- Dzieci nie znają słowa rasa
- Od redakcji
- Pomaganie wchodzi im w krew
- Obecność salezjanów w Ziemi Świętej
- Przyszłość ludzkości prowadzi przez rodzinę
- W grudniowy czas
- Siedem miesięcy siedem dobrych uczynków dla ciała i duszy
- Rok Święty, Rok Miłosierdzia
- Wychowawcy i miłosierdzie
- Anna – kobieta sukcesu!
- Przebaczenie... prawdziwa siła
- Niebo... za punkty
- Jak wychowywać dziewczęta. Widziane inaczej, czyli chłopcy o dziewczynie dobrze wychowanej
- Pokusa odrzucenia prawa moralnego
- Jak radzić sobie z agresją w szkole?
- Temat: Adwentowe medytacje nad dziennikiem lekcyjnym
- Propagator miłosierdzia Bożego
- Sztuka zdobywania zaufania
- Psychomanipulatorzy
- Gdy skrajności mówią jednym głosem
Przyszłość ludzkości prowadzi przez rodzinę
Jadwiga i Jacek Pulikowscy
strona: 12
Rozmawia Dorota Niedźwiecka
Byliśmy świadkami sporego zamieszania, jakie w ostatnich tygodniach wokół synodu wytworzyły media. O tym, co pomoże uchwycić właściwe proporcje w odbiorze synodu mówią jego bezpośredni uczestnicy: Jadwiga i Jacek Pulikowscy.
Byliście Państwo jedynymi z Polski świeckimi uczestnikami synodu, tzw. audytorami. Na czym polegała Wasza rola?
Jacek Pulikowski (JP): – Należeliśmy do 17 małżeństw z całego świata, które miały prawo uczestniczenia w – zajmujących większość czasu na synodzie – obradach plenarnych. Przysłuchiwaliśmy się wypowiedziom hierarchów i świeckich z różnych stron świata i przez trzy minuty – jak wszyscy – wypowiadaliśmy się na forum. Uczestniczyliśmy w pracach jednej z trzynastu grup roboczych (naszym moderatorem był kard. George Pell z Sydney) nad pogłębieniem synodalnych materiałów, które potem nasz relator sekretarz abp Joseph Edward Kurtz z USA przedstawiał na forum plenarnym. Nie mieliśmy natomiast prawa do głosowania nad przyjęciem ostatecznego kształtu tekstu.
Pracowaliście nad materiałami, które zostały wydane po zeszłorocznym synodzie nadzwyczajnym biskupów?
Jacek: – Niedokładnie. Punktem wyjścia do dyskusji było „Instrumentum laboris”, na które składał się wspomniany dokument uzupełniony o obszerne dokumenty z konsultacji, jakie od zeszłorocznego synodu przeprowadzono we wszystkich katolickich krajach świata. Jednym z zadań Kościoła w każdej epoce jest odczytywanie tego, jak odpowiadać na zmieniające się warunki otaczającego nas świata – w kontekście Ewangelii. Taką rolę pełnił także Synod o Rodzinie. Jadwiga Pulikowska: – R zeczywiście. Synod był ogromnym zgromadzeniem 270 kardynałów i biskupów z całego świata, którzy na obradach prezentowali, jak dany problem wygląda na ich obszarze i podejmowali o nim dyskusję. Na sali panowała atmosfera niczym nieskrępowanych wypowiedzi. Papież i uczestnicy wysłuchiwali spokojnie wszystkich, także zdarzających się czasem – a u nas tak mocno nagłaśnianych – skrajnych wypowiedzi. Jacek: – Synod stanowi głos doradczy papieża i nie ma mocy ustawodawczej. Jego rolą jest gromadzenie i porządkowanie aktualnych danych. Dopiero na jego bazie papież może (ale nie musi) wydać oficjalny dokument.
Wspomnieliście Państwo, że w synodzie uczestniczyli przedstawiciele Kościoła z większości państw świata.
Jacek: – Tak. Uwagę zwracała różnorodność kultur i problemów Kościoła. Przykładowo: na Bliskim Wschodzie chrześcijanom za wyznawanie wiary grożą szykany, a nawet śmierć. W Afryce, w rodzinach poligamicznych, nawrócenie męża kilku żon generuje poważne problemy: ponieważ żony, które oddali, w ich kulturze nie przeżyją. W Tajlandii, gdzie 95 proc. małżeństw jest mieszanych wyznaniowo, i w Indiach, gdzie jest ich 55 proc., działalność Kościoła w dużej mierze skupia się na przygotowaniu do małżeństwa i towarzyszeniu małżonkom w takich warunkach. W Europie, USA i Kanadzie wyzwanie stanowią: konsumpcjonizm, hedonizm, indywidualizm i bałagan seksualny. Jadwiga: – W wielu kulturach na świecie panuje otwarte i pozytywne nastawienie na dzieci, każde nowo powstałe życie traktuje się jako wielki dar. Przy takim sposobie myślenia nie istnieje w ogóle problem antykoncepcji czy aborcji.
Na podstawie docierających do Polski relacji można było dojść do wniosku, że synod jest czymś w rodzaju rewolucji, która wstrząśnie Kościołem.
Jadwiga: – Nic bardziej mylnego. Na początku synodu papież Franciszek jasno i jednoznacznie podkreślił, że rodzina – w rozumieniu Kościoła katolickiego – opiera się na nierozerwalności małżeństwa kobiety i mężczyzny i jest otwarta na przekazywanie życia. O tak rozumianej rodzinie rozmawiano na przeważającej części spotkań, koncentrując się na tym, jak ją wzmocnić w jej konkretnych warunkach życia. Jacek: – Pierwsza uwaga – synod realny był czymś zupełnie innym niż synod medialny. Rzeczywiście były nawet fundamentalnie różne podejścia, ale to nie był karczemny spór – jaki zdarza się w sejmie – ale spokojna wymiana myśli. Osoby, które próbowały sugerować zmiany zasad wynikających wprost z Ewangelii były w absolutnej mniejszości. To, co najbardziej było nagłaśniane przez media, czyli sprawa związków homoseksualnych, wyglądała na synodalnym forum zupełnie inaczej. Nikt nie proponował, by nazywać je małżeństwami, błogosławić w kościele czy zezwalać na adopcję dzieci. O osobach ze skłonnościami homoseksualnymi mówiono z ogromnym szacunkiem – w kontekście rodzin, w których żyją. Zwracano uwagę, by ich nie odrzucać i nie ranić. Mówiono także o ułatwianiu dostępu do odpowiedniej terapii i wezwaniu do życia w czystości. Wyraźnie oddzielano skłonności homoseksualne, które są dla człowieka bolesne i t rudne, od działań homoseksualnych, będących grzechem. Jadwiga: – Podobnie jak grzechem jest każde inne odejście od czystości zgodnej ze swoim stanem. Podczas dyskusji w grupach i w obradach plenarnych mocno wybrzmiało, że drogą do szczęścia człowieka jest droga czystości. Każdy człowiek ma czystość zadaną: w powołaniu do życia małżeńskiego czystość wyraża się także przez współżycie, we wszystkich innych powołaniach jest związana z „niedziałaniem” seksualnym.
To dotyczy także – szeroko dyskutowanych w mediach – rozwiązań dla osób po rozwodzie, które żyją w związkach niesakramentalnych?
Jacek: – W przypadku związków niesakramentalnych pierwszym wezwaniem jest powrót do sakramentalnego małżonka. Gdy jest on niemożliwy i życie w samotności jest niemożliwe – awaryjną ścieżką powrotu do łaski uświęcającej jest rezygnacja ze współżycia, czyli zaprzestanie cudzołóstwa rozumianego jako seksualne zdradzanie sakramentalnego małżonka. Znam związki, które tak bardzo pragnęły komunii św., że podjęły niełatwą przecież decyzję zaprzestania współżycia i trwają w niej od lat. Na synodzie w którymś momencie mocno wybrzmiał pkt 84 adhortacji „Familiaris Consortio” Jana Pawła II: że towarzyszenie duszpasterskie tym osobom, które żyjąc w związkach niesakramentalnych pragną komunii św., ma ich doprowadzić do życia w czystości. Jadwiga: – W kontekście kryzysu rodziny ważny staje się zapis o młodych. Tego, że potrzebują się inspirować przykładami dorosłych, którzy zbudowali własną szczęśliwą rodzinę. I potrzebują pomocy w stopniowym podejmowaniu odpowiedzialności za siebie i za swoje życiowe wybory.
Jakie znaczenie według Państwa miał ten synod?
Jacek: – Na pewno doceniono rodzinę także w ujęciu społecznym – to, że przyszłość ludzkości idzie przez rodzinę. Owszem, w rodzinie rodzą się różnego rodzaju problemy i konflikty, które oddziałują potem negatywnie na społeczeństwo. Jednak uratowanie świata wiedzie tylko przez wzmacnianie rodziny. Wspieranie jej w wypełnianiu odwiecznej funkcji rodzenia i wychowywania dzieci do wartości. ▪