- Aby na świecie każdego dnia odradzało się piękno
- Od redakcji
- Wychowanie bez wartości jest jak pusty dzwon. Bez serca.
- Peru: Pustynia, która kwitnie
- Aleksandra Nurzyńska
- Boliwia. Miłość na drodze
- Czad. Pierwszy dzwonek w Czadzie
- Włączmy się w przygotowania do Światowych Dni Młodzieży
- Znaleźć drogę do ich serca
- Salezjanie w Powstaniu Warszawskim
- O grzechu
- Nie straszyć spowiedzią
- Kiedy dzieci nam się nie podobają
- Być ojcem
- Bóg naszym wychowawcą
- Adaptacja w gimnazjum
- Lekcja 8. Temat: Dobry plan jest warunkiem dobrej pracy.
- Stawiał na wartości
- Siedem dróg do szkolnego sukcesu
- Nieświadome wejście w zło
- Kościół, Woodstock i monolog
Nieświadome wejście w zło
Robert Tekieli
strona: 28
Zupełnie nie rozumiem pana tekstów. Z definicji grzechu wynika, że ludzie nieświadomi, że grzeszą, nie grzeszą. Dlaczego zatem miałaby być grzeszną wizyta u bioenergoterapeuty czy ćwiczenie jogi jako aerobiku? Wydaje mi się, że w pana pisaniu brak logiki.
Joanna
Droga pani Joanno,
ma pani absolutnie rację, dla sumienia istotne jest, czy świadomie przekraczamy Boże przykazania. I tak, kobieta dokonująca aborcji, którą przekonano, iż usuwa zlepek tkanek, będąc nieświadoma, że zabija, nie grzeszy. Jednak będzie cierpieć na syndrom poaborcyjny.
Człowiek idący do bioenergoterapeuty i otwierający się na jego autorytet, oczekujący czegoś dla swego życia bardzo ważnego, jednocześnie otwiera się na demoniczny świat duchowy stojący za uzdrawiaczem. I nie ma znaczenia czego chory jest świadom. Poniesie duchowe i psychiczno-emocjonalne konsekwencje swego czynu. Będzie miał duchowe kłopoty i depresje, których nie wyleczy farmakologicznie.
Człowiek szukający pomocy w metodzie ustawień rodzinnych Berta Hellingera może być skutecznie zwiedziony i może sądzić, że uczestniczy w spotkaniu terapeutycznym. Wielu polskich psychologów stosuje tę metodę nie biorąc pod uwagę, że jest ona efektem wejścia jej twórcy w świat demonicznych wierzeń południowoafrykańskich plemion. Istotą destruktywnego oddziaływania tej metody są spirytystyczne inwokacje na zakończenie „procesu terapii”, w których osoba „terapeutyzowana” wypowiada nie wiadomo do kogo zdania typu: oddaję ci cześć, lub: przywracam ci miejsce w moim sercu. Uczestnik takiego seansu spirytystycznego może być przekonany przez najgłośniejszych polskich psychologów, że uczestniczy w sytuacji bezpiecznej duchowo. Jednak tak nie jest. I poniesie on duchowe skutki swego zaangażowania.
Człowiek, który nosi pierścień Atlantów, może być przekonany, iż ma on jedynie oddziaływanie „energetyczne”, że przyniesie mu szczęście na drodze naturalnej. Jednak noszenie amuletów kończy się modlitwą o uwolnienie. I nie mają znaczenia przekonania poszkodowanego.
Człowiek korzystający z „usług” tarocisty może być przekonany, że wróż swoje przepowiednie odkrywa dzięki interpretacji informacji płynących z kroniki Akaszy, że komunikuje się on z Archetypem Wielkiej Matki czy z nadświadomością zbiorową. Jednak istotne jest, że tarocista medytuje sataniczne symbole na tych kartach i otwiera się na demoniczną rzeczywistość duchową, a jego „klient” poniesie negatywne konsekwencje wejścia w relację z czarownikiem.
Człowiek, który ćwiczy jogę i traktuje ją jedynie jako ćwiczenia fizyczne, nie może uciec od faktu, iż jest ona praktyką duchową. Skuteczną praktyką duchową obcej nam religii. Dla katolika jest ona formą bałwochwalstwa. I ludzi wytrwale ćwiczących doprowadzi do egzorcysty. Niezależnie od tego, czy ćwiczący jest tego świadom czy nie.
Oczywiście osoba świadoma bałwochwalczej istoty jogi i dalej ją ćwicząca zaciąga większą odpowiedzialność od osoby tego nieświadomej.
Podsumowując. Do egzorcystów trafia bardzo mało osób opętanych. Czyli takich, które świadomie zwróciły się ku złu. Zawarły z nim jakiś pakt. Przytłaczająca większość penitentów egzorcystów to klienci wróżów, jasnowidzów, uzdrawiaczy, osoby ćwiczące inicjacyjne formy sztuk walki, młodzi odbiorcy satanicznych gatunków muzyki młodzieżowej, adepci jogi, konsumenci homeopatii, wyznawcy astrologii czy wiary w moc amuletów. Wszyscy ci ludzie cierpią jakieś dręczenia, mają obsesje, statystycznie nieprawdopodobne ilości negatywnych wydarzeń w życiu czy wahania nastroju nieadekwatne do bodźca. Nie są opętane, są zdemonizowane. Nieświadomie otworzyły się na nadzwyczajne działanie złego ducha. Takie są fakty. Z nimi nie będę walczył. Nawet jeśli komuś wydawać by się mogło to nielogiczne. ■
Przytłaczająca większość penitentów egzorcystów to klienci wróżów, jasnowidzów, uzdrawiaczy, osoby ćwiczące inicjacyjne formy sztuk walki.