- Talenty są po to, aby stać się darem dla innych
- Od redakcji
- Oglądam, myślę, czuję
- Gruzja, Białoruś: Ludzie są spragnieni Boga
- Zambia Judyta po terapii
- Boliwia Znaleźć sens w Santa Cruz
- Kibicowanie daje poczucie wspólnoty
- Wartość kibicowania
- Salezjański męczennik z Węgier
- Telewizja – wartość czy zagrożenie
- Czy wiemy, co oglądają nasze dzieci?
- Zabierz dziecko na nabożeństwo majowe
- Czy zwalniać z wychowania fizycznego?
- Lekcja 5 Temat: Czy można na filmie pokazać Pana Boga?
- Formacja religijna i moralna
- Maj księdza Bosko
- New Age w miejsce po chrześcijaństwie
- Tak się rodzi homototalitaryzm
Czy wiemy, co oglądają nasze dzieci?
Ewa Rozkrut
strona: 17
Nie wydaje mi się, by dobre było odizolowanie dzieci zarówno małych, jak i starszych od telewizji czy komputera.
Rodzicom wydaje się, że mają kontrolę nad tym, co oglądają dzieci, albo jakie wnioski z nich wyciągają. Oczywiście, kiedy nasze pociechy są małe, to wystarczy zdrowy rozsądek, by nie przebywały zbyt długo przed ekranem, doliczyć warto również czas spędzony przed monitorem komputera. Czasem bajki są wykorzystywane jako „niania”. Ale nie polecam tego rozwiązania. Dzieci stają się agresywne albo apatyczne, gdy zbyt długo oglądają, choćby najłagodniejsze kreskówki.
Sprawa komplikuje się, kiedy wkraczają w wiek dojrzewania. Kiedyś przysłuchiwałam się rozmowie gimnazjalistów, stali obok na przystanku i nie zwracali na mnie uwagi, więc dyskutowali swobodnie. Rodzice i nauczyciele zachęcają ich do oglądania
filmów o narkomanach. Dorośli mają nadzieję, że młodzi zniechęcą się, oglądając negatywne konsekwencje zażywania narkotyków, do tego procederu. Ale młodzi przede wszystkim interesowali się samopoczuciem ich rówieśników w filmie, kiedy zaczynali „brać”, i naprawdę mają ochotę spróbować. Dalsze konsekwencje zdrowotne i inne nastolatków nie interesują, więc nie kodują ich. To samo dotyczy przemocy. Gdy prezentowane są na ekranie sceny dręczenia w szkole, niejednemu rodzi się pomysł, by w ten sposób ukarać kogoś, bo zna już efekty takiego działania, widział w filmie.
Uświadomiłam sobie wtedy, że dzieci i dorośli oglądając ten sam film, widzą zupełnie co innego. Porozmawiałam o tym w domu. Potwierdzili, że odbiór młodzieży i dorosłych jest zupełnie inny.
Zszokowało mnie to. Zastanawiałam się, co robić? Jestem zwolenniczką równowagi, nie wydaje mi się, by dobre było odizolowanie dzieci zarówno małych, jak i starszych od telewizji czy komputera. Odpowiednim rozwiązaniem wydaje mi się dobry kontakt, rozmowa.