- Talenty są po to, aby stać się darem dla innych
- Od redakcji
- Oglądam, myślę, czuję
- Gruzja, Białoruś: Ludzie są spragnieni Boga
- Zambia Judyta po terapii
- Boliwia Znaleźć sens w Santa Cruz
- Kibicowanie daje poczucie wspólnoty
- Wartość kibicowania
- Salezjański męczennik z Węgier
- Telewizja – wartość czy zagrożenie
- Czy wiemy, co oglądają nasze dzieci?
- Zabierz dziecko na nabożeństwo majowe
- Czy zwalniać z wychowania fizycznego?
- Lekcja 5 Temat: Czy można na filmie pokazać Pana Boga?
- Formacja religijna i moralna
- Maj księdza Bosko
- New Age w miejsce po chrześcijaństwie
- Tak się rodzi homototalitaryzm
New Age w miejsce po chrześcijaństwie
Robert Tekieli
strona: 24
Czytałem kilka pana tekstów i dwie książki. Mam wrażenie, że opisuje pan świat z jakiejś spiskowej perspektywy. Ideologie i praktyki New Age może nie są najsensowniejsze, ale twierdzić, że to wszystko zostało przygotowane przez pokolenia okultystów to tak, jakby zakładać antykościelny spisek masonów i cyklistów.
Setki tysięcy wróżek, bioenergoterapeutów, radiestetów, jasnowidzów zarabiają w Europie miliardy euro. W USA od dziesięciu lat rynek tak zwanej niekonwencjonalnej medycyny – homeopatii, uzdrawiania kryształami, bioenergoterapii – jest większy od rynku medycyny akademickiej. Amerykanie wydają setki miliardów dolarów na „terapie”, które nie działają. W Polsce tylko rynek wróżbiarski szacowany jest na 3 miliardy złotych rocznie.
Fala współczesnego irracjonalizmu i toksycznych duchowości, która zalała współczesną kulturę, nie jest wydarzeniem powstałym wczoraj. I uderza ona w podstawy zachodniej cywilizacji.
W wieku XVII Emmanuel Swedenborg założył fundament pod ten światopogląd. Napisał o możliwości pozyskiwania informacji ze świata duchowego – z pominięciem Objawienia zawartego w Biblii i interpretacji kościelnej – bezpośrednio ze świata umarłych. Wygłosił też przekonanie, że wiedzę nauk przyrodniczych i religii tradycyjnych należy uzupełniać poznaniem nadzmysłowym. Po trzecie zapowiedział, że zbliża się czas przełomu w rozwoju ludzkości i kosmosu. Te poglądy podjęli m.in. Johann Wolfgang Goethe, Helena Bławatska, Eliphas Levi, Carl Gustaw Jung, Ralph Waldo Emerson. Ten ostatni pisał o nadejściu Nowej Ery, którą poprzedzą nowe „objawienia”. Chrześcijańską komunię uznał za anachronizm i zalecał wiernym wchodzenie w bezpośredni kontakt z „duszą świata”. Ważny był w tym procesie również rozwój spirytyzmu, który zapoczątkowany w 1948 roku, stał się w XIX wieku zjawiskiem społecznym, przynosząc nowe objawienie czerpane z kontaktów z zaświatami. Franz Anton Mesmer dodał korzystanie z „energii leczniczej” płynącej z tego źródła. Również w tym środowisku rozwinęła się idea panowania myślą nad rzeczywistością zwana „pozytywnym myśleniem”. Madam Bławatska z Towarzystwa Teozoficznego otrzymująca przekazy od ducha D.K. ogłosiła konieczność odrzucenia, a nawet zniszczenia chrześcijaństwa. Jej następczyni Alice Bailey zaproponowała zastąpienie osobowego Boga bezosobową Zasadą Kosmiczną i założyła wydawnictwo Lucifer Trust. Głoszona przez nią idea równości wszystkich religii zdobyła w XX wieku wielu zwolenników. A w latach 30. XX wieku przedstawiono astrologiczną teorię dotyczącą związku między ludzką duchowością a fazami zodiaku, ogłaszając tym samym koniec ery Ryb, co oznacza koniec ery chrześcijaństwa. W jego miejsce miała pojawić się jedna religia (duchowość) z jednym nauczycielem ludzkości Maitreyą. Lata 60. to czas popularyzowania przez artystów i zespoły rockowe religii wschodnich, jogi, medytacji transcendentalnej. W tej atmosferze nastąpiła eksplozja wszelakich niechrześcijańskich wierzeń i w ten sposób synkretyzm New Age zaczął wypełniać miejsce w kulturze, z którego od rewolucji francuskiej intelektualiści i politycy zaczęli skutecznie usuwać chrześcijaństwo.
Dziś w UFO wierzy 34 proc. Amerykanów, w reinkarnację 34 proc. Polaków, 65 proc. Niemców czyta swoje horoskopy. Irracjonalizm i toksyczne duchowości rozprzestrzeniają się na Zachodzie od 50 lat nieuchronnie, choć oczywiście nie stoi za tym żaden spisek. Z chrześcijaństwem i klasycznym rozumieniem piękna, dobra i prawdy walczą po prostu dziesiątki różnorodnych mniejszości, stowarzyszeń, środowisk czy instytucji. Mają sprzeczne cele i interesy, czasami są wobec siebie wrogie, łączy je jednak niechęć do języka Objawienia. Niechęć do wartości, na których ufundowana jest nasza cywilizacja. ■
Z chrześcijaństwem i klasycznym rozumieniem piękna, dobra i prawdy walczą dziesiątki różnorodnych mniejszości, stowarzyszeń, środowisk czy instytucji.