- Marzy mi się Rodzina Salezjańska, którą tworzą szczęśliwi mężczyźni i kobiety
- Od redakcji
- Rodzice a wychowanie seksualne nastolatków
- Salezjanie w Syrii
- Zambia Miłość z prędkością światła
- Uganda Pomoc na wagę zdrowia!
- Wiara daje siłę. Także na boisku.
- O nienawiści. Rozmowy z Markiem.
- Zbigniew Leopold Kuciewicz (1926-2015)
- Myśli i emocje
- Cesarskie przesłanie
- Jak wychowywać dziewczęta. Poznać córkę, czyli o słuchaniu dziewcząt
- Jakie prawo jest normą nadrzędną?
- Nie obawiajmy się prawdy
- Temat: Klerycy uczą sie uczyć
- Stać ich na miłość
- Urwać łeb Hydrze
- Wegetarianizm – dieta czy światopogląd
- Męczennicy Ugandy naszym wzorem
Marzy mi się Rodzina Salezjańska, którą tworzą szczęśliwi mężczyźni i kobiety
Ángel Fernández Artime
strona: 2
W naszych wspólnotach, w naszych placówkach i w naszych dziełach nie mogą przebywać osoby, które nie czują się tam dobrze, nie są zadowolone z tego, czym żyją, co robią; z życia, które poświęcają każdego dnia. Przechowuję w pamięci i sercu niezapomniane wspomnienia związane z obchodami Dwusetlecia urodzin księdza Bosko, które mieliśmy przyjemność przeżywać w sierpniu na świętej ziemi salezjańskiej na Valdocco i Colle Don Bosco. Przebywanie w tych dniach pośród tysięcy młodych pochodzących z 58 krajów było po prostu łaską i wspaniałym prezentem. Nadszedł moment po tym wielkim jubileuszowym roku, abyśmy odpowiednio zaplanowali, skonkretyzowali i wprowadzili w życie to wszystko, co nosimy w sercu. Myśląc o przyszłości naszej Rodziny Salezjańskiej, rozsianej po całym świecie, chciałem odsłonić wam moje bardzo osobiste marzenie, o którym napisałem kilka miesięcy temu w liście, który skierowałem do współbraci salezjanów. Moje marzenie jest następujące: po tym Dwusetleciu urodzin księdza Bosko, i jako owoc tego wspaniałego wydarzenia, marzy mi się Rodzina Salezjańska, którą tworzą szczęśliwi mężczyźni i kobiety. Czy was to zaskoczyło? Uważacie, że jest rzeczą dziwną o tym marzyć i tego pragnąć? Albo że jest to, dajmy na to, utopia? Widzę to jako rzeczywistość coraz bardziej dającą znać o sobie i wielką konieczność dla naszego świata, a także jako coś, na co zasługują nasi chłopcy i nasze dziewczęta. Wiecie co... Nie wątpię, że na całym świecie i pośród wszystkich, wraz z wieloma przyjaciółmi księdza Bosko, młodymi liderami i zaangażowanymi młodymi katechetami, czynimy dobro, nawet wiele dobra, ale uważam, że to nie wystarcza. To jest, owszem, ważne, ale to za mało. To dobro powinno wypływać ze świadectwa kobiet i mężczyzn, osób konsekrowanych i świeckich, wszystkich z tożsamością salezjańską, którzy czują się i są szczęśliwi. W naszych wspólnotach, w naszych placówkach i w naszych dziełach nie mogą przebywać osoby, które nie czują się tam dobrze, nie są zadowolone z tego, czym żyją, co robią; z życia, które poświęcają każdego dnia. Wszyscy znamy osoby, którym życie nie szczędziło wielu ran. Jest to cecha życia. Nikt nie może uchronić się od tego ciemnego i bolesnego doświadczenia. Radość chrześcijanina jest radością bardzo ludzką, która nie zapomina o wymiarach cielesnych i dotyczących relacji międzyludzkich; jest przede wszystkim, jak mówi św. Paweł, „radością w cierpieniach”. Oznacza to, że radość chrześcijańska zamieszkuje we wnętrzu wierzącego i zasadza się na jego życiu ukrytym w Bogu. Jest to radość, której nikt nie może wyrwać, ponieważ nikt nie może zabronić chrześcijaninowi kochać Pana i braci, także w skrajnych sytuacjach: przypominają nam o tym męczennicy. I dlatego musimy każdego dnia ukazywać naszą pogodę ducha i nasz uśmiech, pokazując, że jesteśmy szczęśliwi z powodu życia, którym żyjemy i życia, które oddajemy. I jeśli wszyscy chrześcijanie mają promieniować tym światłem, o ileż więcej powinniśmy uczynić to my, mężczyźni i kobiety Rodziny Salezjańskiej, zachowując specyfikę każdej grupy, jako że stanowimy gałęzie drzewa charyzmatu księdza Bosko. My, dzieci ojca, dla którego świętość polegała na byciu zawsze radosnym, którzy z tym samym jego entuzjazmem angażujemy nasze życie i nasz czas w służbie innym. Nie można zacząć przekazywać i darować życia, mając odczucie, że nic nie jest warte. Najbardziej wyraziste, codzienne odzwierciedlenie tego mogliśmy obserwować osobiście w naszych mamach. Dały życie i dają go każdego dnia, czyniąc to z całkowitą pogodą ducha i czułością, nie myśląc nigdy o swoim zmęczeniu czy swoich bólach. Charyzmat salezjański cieszy się pewną cechą jedyną w swoim rodzaju: zawiera to wszystko, co służy do wyzwolenia nadziei, optymizmu i entuzjazmu. I my, którzy mamy to szczęście go dzisiaj urzeczywistnić, my wszyscy i ja musimy głosić światu, że jesteśmy szczęśliwi, że nasze życie ma wspaniały sens i że podążanie za Jezusem śladami księdza Bosko wypełnia nasze życie. Jeśli ta motywacja nie byłaby wystarczająca, drodzy moi przyjaciele, jest oczywiste, że w naszym złożonym świecie, często nieczułym i obojętnym, bardziej niż słowa przekonują czyny, poruszając serca. I jeśli jest coś, czego pragnie i absolutnie potrzebuje współczesny świat, wraz z pokojem, jest to nadzieja i potrzeba mężczyzn i kobiet, którzy będą promieniować i przekazywać nadzieję.