- Aby na świecie każdego dnia odradzało się piękno
- Od redakcji
- Wychowanie bez wartości jest jak pusty dzwon. Bez serca.
- Peru: Pustynia, która kwitnie
- Aleksandra Nurzyńska
- Boliwia. Miłość na drodze
- Czad. Pierwszy dzwonek w Czadzie
- Włączmy się w przygotowania do Światowych Dni Młodzieży
- Znaleźć drogę do ich serca
- Salezjanie w Powstaniu Warszawskim
- O grzechu
- Nie straszyć spowiedzią
- Kiedy dzieci nam się nie podobają
- Być ojcem
- Bóg naszym wychowawcą
- Adaptacja w gimnazjum
- Lekcja 8. Temat: Dobry plan jest warunkiem dobrej pracy.
- Stawiał na wartości
- Siedem dróg do szkolnego sukcesu
- Nieświadome wejście w zło
- Kościół, Woodstock i monolog
Kiedy dzieci nam się nie podobają
strona: 20
Odesłać dzieci tam, skąd przyszły – to mają zamiar uczynić przynajmniej raz wszyscy rodzice. Rzadko chcą się do tego przyznać, ale co pewien czas wielu rodziców jest rozczarowanych swoimi dziećmi i zirytowanych ich zachowaniem.
Zamiast od razu myśleć, że poczęli łobuziaka, rodzice powinni najpierw zadać sobie pytanie, czy przypadkiem niektóre złe zachowania nie są niczym innym, jak tylko normalną fazą rozwoju. Każdy etap rozwoju dziecka domaga się nowych pouczeń i korekt. Niektóre z tych faz wydają się trudniejsze od pozostałych. W tej sytuacji nie należy ulegać panice, ponieważ problem jest tymczasowy.
Trudności, których doświadczamy, wynikają często z nierealnych oczekiwań, jakie wiążemy z dziećmi. I tak, rodzice, którzy się denerwują, kiedy ich dziecko w wieku dwóch lat nie chce cicho i nieruchomo siedzieć przy stole po pierwszym daniu albo też sądzą, że powinno chętnie dzielić się zabawkami z innymi dziećmi czy też chcą, aby ich dziecko w wieku czterech lat nigdy nie przerywało rozmowy dorosłych – domagają się czegoś, co jest niemożliwe. Podobnie jest w przypadku, gdy rodzice chcą, aby ich trzynastoletnia córka nie żuła gumy czy nie wkładała okropnych, porozdzieranych w najmniej odpowiednich częściach ciała, dżinsów.
Czy nasze dziecko wyraźnie wie, czego od niego oczekujemy? Bardzo często dajemy poznać dzieciom to, co nie podoba nam się w ich zachowaniu, czynimy to jednak bez jasnego sprecyzowania, czego w rzeczywistości od nich oczekujemy. Często mówimy: „Nie rób tego” albo „Przestań” czy też udzielamy niejasnych pouczeń w rodzaju: „Zachowuj się grzecznie... bądź grzecznym dzieckiem... jedz grzecznie”.
Starsze dzieci wiedzą, czego od nich chcemy, ale te młodsze mogą potrzebować bardziej szczegółowych wyjaśnień na przykład: „Mów normalnie zamiast krzyczeć... Pozwól twojemu przyjacielowi pojeździć trochę twoim rowerkiem... Zamknij usta, kiedy przeżuwasz jedzenie”.
Wielu rodziców nienawidzi w dzieciach tego, czego nienawidzą w sobie samych. Dostrzegają w dzieciach własne błędy. Rodzice, którzy zawsze walczyli u siebie z takimi wadami, jak lenistwo, agresja czy nieśmiałość, mogą przesadnie się niepokoić, dostrzegając je w swoich dzieciach.
Niedobrze jest myśleć, że dziecko przypomina kogoś drugiego. Tak jak jest nam przykro, gdy dostrzegamy nasze negatywne cechy w naszych dzieciach, tak też możemy być wrogo nastawieni wobec nich, jeśli one wydają się wykazywać tendencje, które my łączymy z tym czy innym członkiem rodziny, zwłaszcza gdy jest to ktoś, kto nie cieszy się zbytnim uznaniem. „Jest taki jak wujek Alfred!” albo „Jest uparty jak jego ojciec!” - są tutaj stwierdzeniami, którymi niesprawiedliwie je obwiniamy. Każde dziecko jest osobą jedyną w swoim rodzaju i jeśli mu przypisujemy odczucia, które żywimy względem kogoś innego, negujemy jego tożsamość osobistą.
Nie można w żaden sposób przypinać negatywnych etykietek swoim dzieciom. Bo potem będzie prawie że niemożliwe uwolnić się od nich. Jak już raz zacznie się mówić albo myśleć w stylu: „Jest nieposłusznym dzieckiem... leniwym... kompletne dno z matematyki... niezdara”. Albo: „Jest niezdolną dziewczynką... kłamczuchą... kłótliwą... upartą” – zakłóci to harmonię w życiu rodziny i rozwoju osobowej tożsamości dzieci. Etykietka może stać się tutaj opisem, który się zrealizuje.
Kiedy dzieci wiedzą, że rodzice uważają je za nieudolne, agresywne czy przypisują im inne negatywne cechy, zaczynają uważać siebie za takie właśnie i w konsekwencji tak będą się zachowywać. „Wiesz, jestem łamagą w rodzinie…”. To nie oznacza wcale, że nie powinniśmy być krytyczni w odniesieniu do ich złego czy aspołecznego zachowania, ale musimy rozróżnić
pomiędzy etykietowaniem ich a etykietowaniem ich postępowania.
Czym innym jest uświadomienie dzieciom, że postępują leniwie, bezmyślnie czy w inny zły sposób, a czym innym powiedzenie im, że są leniami czy osobami bezmyślnymi.
Zawsze ważne jest uwypuklenie dobrych cech dzieci. Możemy łatwo popełnić błąd, gdy dostrzegać będziemy jedynie ich wady. Gdy stale jesteśmy krytyczni i wciąż nam się coś u nich nie podoba (otwarcie lub tylko w naszych myślach) musimy podjąć świadomy wysiłek, by zmienić to nastawienie.
Pozytywna uwaga odniesie podwójny skutek. Będzie nam przyjemnie, gdy powiemy coś miłego swoim dzieciom, zamiast ciągle krzyczeć na nie i narzekać. I one same lepiej się wtedy poczują i będą bardziej gotowe do współpracy z nami. Korzystna jest też rozmowa z kimś, komu podobają się nasze dzieci (przeważnie są to dziadkowie…) i spojrzenie na sprawy z ich punktu widzenia.
Użytecznym ćwiczeniem będzie również zatrzymanie się i zaobserwowanie dzieci podczas snu. Trudno żywić złe uczucia względem dziecka, które spokojnie śpi. Dobrze wtedy pomyśleć o ich życiu: co je motywuje i pozwala czuć się lepiej i szczęśliwymi, a co natomiast ich frustruje i niepokoi, i w jaki sposób można polepszyć codzienne życie całej rodziny.
Zawsze będzie stosowne również wspólne planowanie zajęć i dzielenie się swoimi odczuciami z dziećmi. Czasem dni mogą być męczące dla wszystkich i prowokować zachowania przykre dla obu stron.
Innym użytecznym ćwiczeniem będzie stałe pozdrawianie dzieci z miłością. Jest to mały, ale bardzo skuteczny sposób wyrażenia radości z powodu życia z nimi. ■