- Marzy mi się Rodzina Salezjańska, którą tworzą szczęśliwi mężczyźni i kobiety
- Od redakcji
- Rodzice a wychowanie seksualne nastolatków
- Salezjanie w Syrii
- Zambia Miłość z prędkością światła
- Uganda Pomoc na wagę zdrowia!
- Wiara daje siłę. Także na boisku.
- O nienawiści. Rozmowy z Markiem.
- Zbigniew Leopold Kuciewicz (1926-2015)
- Myśli i emocje
- Cesarskie przesłanie
- Jak wychowywać dziewczęta. Poznać córkę, czyli o słuchaniu dziewcząt
- Jakie prawo jest normą nadrzędną?
- Nie obawiajmy się prawdy
- Temat: Klerycy uczą sie uczyć
- Stać ich na miłość
- Urwać łeb Hydrze
- Wegetarianizm – dieta czy światopogląd
- Męczennicy Ugandy naszym wzorem
Salezjanie w Syrii
Ks. Alejandro Leon sdb
strona: 10
Sytuacja wyznawców Chrystusa w Syrii staje się coraz bardziej dramatyczna.
Regularne ostrzały artyleryjskie i bombardowania zmuszają ludzi do ciągłej ucieczki przed atakiem. Z powodu konfliktów na terenie kraju, cierpią także chrześcijanie. Sytuacja wyznawców Chrystusa jest szczególnie trudna w wioskach położonych nad rzeką Khabur. Do lutego tego roku ponad 200 rodzin opuściło miejsca zamieszkania. W sumie około 1100 rodzin chrześcijańskich uciekło, a 250 syryjskich chrześcijan zostało porwanych (dane z kwietnia 2015 roku – ANS).
Mieć paszport i nie wyjechać
Zamieszki i bombardowania niszczą cywilizację i historię Syrii. Ze względu na trwający tam konflikt pogorszyły się znacznie relacje chrześcijańsko-muzułmańskie. Obszar tego kraju związany jest z początkami chrześcijaństwa. Tam narodził się Kościół. Ziemia syryjska to tereny biblijne. Monarchia króla Salomona sięgała aż do połowy Syrii. W granicach tego kraju leży Cezarea Filipowa, tam Pan Jezus powiedział Piotrowi: ty jesteś skałą, na której zbuduję mój Kościół. W Antiochii po raz pierwszy użyto nazwy „chrześcijanie”. Pod Damaszkiem, obecną stolicą, Jezus ukazał się Pawłowi. Obecnie sytuacja wyznawców Chrystusa na terenie Syrii jest szczególnie trudna. Zostało tam już niewielu księży i zakonników. Jest wśród nich salezjanin. Ksiądz Alejandro Leon pochodzi z Wenezueli, ma 36 lat, od 4 lat mieszka w Damaszku. Od 2 lat jest dyrektorem wspólnoty salezjanów w Syrii. W kraju są trzy wspólnoty salezjańskie. Ksiądz Alejandro Leon, w imieniu swoim i wspólnoty informuje, że zostaje w Syrii z szacunku do woli Bożej, do tutejszych ludzi i własnej wspólnoty. – Mam paszport, mogę wyjechać. Gdybym tak zrobił, nie mógłbym spać ze spokojnym sumieniem. Jaką rodziną bylibyśmy dla poszkodowanych w wojnie? Całe moje przyszłe życie byłoby fałszywe – mówi salezjanin, misjonarz z Wenezueli.
Studiował prawo
Teraz salezjanie w Syrii największą wagę przywiązują do duchowego wsparcia swoich wiernych. W sercach młodych ludzi pojawiło się zwątpienie. W obliczu wojny nie widzą sensu budowania swojej przyszłości. Nawet jeśli uczą się lub studiują – w każdej chwili mogą dostać wezwanie do służby wojskowej. Dla 60 proc. młodych mężczyzn powołanie do wojska oznacza, że mogą zginąć na polu walki. Strach przed śmiercią dotyka wszystkich. Niemal każdy stracił kogoś z rodziny lub przyjaciół. Ksiądz Alejandro wspomina młodego chłopaka, który pięć lat studiował prawo, aby zostać adwokatem. Poświęcił dwa i pół roku, aby zostać sędzią. Niedawno się ożenił. Na początku września na jego dom spadła bomba. Zginął na miejscu. Jego znajomi mówili, że był wspaniałym człowiekiem. Modlił się, był uczynny. Gotowy do niesienia pomocy. W jednym momencie zginął on, a z nim wszystko, czego dokonał. Ci, którzy mogli uciec, zrobili to. Emigracja stale rośnie. Brak młodych ludzi w wieku od 20 do 30 lat jest rażący. Opuszczają kraj, aby szukać pracy, bezpieczeństwa i godnego życia. Ci, którzy zostali znajdują schronienie w salezjańskim oratorium (świetlica). Przychodzą, aby odetchnąć duchowo i psychicznie.
Wśród odgłosów wybuchu
Warunki polityczne i społeczne w Syrii są bardzo trudne. Brakuje wody, prądu, jedzenia. Pomoc materialna, jaką oferują salezjanie, to dystrybucja żywności, wsparcie finansowe i opłacanie szkół dzieciom i młodzieży. Warunki zależą od miasta. W Damaszku sytuacja jest niestabilna. Jednak większe zagrożenie jest w Aleppo. W Aleppo teren, na którym znajduje się oratorium, był stosunkowo bezpieczny do tej pory, w porównaniu do innych ośrodków. 18 lutego w obszar w pobliżu placówki salezjańskiej trafiło pięć pocisków z moździerza . Trzy z nich spadły w odległości 50 metrów od szkoły. Dziewięć osób zginęło, w tym czterech studentów. Ponad 35 osób zostało rannych. Każdego dnia są bombardowania, dwóch, trzech zabitych, wielu rannych. – Ze śmiercią w Syrii jest jak z loterią, nie wiadomo na kogo wypadnie tym razem. Mam trzydzieści sześć lat. Bóg, Kościół, salezjanie dali mi wszystko. Otrzymałem życie bardzo piękne. Żyłem już w Syrii i zostaję tu z własnego wyboru. Mógłbym w każdej chwili wyjechać. Osoby, które mają władzę w tym kraju decydują o tej wojnie. To odbiera młodym ludziom możliwość wyboru. Oni nie mogą wybrać i muszą zostać w kraju. Ja mogę wybrać i zostaję z nimi – mówi ks. Alejandro Leon. ▪ Redakcja Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego w Warszawie
Patriarcha syryjskokatolicki Ignacy Józef III Younan:
Ucieczka chrześcijan z objętych walkami obszarów Bliskiego Wschodu jest największym exodusem ludzkości od czasu drugiej wojny światowej. Chrześcijanie w Syrii zostali zredukowani do mniej niż połowy w stosunku do tego, ilu ich tam było przed wybuchem wojny. Mamy tu do czynienia z pewnego rodzaju ukrytym planem, aby objąć cały ten region swoistym tsunami, skierowanym przeciw nam chrześcijanom. Atakuje się nas głównie dlatego, że jesteśmy chrześcijanami i jesteśmy tymi, którzy cierpią najbardziej. To smutne, że kraje zachodnie są zainteresowane bardziej pewnymi zagrożonymi wyginięciem gatunkami, aniżeli chrześcijanami na Bliskim Wschodzie.