młodzieży i dorosłych. Bycia z nimi w momentach radości i wesela, smutku i bólu. To jest dla nich bardzo ważne. Wtedy mówią: „Ten ksiądz jest nasz, jest z nami”. ▪